Advertisement

Main Ad

Świąteczny spacer po Gamla Stan

Jako że Sztokholm został świątecznie ozdobiony już kilka tygodni temu, razem z koleżanką szukałyśmy w internecie, gdzie by tu pójść i co zobaczyć. Na szczęście rzuciła jej się gdzieś w oczy informacja o świątecznym zwiedzaniu zorganizowanym na Gamla Stan. Godzinny spacer po centrum Sztokholmu z anglojęzycznym przewodnikiem i słuchanie o szwedzkich tradycjach bożonarodzeniowych. Nie musiałam wiedzieć nic więcej, pomysł już mi się spodobał!
Trasa organizowana przez Stockholm Our Way nosi nazwę Christmas Spirit (Duch Świąt) i zaczyna się na Järntorget na Gamla Stan. Odbywa się ona w grudniowe czwartki, piątki i soboty przed Bożym Narodzeniem o 15:30 i trwa około godziny. Ceny biletów zaczynają się od 90 koron (42 zł) dla dzieci w wieku 6-18 lat (młodsze mogą dołączyć za darmo), potem 140 koron (65,45 zł) dla studentów i 175 SEK (81,80 zł) dla osoby dorosłej. Można zapłacić wcześniej przez internet, ale przewodnik przyjmuje też płatności zaraz przed rozpoczęciem trasy, zarówno gotówką, jak i kartą.
Trasa dotyczy głównie szwedzkich tradycji bożonarodzeniowych, chociaż usłyszeliśmy też trochę informacji o miejscach na Gamla Stan, które mijaliśmy. Dzięki blogerkom ze Szwecji wiedziałam już co nieco o świętach w Szwecji, ale wciąż wiele informacji usłyszanych od przewodnika było dla mnie nowością.
Zaczynając od samego początku - "Boże Narodzenie" to po szwedzku "Jul", a znaczenie tego słowa nie jest do końca jasne. W przeciwieństwie do wielu innych języków, szwedzka wersja nie ma religijnych powiązań. Jak po angielsku "Christmas" pochodzi od "Chrystusa", hiszpańskie "Navidad" oznacza "narodzenie", podobnie nasze polskie "Boże Narodzenie"... A w Szwecji mamy po prostu Jul ;). Nasza przewodniczka pokazywała nam nawet tutaj jakieś obrazki przedstawiające Odyna, mówiąc o jakichś powiązaniach, choć - jak już wspomniałam - to wszystko jest bardzo niejasne ;).
Potem usłyszeliśmy, że w Szwecji to właściwie nie Święty Mikołaj przynosi dzieciom prezenty... W Szwecji jest to Tomte - mały... cóż, na moje oko na obrazkach wyglądało to na jakiegoś gnoma czy krasnoludka, ale powiedzmy, że to dobry duszek, mieszkający w stodole i pomagający ludziom. I kiedy przychodzi z prezentami, trzeba go nakarmić, bo inaczej odejdzie, a przecież nikt tego nie chce, prawda? ;) Według naszej przewodniczki, Tomte wygląda inaczej w różnych regionach Szwecji.
Po takim wprowadzeniu w tematykę szwedzkiego Bożego Narodzenia, skierowaliśmy się na główny plac Gamla Stan (Stortorget), gdzie odbywał się jarmark świąteczny. Zaglądałam na niego wcześniej już kilka razy i zawsze lubiłam tam wracać - nawet tłumy mi nie przeszkadzały. Jarmark bożonarodzeniowy na Gamla Stan jest przepiękny, znacznie ciekawszy od tego w Drottningholmie...
Według Visit Stockholm - "To najbardziej znany i najbardziej tradycyjny jarmark bożonarodzeniowy w Sztokholmie", ze swojej strony muszę dodać, że także najbardziej magiczny ;). Wystartował jeszcze w listopadzie i można na niego zajrzeć do 23 grudnia. Otwarty codziennie od 11 do 18.
Najdłuższe kolejki były, oczywiście, do straganu z gorącym glöggiem, do którego naturalnie dodawano pepparkakor :). Nie pamiętam dokładnych cen, ale kubek wina kosztował około 30-40 koron. Ale kto by przeliczał pieniądze, skoro można się rozgrzać w takiej atmosferze? ;)
Po krótkim postoju przy jarmarku, przewodniczka poprowadziła nas dalej, byśmy mogli kontynuować trasę.
I dotarliśmy tu do tematyki, którą każdy uwielbia - jedzenia! :) Albo raczej, świątecznych słodyczy. Chociaż każdy zna słynne szwedzkie kanelbulle, to świąteczne bułeczki szafranowe nie wydają się być aż tak popularne. Oczywiście dla obcokrajowców, bo Szwedzi je uwielbiają ;). Czego na początku w ogóle nie potrafiłam zrozumieć, bo wydawały mi się kompletnie niesmaczne, ale już się nauczyłam, że Szwedzi są bardzo dumni ze swojej kultury i broń Boże nie wolno krytykować ;). Ale potem miałam możliwość spróbowania bułeczki z prawdziwej piekarni a nie z supermarketu i różnica była niesamowita. Powiedziałabym nawet, że te bułeczki są lepsze od tych cynamonowych ;).
Bułeczka szafranowa (lussekatt) to - zazwyczaj uformowane na kształt litery S pieczywo z dodatkiem szafranu lub odpowiedników oraz rodzynkami. Za Wikipedią, "zjada się je tradycyjnie podczas Adwentu, zwłaszcza w Dniu Św. Łucji - 13 grudnia".
Spacerując po Gamla Stan, nie dało się nie zauważyć świątecznych światełek w oknach wszędzie wokół. Najpopularniejsze były gwiazdy i elektryczne świeczniki, które w tej formie zostały stworzone przez jednego z pracowników Philipsa w Goteborgu w latach trzydziestych XX wieku. Sama historia jest bardzo ciekawa i możecie ją przeczytać na blogu Karoliny, która o tym ostatnio pisała (link na dole) :).
Trasa świąteczna zakończyła się przez Polkagris Kokeri - sklepem ze słodyczami. Tzn. skończyła się tam dla tych, którzy zapłacili jedynie 175 koron ;). Bo jeśli zdecydujesz się wydać 495 koron (231,40 zł), możesz się potem wybrać na julbord - tradycyjny szwedzki stół świąteczny. Z naszej grupy tylko trzy osoby zdecydowały się na taką atrakcję, dla reszty z nas wycieczka się skończyła... po wejściu do sklepu ze słodyczami, oczywiście ;).
Ponieważ cena trasy obejmuje również kubek grzanego wina na rozgrzewkę po spacerze oraz pierniczki :). Spędziliśmy w środku dłuższą chwilę - rozmawiając, jedząc i pijąc, a potem wybraliśmy się na poszukiwanie miejsca, by usiąść i napić się piwa... już nie w ramach trasy, oczywiście ;).
Nie będę tu już pisać więcej o świątecznych tradycjach w Szwecji (poza św. Łucją wkrótce ;) ), bo nigdy tu świąt nie spędzałam i wątpię, by miało się to zmienić ;). Dlatego też z mojej perspektywy taki spacer z przewodnikiem był świetnym pomysłem. A jeśli interesujecie się bardziej szwedzkimi świętami, zajrzyjcie do poniższych linków, inne blogerki pisały już całkiem sporo na ten temat :)

I chociaż nie spędzam tu świąt, nie mogłam się oprzeć udekorowaniu choć trochę mojego pokoiku na te kilka ostatnich dni ;).

Prześlij komentarz

0 Komentarze