Chyba nieważne w jakim kraju przyszłoby mi mieszkać, bo i tak zawsze starałabym się zwiedzać tak dużo jak to tylko możliwe. Mieszkanie w Szwecji dało mi możliwość nie tylko podróżowania po tym kraju, ale też często wyskakiwania poza jego granice na krótkie wycieczki. W taki sposób zwiedziłam sąsiednie stolice - Kopenhagę, Oslo i Helsinki, choć każda z tych wycieczek zajęła co najmniej pełen dzień. Ale da się przecież zobaczyć też i dwa kraje w jeden dzień i przykładem takiej wycieczki może być nasz wypad do Helsingborga i Helsingøru.
Skoro mieszkam w Szwecji, to chyba bardziej niż oczywiste, że wycieczkę zaczynamy z tej strony. Jedyne, co właściwie wiedziałam o Helsingborgu przed wyjazdem to to, że ma on dobre połączenie z Helsingørem... Chyba to niezbyt dużo :P. Pierwsze, na co zwróciłam uwagę po przyjeździe do budynek ratusza z wysoką dzwonnicą, wybudowany w 1897 r. i przypominający nieco mały zameczek :).
Nie tak znowu daleko od ratusza w Helsingborgu znajduje się ogromny kościół maryjny. Wybudowany w stylu gotyckim w XIV wieku jest jednym z najstarszych budynków w mieście. Jak i w wielu innych kościołach, także tutaj zwróciłam uwagę na piękne witraże, stanowiące niezłą lekcję historii Helsingborga. Niestety, zdjęcia robiłam moim starym aparatem, który w ogóle nie radził sobie z ciemnym wnętrzem kościoła... :(
Podążając dalej szlakiem atrakcji turystycznych, skierowaliśmy się do Kärnan. To średniowieczny zamek, a właściwie współcześnie już tylko wieża będąca pozostałością duńskiej fortecy położonej w tym miejscu i zniszczonej w XVII wieku z rozkazu króla Karola XI.
Nie było żadnej opłaty za wstęp podczas mojej wizyty w wieży, choć w międzyczasie wszystko mogło się zmienić. Kärnan jest wysoka na 34 metry a jej ściany są bardzo grube i wyposażone w malutkie okna, więc wspinaczka po schodach odbywała się przy niewielkiej ilości światła ;).
Ale znacznie bardziej interesujący niż sama wieża (i jej historia, oczywiście ;) ) jest widok z jej szczytu. Choć Kärnan nie jest zbyt wysoka, rozciąga się z niej ładny widok na centrum Helsingborga oraz gdzieś dalej w tle widać też i Danię. Miasto szekspirowskiego Hamleta - Helsingør ;).
Choć zazwyczaj naprawdę lubię spacerować po małych szwedzkich miasteczkach (no dobra, Helsingborg nie jest znowu taki mały... ale duży też nie ;) ), pogoda nie sprzyjała długim spacerom. Zdecydowanie nie jestem miłośniczką szwedzkiej jesieni ;). Krótki spacer po centrum miasta pozwolił na odkrycie kilku fontann, ale szybko padła decyzja, że już najwyższy czas na zmianę kraju.
Helsingborg i Helsingør oddziela cienka cieśnina, którą najprościej pokonać promem linii Scandlines. Rejs jest bardzo krótki i - w oparciu o stronę firmy - kosztuje 67 koron od osoby za bilet w obie strony. Choć widok z pokładu był bardzo ładny, to byłby masochizm zostać tam dłużej ;). Na szczęście w środku był też sklep wolnocłowy, chyba najpopularniejsze miejsce wśród podróżnych.
Nic łatwiejszego niż znalezienie zamku, gdy już dotrze się do Helsingøru. Twierdza zwie się Kronborg i została wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Konborg wybudowano w XV wieku i razem z Kärnan (jako że Helsingborg był w tamtych czasach również duńskim miastem) miały za zadanie kontrolować tę trasę przez Bałtyk.
Ale to, z czego słynnie Kronborg w szczególności to fakt, że dla wielu ludzi jest to po prostu zamek Hamleta. Cytując stronę allscandinavia - "w rzeczywistości Szekspir nigdy nie podróżował po Danii, a przynajmniej nic na ten temat nie wiadomo. A książkowe Elsinore to miasto. Zamek, do którego odnosi się sztuka, to Kronborg." W twierdzy odgrywano też wielokrotnie sztukę "Hamlet"... To musiałoby być niesamowite do zobaczenia - nie mogę sobie wyobrazić lepszej scenerii! :)
Niestety, czas i pieniądze nie pozwoliły na wizytę w środku... Dziś pewnie zorganizowałabym to nieco lepiej, w końcu mieszkając tutaj zaczynam się specjalizować w takich krótkich wycieczkach :). Myślę, że poznałam już okolice Sztokholmu znacznie lepiej niż cokolwiek w pobliżu Warszawy, choć tam akurat mieszkałam jakieś 6 lat? ;) No i wciąż myślę, że tutaj też jeszcze prawie nic nie widziałam. Właściwie to bardzo bym chciała zwiedzać i odkrywać Szwecję bardziej i bardziej... ale dlaczego wszystko tu musi być takie drogie?! ;)
Myślę, że nikogo nie zaskoczę, pisząc, że post ten (jak i większość ostatnich ;) ) to część projektu "Alfabet emigracji", prawda? A tutaj znajdziecie literkę H na innych blogach:
- Obserwatore: H jak Włoski humor i energia
- Anna Maria Gregorowicz: H jak Huisarts
7 Komentarze
Też byłam w Helsingborgu, ale do Helsingoru już nie dotarłam. Ach te studenckie czasy... Trzeba było oszczędnie, a bilet z Lund do Helsingborgu już był dużym obciążeniem. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZ Malmo też nie był najtańszy :D Oj tak, Szwecja na studiach potrafiła uderzyć w portfel :D
Usuńoo, mogłem spojrzeć na Helsingor od drugiej strony :)
OdpowiedzUsuńwidzę, że pogoda podobna jak tego lipca :D
I z której strony podoba się bardziej? ;) A w lipcu tego roku pogoda nie dopisała niestety... jakoś dziwny ten rok pogodowo :D
UsuńAż chce się zwiedzać! Btw - czy już wspominałam, że uwielbiam Twojego bloga, jest po prostu piękny!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję! :) A Szwecję gorąco polecam do zwiedzania, też jest piękna :D
UsuńSuper wycieczka i mimo, że wirtualna to wspaniała :) Dzięki za super zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Justa x