Regularnie dostaję maile i wiadomości prywatne z różnymi pytaniami związanymi z przeprowadzką do Szwecji. Dlatego też postanowiłam rozpocząć serię Sztokholmskie FAQ - najczęściej zadawane przez Was pytania w danej tematyce. Biorąc pod uwagę, że szukanie nowego mieszkania to coś, czym żyłam cały początek tego roku, postanowiłam zebrać trochę swoich doświadczeń. Cały tekst to Wasze pytania i moje odpowiedzi - mam nadzieję, że pomoże Wam to spojrzeć nieco inaczej na szukanie lokum w Sztokholmie :).
Jedna uwaga na początek: nie zniechęcajcie się, kiedy czasem piszę, że jest trudno. Od każdej reguły są wyjątki, a przy szukaniu mieszkania potrzeba też trochę szczęścia - nigdy nie wiadomo, kiedy ono dopisze ;). Zatem zaczynamy!
O co chodzi z pierwszą i drugą ręką?
Mieszkania do wynajęcia najłatwiej podzielić według jednej kategorii: te z pierwszej ręki (förstahand) i te z drugiej (andrahand). Gdy wynajmujemy mieszkanie z pierwszej ręki, jest ono przypisane na nasze nazwisko, a umowa jest zazwyczaj na czas nieokreślony. Jest to zdecydowanie pewniejszy i korzystniejszy rodzaj umowy, nic więc dziwnego, że nie jest łatwo dostać takie mieszkanie. Przede wszystkim musimy mieć ukończone 18 lat i posiadać szwedzki numer personalny. Następnie rejestrujemy się na odpowiedniej stronie (np. Bostad Stockholm), płacimy coroczną opłatę i czekamy w kolejce. Ile? Kilka lat, w zależności od dzielnicy, ilości chętnych na mieszkanie w tej samej okolicy, naszych zarobków, wieku, wielkości rodziny… kryteriów jest sporo. Na stronie Sztokholmskiej Agencji Mieszkaniowej piszą, że przydzielają ok. 10 tysięcy mieszkań rocznie. Zaś – według informacji z 2015 roku – w kolejce czekało prawie pół miliona osób. Nie zaskakuje więc, że znacznie popularniejszym rozwiązaniem jest wynajem z drugiej ręki… albo wzięcie kredytu i kupno własnego mieszkania.
Wynajem z drugiej ręki to po prostu podnajmowanie mieszkania. Tutaj też możemy wyszczególnić dwa rodzaje. Pierwszy to podnajmowanie mieszkania z pierwszej ręki, gdy np. trzeba wyjechać na studia czy do pracy, a nie chce się oddawać wyczekanego lokum. Ma to pewne ograniczenia – np. na wynajmie nie można zarabiać. Czynsz może wynosić tyle samo, ile płaci wynajmujący z pierwszej ręki, plus ewentualnie 10-15% dodatkowo, jeśli podnajmuje mieszkanie samodzielnie umeblowane. Ale jeśli wynajmowane mieszkanie należy do danej osoby, tu zaczyna się cały cyrk… Teoretycznie na pewno są tu też jakieś ograniczenia, ale praktycznie ceny kształtuje rynek. A w Sztokholmie jest takie zapotrzebowanie na mieszkania, że te ceny nieraz są wariacko wywindowane. Bądź co bądź, mieszkania z drugiej ręki wynajmowane od ich właściciela są wciąż najpopularniejszym lokum dla wielu przyjezdnych. I to głównie na nich skupię się w dalszej części wpisu.
Gdzie szukać mieszkań?
Tutaj powiedziałabym, że wszystko zależy od tego, czego szukamy. Jeśli interesuje nas wynajem całego mieszkania lub kawalerki, skupiłabym się raczej na stronach internetowych. Jeśli myślimy jednak tylko o pokoju w dzielonym mieszkaniu, tu większą pomocą okażą się raczej grupy na Facebooku. Ale, oczywiście, zawsze warto przeglądać oba źródła :) Zacznę może od tego drugiego – na FB znajdziemy sporo grup, gdzie ludzie wrzucają ogłoszenia o wystawianych na wynajem mieszkaniach albo o poszukiwaniu współlokatorów. To także dobre miejsce, gdzie sami możemy wrzucić informację o sobie z wiadomością, czego i za ile szukamy. Jedną z większych grup jest np. Lägenheter i Stockholm, poza tym sama przeglądałam też Stockholm roommates for apartments czy Apartment hunting in Stockholm.
Najwięcej ogłoszeń przewija się na stronie Blocket.se – to taki szwedzki odpowiednik gumtree. Lubię tę stronę też dlatego, że możemy tam oznaczyć sporo filtrów – które dzielnice nas interesują, jaka powierzchnia, ile pokoi, maksymalny czynsz itp. Trzeba się jednak liczyć z tym, że jest to też najpopularniejsza strona tego typu, czyli na każde ogłoszenie natychmiast odpowiada bardzo dużo osób. Dlatego warto zaglądać kilka razy dziennie i odpowiadać jak najszybciej po pojawieniu się ogłoszenia :) Moje dwa ostatnie mieszkania znalazłam właśnie za pośrednictwem tej strony, więc nie ma rzeczy niemożliwych ;).
Wśród stron poleconych przez znajomych, zwróciłam uwagę na dwie, które miały najciekawsze ogłoszenia i było ich dość sporo. To Samtrygg i Qasa – plusem takich stron pośredniczących w wynajmie jest fakt, że na pewno wszystko będzie legalnie i nikt nas nie wystawi. Jednak sprawia to, że ceny są nieco wyższe niż na Blocket, bo firmy pobierają opłaty za pośredniczenie. Oczywiście, nikt jednak nie zabrania dogadania się z właścicielem mieszkania znalezionego na Samtrygg czy Qasa poza portalem – znam takie przypadki i osoby te wynajęły mieszkanie taniej niż po cenie przedstawionej na stronie :).
Są też strony, gdzie za dostęp do ogłoszeń trzeba zapłacić. Osobiście tylko raz byłam tak zdesperowana, by skorzystać z tej opcji i wtedy mój wybór padł na Bostad direkt. Ogłoszeń było znacznie mniej, bo i właściciele mieszkań musieli zapłacić za wrzucenie tam informacji o mieszkaniu, jednak i konkurencji poszukującej jest znacznie mniej ;). Ten jeden raz, gdy zdecydowałam się zapłacić za dostęp do Bostad direkt, wyniosło mnie to 695 koron za 45-dniowy dostęp do konta, ale dość szybko udało mi się znaleźć mieszkanie. Teraz, jak zajrzałam na stronę, wygląda na to, że jednak część opłat została zlikwidowana :).
A poza tym rozmawiać i pytać, pytać, pytać. Z mieszkaniami w Sztokholmie jest tak jak z pracą – bardzo dużo się da załatwić po znajomości. A nóż widelec znajomy fryzjerki koleżanki z sąsiedniego działu będzie się właśnie przeprowadzał i trzeba znaleźć kogoś na jego miejsce do mieszkania? ;)
Kiedy zacząć szukać?
Wydawać by się mogło, że tak zorganizowany naród jak Szwedzi lubi mieć wszystko zaplanowane z odpowiednim wyprzedzeniem. Jednak z wynajęciem mieszkania sprawa wygląda inaczej i sama nie potrafię tego zrozumieć. Łatwiej chyba znaleźć mieszkanie z tygodniowym wyprzedzeniem niż umówić się ze Szwedem na kawę ;). Żarty żartami, ale te terminy to jedna z najbardziej dla mnie stresujących rzeczy. Wiedząc, że w marcu muszę się wyprowadzić z dotychczasowego mieszkania, chciałam mieć coś nowego na oku odpowiednio wcześniej. Dlatego też zaczęłam się rozglądać za nowym lokum już w styczniu – kompletnie bez skutku. Ogrom ogłoszeń zaczyna się od słowa „omgående”, czyli natychmiastowo, od zaraz. Zdarza się, wcale nie tak rzadko, że ogłoszenie pojawia się rano w internecie, właściciel mieszkania umawia X osób na jeszcze ten sam wieczór, a już następnego dnia podpisuje umowę z wybraną osobą i proszę bardzo, można się wprowadzać. Zazwyczaj jednak cały proces trwa około tygodnia, bez takiego pośpiechu. Oczywiście, pojawiają się ogłoszenia od początku nadchodzącego miesiąca lub – dużo, duuużo rzadziej – z jeszcze większym wyprzedzeniem. Ogólnie zauważyłam, że na Blocket i Facebooku królują raczej ogłoszenia na już, a na stronach pośredniczących – te z większym wyprzedzeniem. Zarówno ja, jak i większość moich znajomych, co najmniej raz była zmuszona do płacenia za dwa mieszkania naraz. Ot, udało się znaleźć fajne lokum od teraz, a jeszcze w poprzednim mieszkaniu czynsz jest opłacony na kolejny miesiąc. Mamy więc wybór albo zapłacić raz za dwa mieszkania naraz, albo zrezygnować i szukać potem na ostatnią chwilę, ryzykując, że nie będziemy mieli gdzie mieszkać…
Które dzielnice w Sztokholmie warto rozważyć?
To zależy od tego, gdzie będziecie musieli najczęściej dojeżdżać. W moim przypadku punktem docelowym jest wyspa Kungsholmen, bo tam pracuję, czyli muszę tam w miarę łatwo dotrzeć. Kolejny punkt, na który warto zwrócić uwagę, to bezpieczeństwo. Nie oszukujmy się, są w Sztokholmie dzielnice, o których się mówi, że policja się boi tam zapuszczać. Może nie zawsze jest aż tak źle, jednak warto się zastanowić, czy nie lepiej czasem dopłacić troszkę i mieszkać gdzieś, gdzie nie będziemy się bali wychodzić z domu po zmroku? ;) Tutaj numerem jeden jest zdecydowanie Rinkeby, gdzie nie dawniej niż w lutym znów wybuchły zamieszki. Kilka lat temu zamieszki miały miejsce też w Husby. Z własnego doświadczenia radziłabym unikać okolic Skärholmen / Vårberg na południowych przedmieściach. Poniżej znajdziecie mapę, na którą trafiłam w internetach (niestety, nie potrafię już znaleźć jej źródła) – zaznaczono na niej potencjalnie niebezpieczne dzielnice w Sztokholmie. Ciężko mi jednak wypowiadać się o nich wszystkich, gdyż w wielu nawet nigdy nie byłam, co tu mówić o mieszkaniu… :)
A kiedy samej mi przychodzi rozglądać się za mieszkaniem, zazwyczaj patrzę na okolice centrum: Kungsholmen, Östermalm, Södermalm, Norrmalm… Niestety, ceny tu są zazwyczaj takie, że przez ogłoszenia przeskakuję nawet bez ich otwierania. Z tych nieco dalej od centrum w porządku wydają mi się też np. Bromma, Sundbyberg, Solna, Duvbo. Na tych skupiam się sama, bo mam stąd dobry dojazd do pracy, a przy odrobinie szczęścia można coś wynająć po normalnych cenach. Ale oczywiście to nie znaczy, że to jedyne fajne dzielnice w Sztokholmie ;) Tak naprawdę szukanie mieszkania wygląda w ten sposób, że odznacza się na mapce okolice, gdzie się nie chce mieszkać, a z całej reszty na pewno uda się coś wypatrzeć :).
[ Źródło: ? ] |
Na jak długo mogę wynająć mieszkanie i jaki jest okres wypowiedzenia?
W serwisach typu Blocket dominują zdecydowanie ogłoszenia krótkoterminowe. Ktoś się dowiedział, że musi wyjechać w dłuższą delegację, na semestr studiów poza Sztokholmem itp., i na ten czas chce wynająć swoje lokum. Wynajem bardzo krótkoterminowy (np. miesiąc) często wiąże się też z niższym czynszem. Ogólnie większość ofert obejmuje okres do maksymalnie pół roku. Jeśli szukamy czegoś na dłużej, warto szukać ogłoszeń, w których przewija się słowo „tillsvidare” czyli „do odwołania” ;). Nawet w takich przypadkach musimy jednak liczyć się z tym, że dostaniemy umowę jedynie na pół roku, którą następnie będziemy mogli przedłużyć. Często jest tak, że po roku wynajmowania mieszkania właściciel musi ponownie wnioskować o zgodę na wynajem do rady budynku – zazwyczaj jest to formalność, ale papierom musi stać się zadość ;). Podpisując umowę na poprzednie mieszkanie, wynajęłam je od razu na rok z możliwością przedłużenia o kolejny i zastrzeżeniem, że dwa lata to ustalone odgórnie maksimum. Próbowałam się dowiedzieć czegoś więcej, ale z moich znajomych nikomu się nie udało wynajmować jednego i tego samego lokum przez okres dłuższy niż dwa lata, a Google tutaj nie pomaga… Dlatego przyjęłam założenie, że okres 2 lat to maksymalny czas wynajmu mieszkania z drugiej ręki, a jeśli ktoś wie coś więcej, to z przyjemnością się sama dokształcę ;).
Okres wypowiedzenia umowy zależy zazwyczaj od czasu jej trwania. Jeśli wynajmujemy lokum na bardzo krótko, to możliwe, że coś takiego jak okres wypowiedzenia może w ogóle nie istnieć. Zazwyczaj jednak wynosi on miesiąc albo trzy (w wypadku długoterminowego wynajmu).
Czy potrzebny mi jest numer personalny?
W większości przypadków tak. Szczególnie, jeśli interesuje nas wynajem całego mieszkania. Z numerem personalnym istniejemy w Szwecji, można nas sprawdzić. Często się zdarza, że właściciel mieszkania po numerze personalnym sprawdza naszą historię kredytową, by upewnić się, że jesteśmy wypłacalni. Numer ten przyda się też, jeśli przyjdzie nam np. samodzielnie organizować internet czy kablówkę w mieszkaniu – bez niego nie podpiszemy umowy na abonament.
Łatwiej jest z wynajmem pokoju – tutaj często się zdarza, że oferty są skierowane do tymczasowych pracowników, studentów zagranicznych, itp. Wiadomo, że takie osoby numeru personalnego nie mają, a mieszkać gdzieś muszą. Dlatego jeśli wciąż oczekujecie na wspomniany numer, a zatrzymać się gdzieś trzeba, może warto na początku rozejrzeć się za pokojem w mieszkaniu z innymi obcokrajowcami, a potem już z numerem personalnym rozpocząć poszukiwania w pełni :).
A referencje?
Przydatne, choć nie zawsze wymagane. Zdarza się, że w ogłoszeniu od razu piszą, iż referencje są konieczne – warto wtedy podać namiary na właściciela naszego poprzedniego lokum. Oczywiście, uzgodniwszy to z nim wcześniej ;). Właściciel mojego poprzedniego mieszkania, gdy umowa dobiegała końca, sam zaproponował, bym się na niego powoływała, gdybym potrzebowała referencji. Na szczęście nie musiałam, ale odpowiadając na ogłoszenia, zawsze dodawałam wstawkę, że można się skontaktować z moim obecnym landlordem, jeśli tylko istnieje taka potrzeba. Za to na samym początku mojej szwedzkiej przygody, kiedy referencji żadnych jeszcze nie posiadałam (polskie nikogo nie interesowały), za osobę poręczającą za mnie robił mój szef – zawsze gotowy dzwonić do ludzi i zapewniać ich, że w życiu nie znajdą lepszej lokatorki ode mnie ;).
Mam psa / kota / itp. Jak wygląda szukanie mieszkania w takim przypadku?
Będzie trudniej i trzeba się z tym liczyć. Takie ogłoszenia są niestety normą: „Lägenheten uthyres till lugn och rökfri person/par utan husdjur/barn”, czyli wynajem mieszkania tylko dla spokojnej i niepalącej osoby/pary bez zwierząt i dzieci. Pewnie oburzy to zaraz trochę rodziców, ale taka jest prawda – dla właścicieli mieszkań nie ma różnicy między psem a małym dzieckiem. I tego i tego w pełni nie upilnujesz i musisz liczyć się ze zniszczeniami w mieszkaniu, no i nikogo nie interesuje, że „moje to spokojne, niczego nie zniszczy”. Po co ryzykować, skoro na twoje miejsce właściciel jeszcze tego samego dnia znajdzie kogoś, kto tych zwierząt (lub dzieci) mieć nie będzie? O ile opcję niepalącą da się ominąć – w końcu zawsze można palić poza mieszkaniem, to już z psem, kotem czy dzieckiem jest większy problem. Trzeba się tu liczyć, że za lokum zapłacimy więcej niż inni i przyjdzie nam szukać dłużej, przebijając się przez te wszystkie „djurfri” ogłoszenia. Sporo znajomych najpierw się rozglądało za mieszkaniem i dopiero po kilku miesiącach sprowadzało swoje zwierzaki z zagranicy albo decydowało się na przygarnięcie jakiegoś. Zdecydowanie łatwiej niż w pośpiechu szukać mieszkania, mając już tego psa czy kota ze sobą. Albo zrobić tak, jak większość Szwedów u mnie w pracy – na dziecko i psa decydują się dopiero wtedy, gdy są na swoim. Ale łatwiej powiedzieć niż zrobić ;).
Na co zwrócić uwagę przy szukaniu / wynajmie?
- lokalizacja, możliwość dojazdu komunikacją publiczną lub dostęp do miejsc parkingowych,
- czy wszystkie opłaty mamy w czynszu, czy też za coś trzeba płacić oddzielnie (patrz niżej),
- stan umeblowania (dość często zdarzają się mieszkania nieumeblowane, kuszące niższymi cenami),
- wysokość kaucji (w zależności od stanu mieszkania – miesięczny lub dwumiesięczny czynsz),
- przyczyny wynajmowania (Tak, wiem, brzmi dziwnie, ale Szwedzi dość często piszą to w ogłoszeniach. Szukając mieszkania na dłużej, wolałam mieszkać u kogoś, kto pracuje w innym mieście i pewnie popracuje tam dłużej, niż u kogoś „na próbę mieszkającego z chłopakiem, więc nie wie, na jak długo wynajmuje” ;). Raz mi się już zdarzyło musieć nagle szukać mieszkania, bo właścicielka – zaledwie trzy miesiące po moim wprowadzeniu się – zaszła w ciążę i chciała mieszkanie z powrotem. Ot, pech ;) )
[ Źródło ] |
Jak wygląda umowa? Na co zwrócić uwagę przy podpisywaniu umowy?
W podstawowym wydaniu – tak (do tego zawsze mogą być załączniki). Pierwsza strona to informacje o właścicielu mieszkania i osobie wynajmującej (imię, nazwisko, numer personalny, dane kontaktowe) oraz o samym mieszkaniu (adres, wielkość, ilość pokoi, umeblowanie). Tutaj także można zaznaczyć, czy razem z mieszkaniem wynajmujemy dostęp do garażu, schowka, miejsca parkingowego itp. Jeśli lokum jest umeblowane, do umowy może być dołączony aneks z wymienionymi sprzętami. Druga strona umowy to informacje o wynajmie, czyli na jak długo, jaki jest okres wypowiedzenia oraz co obejmuje czynsz. Na tej stronie musi być też podana wysokość czynszu oraz numer konta, na który mamy co miesiąc płacić. Ostatnia część umowy to postanowienia ogólne, czyli że nie wolno nam podnajmować mieszkania, odpowiadamy za zniszczenia itp.
Podpisując umowę warto poświęcić chwilę, by sprawdzić, czy wszystko zgadza się z tym, co wcześniej ustalaliśmy z właścicielem lokalu. Pamiętajmy, by nigdy nie płacić ani grosza dopóki nie podpiszemy umowy. Niestety, sytuacje, gdy ktoś znika z pieniędzmi, a potencjalny wynajmujący zostaje z niczym, nie należą do rzadkości. Osobiście trzymam się zasady, że pieniądze za kaucję i pierwszy miesiąc przelewam, dostając klucze do ręki.
Jak to jest z podstawowymi opłatami?
Ceny samego wynajmu pominę, bo zależą od naprawdę wielu czynników. Za pokój z dala od centrum zapłacimy 3-4 tysiące, za mieszkanie w dobrej lokalizacji kilkanaście tysięcy (albo i więcej). Rozpiętość cenowa jest ogromna i wszystko zależy od naszych wymagań i preferencji. A do tego może się zdarzyć, że poza czynszem przyjdzie nam jeszcze płacić regularne rachunki.
Zazwyczaj czynsz obejmuje ogrzewanie oraz wodę. Może się też zdarzyć, że od razu w czynszu mamy też prąd, jednak zazwyczaj za elektryczność musimy płacić oddzielnie. W moim mieszkaniu, przy normalnym użytkowaniu, wychodzi to ok. 100-150 koron miesięcznie (45-68 zł). Z tym, że nie używam elektrycznego ogrzewania w zimie, a wiem, że to potrafi zdecydowanie wywindować rachunki. Rekord pobił chyba mój współpracownik, któremu przy największych mrozach ogrzewanie piętrowego domku nabiło rachunek za prąd o wysokości prawie 10 tysięcy koron… Jednak są to skrajne sytuacje ;).
Internet staje się już standardem i osobiście jeszcze nie zdarzyło mi się musieć za niego płacić oddzielnie. Widziałam jednak rachunki i wiem, że właściciel mieszkania za internet płaci 148 SEK (67 zł) miesięcznie, choć tutaj pewnie też wszystko zależy od oferty, którą wybierzemy. Z dodatkowymi opłatami trzeba się też liczyć, jeśli do mieszkania mamy przypisane miejsce parkingowe i chcemy z niego korzystać, ale że sama jestem niezmotoryzowana, to nie znam kosztów w tym zakresie.
Czy trzeba płacić za sprzątanie podczas wyprowadzki?
Przeglądając niektóre oferty, może się zdarzyć, że zauważycie jeszcze informację o dodatkowej opłacie za sprzątanie pokoju / mieszkania. Zazwyczaj nie musimy jej płacić oddzielnie, jest ona po prostu potrącana z kaucji, gdy się wyprowadzamy. Na szczęście taki dodatek pojawia się w ogłoszeniach bardzo rzadko – mówię „na szczęście”, bo kiedy się już pojawia, opłaty wydają się bardzo wygórowane. Zwłaszcza, że wychodzę z założenia, że jeśli dbam o miejsce zamieszkania, to posprzątanie go jeszcze raz przed wyprowadzką nie jest jakimś wielkim problemem i nie wymaga zatrudnienia do tego specjalnej firmy. Dlatego, jeśli rzuci Wam się w oczy fajne mieszkanie, ale właściciel informuje o opłacie za sprzątanie, zaproponujcie, że jednak sami doprowadzicie lokum do porządku, albo wynajmijcie na własną rękę kogoś do sprzątania. Wyjdzie znacznie taniej niż potrącenie tego z kaucji
Kto ubezpiecza mieszkanie – wynajmujący czy właściciel?
Każdy rozsądny właściciel zadba o ubezpieczenie mieszkania przed wynajęciem go. W końcu trzeba się zabezpieczyć przed dzikimi lokatorami ;). Zazwyczaj jednak takie ubezpieczenie obejmuje zniszczenia dotyczące samego mieszkania (np. pożar), ewentualnie wyposażenia należącego do właściciela. Jeśli zależy nam na swoim własnym dobytku, warto zadbać o indywidualne ubezpieczenie. Większość firm ubezpieczeniowych oferuje kompleksowe pakiety, które obejmują nie tylko nasze mieszkanie i dobytek, ale także naszą osobę, np. podczas podróży. Przyznam szczerze, że w firmach ubezpieczeniowych nie robiłam rozeznania – sama skorzystałam z usług jednej, współpracującej z moim bankiem. Wysokość składki zależy od wielkości mieszkania (plus, naturalnie, od zakresu ubezpieczenia) – standardowe ubezpieczenie na moje 24m2 wynosi 149 koron (67 zł) miesięcznie.
W grudniu włamano się do domu mojego kolegi z pracy – wyniesiono sprzęt i biżuterię za znaczną kwotę, było też sporo zniszczeń. Policja sprawę umorzyła niemal natychmiastowo, rzeczy się odnaleźć ani odzyskać nie da. W tym momencie ubezpieczenie tak naprawdę uratowało go finansowo, bo nie dość, że zwrócono koszty ukradzionych rzeczy, to jeszcze naprawiono zniszczenia. Ja osobiście jestem zwolenniczką ubezpieczeń i polecam mieć własne, nawet jeśli mieszkanie jest ubezpieczone przez właściciela.
.
Czym różnią się mieszkania w Szwecji w stosunku do polskich?
Pierwsze, co mi przychodzi do głowy to: łazienką ;). Przede wszystkim w szwedzkich mieszkaniach pralka to rzadko spotykany luksus. Zazwyczaj w blokach mieszkalnych znajdują się oddzielne pralnie, gdzie możemy zabukować zarówno pralkę, jak i suszarkę na konkretną godzinę. Jest to niewątpliwa oszczędność miejsca, choć osobiście wolałabym mieć mniej przestrzeni, ale za to móc robić pranie, kiedy przyjdzie mi na to ochota ;). Jeśli chodzi o łazienkę, to w Szwecji dominują prysznice, gdy w Polsce wciąż jednak częściej natrafia się na wanny. I gdy mówię prysznic, to często jest to właśnie sam prysznic, oddzielony zasłonką, a nie kabina prysznicowa. Specjalną ściągaczką zbiera się potem całą wodę z podłogi, żeby nie pozostawiać wilgoci.
Oczywiście, są od tego wyjątki – mojemu koledze z pracy się poszczęściło i wynajął mieszkanie z dużą łazienką, w której nie dość, że jest wanna, to jeszcze ma pralkę i suszarkę. Nic, tylko zazdrościć ;).
Poza tym szwedzkie mieszkania charakteryzuje prostota. Gdy wynajmowałam mieszkania w Warszawie, nieraz zdarzały się ozdobne meble, masa drobiazgów na półkach, ozdoby, dekoracje… Tutaj rządzi IKEA – łóżko, stolik, kilka krzeseł, jakaś szafka – wszystko proste i białe. I znów, pewnie jest tu sporo wyjątków, w końcu urządzenie mieszkania to kwestia gustu właściciela, jednak gdyby miała uogólnić, szwedzkie mieszkania są lepiej rozplanowane i prościej, skromniej umeblowane.
No i prawie nie ma firanek – za to wszędzie są żaluzje albo grube zasłony. Inaczej w lecie nie dałoby się spać przy niemal białych nocach :).
Tak, szukanie mieszkania w Sztokholmie może być stresującym zajęciem, ale to nie znaczy, że nie kończy się to sukcesem ;). Znajomi wynajmują fajne, duże mieszkanie w dobrej okolicy za cenę, za którą zazwyczaj można dostać tylko jeden pokój. Znajoma z pracy znalazła naprawdę fajne lokum, mimo że ma dużego psa. Koleżanka właśnie podpisała umowę na wynajem mieszkania z pierwszej ręki niedaleko centrum, mimo że mieszka w Szwecji dopiero trzy lata i spodziewała się czekać jeszcze kilka lat więcej. Da się, naprawdę się da. Czasem może trzeba zapłacić nieco więcej. Czasem wykazać się większą cierpliwością i po prostu przez jakiś czas skupić się tylko na szukaniu mieszkania. A czasem po prostu mieć trochę więcej szczęścia. Ale pod mostem raczej nikt nie powinien skończyć ;).
Ten wpis został oparty na moich doświadczeniach oraz moich znajomych, a także na dodatkowych informacjach z internetu. Jeśli wiecie coś więcej, lub macie jakieś uwagi lub Wasze doświadczenia są odmienne od naszych - piszcie w komentarzach! Na pewno komuś pomożecie :).
Ten wpis został oparty na moich doświadczeniach oraz moich znajomych, a także na dodatkowych informacjach z internetu. Jeśli wiecie coś więcej, lub macie jakieś uwagi lub Wasze doświadczenia są odmienne od naszych - piszcie w komentarzach! Na pewno komuś pomożecie :).
0 Komentarze