Advertisement

Main Ad

Jarmarki świąteczne nie do przegapienia - Berlin

Kocham jarmarki świąteczne. Uwielbiam te wszystkie dekoracje, kolędy, słodycze, grzane wino i śnieg wszędzie dookoła. Więc kiedy Polski Bus wrzucił do sprzedaży bilety na trasie Warszawa-Berlin za 10 złotych w jedną stronę, od razu wiedziałam, że muszę tam pojechać przed świętami. Jako że jarmarki bożonarodzeniowe wywodzą się z krajów niemieckojęzycznych, wyjazd do Niemiec w tym okresie był zawsze na mojej liście "do zrobienia". Jedynie nie przewidziałam, że mój pech do pogody sprawi, że grudzień będzie szary i deszczowy, a śniegu na jarmarkach bożonarodzeniowych nie zobaczę...
Podążając za radą mojego couchsurfingowego gospodarza, zaczęłam od jarmarku na Potsdamer Platz. Jak doczytałam, w ubiegłym roku był to jeden z najlepszych jarmarków w Berlinie, ale podczas mojej wizyty był dość ubogi. A deszczowa pogoda wcale nie sprawiła, że wyglądał lepiej.
Jarmark był rozstawiony nie tylko na samym placu, ale również na okolicznych uliczkach i naprzeciwko centrum handlowego. Jego rozmiary były wręcz imponujące.
Nostalgischer Weihnachtsmarkt rozstawiono na placu zamkowym i trafiłam tam właściwie przez przypadek, spacerując po okolicy. Ceny różnych słodyczy były tam znacznie lepsze niż na Placu Poczdamskim, więc zaczęłam się rozglądać za owocami w czekoladzie i mój wybór padł na banana za 1,5 euro - pyszny, ale bardzo słodki.
Jarmark bożonarodzeniowy na Gendarmenmarkt wydawał się być najpopularniejszym we wszystkich przewodnikach, jakie wpadły mi w ręce. I był też jedynym z płatnym wstępem (chociaż tylko 1 euro) i długą kolejką do wejścia.
Ale nie żałowałam zapłacenia za wstęp, jako że ten jarmark był naprawdę spory i ciekawy. Odbywał się tam koncert kolęd, rozstawiono stragany z jedzeniem (niemieckie kiełbaski ;) ), grzanym winem i różnorodnymi słodyczami.
Jakkolwiek nie planowałam kupna żadnych pamiątek, spędziłam trochę czasu chodząc po sklepikach i przeglądając świąteczne drobiazgi. Wiele z tych rzeczy było naprawdę pięknych... i drogich.
Kiedy się ściemniło, zdecydowałam się wrócić na plac zamkowy, by zobaczyć Nostalgischer Weihnachtsmarkt ze wszystkimi świątecznymi światełkami i dekoracjami. Muszę przyznać, że wieczorem wyglądał znacznie lepiej niż za dnia.
Następnego popołudnia byłam umówiona z niemieckimi koleżankami z Erasmusa na Alexanderplatz. Czekając na nie, zwróciłam uwagę na wielki Zegar Świata, pokazujący godziny w różnych miastach na całym świecie.
I zakochałam się w grzanym białym winie z jabłkami i cynamonem. Za 2,5 euro były też kufle do wina z napisem Alexanderplatz Weihnachtsmarkt, więc w sumie wróciłam z jakąś pamiątką z mojej wycieczki po jarmarkach świątecznych ;).
Chociaż wiele osób nie potrafiło zrozumieć, dlaczego wybieram się do Berlina (w którym nigdy wcześniej nie byłam) tylko po to, by zobaczyć jarmarki bożonarodzeniowe, wciąż myślę, że to był świetny pomysł, nawet jeśli pogoda była daleka od ideału. Teraz jarmarki się zaczynają pojawiać w Szwecji - w sobotę odwiedziłam pierwszy na Gamla Stan. Więc wkrótce możecie się spodziewać postów o szwedzkich jarmarkach :).

Prześlij komentarz

0 Komentarze