Advertisement

Main Ad

Spacer z latarniami po starym mieście UNESCO

Jak daleko może być ze starówki do centrum miasta? Zwłaszcza w niewielkim mieście na północy Szwecji? To nie może być przecież więcej niż pół godziny spaceru - pomyślałam, więc tylko szybko zerknęłam na Google Maps, zanim opuściliśmy centrum Luleå. Powinnam była też popatrzeć na odległość na mapie, ale jakoś nie przyszło mi do głowy, jak długi dystans to może być! Po godzinie marszu, nasza dróżka wzdłuż ulicy nagle się skończyła, a według mapy byliśmy dopiero w połowie drogi. Mogliśmy albo wrócić do centrum miasta albo próbować przedzierać się przez śnieg na poboczu ulicy...
Zdecydowanie nie mogłabym powiedzieć, że spacer do Gammelstad - Starego Miasta Luleå - był nudnym doświadczeniem ;). Zamiast planowanej pół godziny, zajął nam ok. 2 godzin - czasem szerokimi ścieżkami, czasem przez śnieg na poboczu drogi. Obcierające buty i szybko spadająca temperatura powietrza nie ułatwiała zadania, ale hej, po jakimś czasie do takich wspomnień wraca się ze śmiechem, prawda? ;) Dotarliśmy do Starego Miasta na kilka minut przed 15, chociaż ostatni odcinek niemal przebiegliśmy, próbując dotrzeć na czas...
Początki Gammelstad sięgają wstecz pierwszej połowy XIV wieku, kiedy nie było jasno wytyczonej graniczy na północy pomiędzy Szwecją a Rosją. By bronić obszaru Norbotten i by utrzymać to terytorium jako szwedzkie, należało wybudować tam miasto. W czasach średniowiecznych tam, gdzie było miasto, był też i kościół. I tak to się wszystko zaczęło. Stare dokumenty wspominają o pierwszych ceremoniach kościelnych w Luleå już w 1339 roku (w pierwszym, drewnianym kościele). Cytując ulotkę otrzymaną w Gammelstad: "Kościół, podatki oraz szwedzkie prawodawstwo posłużyły do wcielenia do Szwecji obszaru znanego dzisiaj jako Norbotten."
Sam kościół (Nederluleå kyrka) robi niemałe wrażenie. Wybudowano go w XV wieku (w 1492 roku oficjalnie otworzył go arcybiskup Uppsali) i jest współcześnie największym średniowiecznym kościołem na północy Szwecji. Jego ściany jasno wskazują, że jedną z jego głównych ról była obrona, co nie zaskakuje, biorąc pod uwagę niejasną sytuację dotyczącą szwedzko-rosyjskich granic. Jednakże według naszej przewodniczki, Nederluleå kyrka szczęśliwie nigdy nie musiał zostać użyty w celach defensywnych. 
Naturalnie najbardziej widoczną częścią kościoła jest piękny ołtarz, przedstawiający scenę Męki Pańskiej. Stworzono go na początku XVI wieku w Antwerpii.
Kościół nie jest bardzo duży, zwiedzanie nie zajmuje wiele czasu. Jak zauważyła przewodniczka - może w porównaniu do europejskich średniowiecznych kościołów, Nederluleå kyrka wygląda na niewielki budyneczek, jednak biorąc pod uwagę warunki geograficzne i pogodowe w Luleå, budowa nawet takiego kościoła musiała stanowić nie lada wyzwanie...
Ludzie jeździli do kościoła często z bardzo daleka, więc potrzebowali miejsca, gdzie mogliby zatrzymać się na noc. Tak powstała idea wybudowania miasteczka - jakoś w XVI wieku. Niewielkie wioski lub miasteczka stworzone wokół kościołów otrzymały nazwę "miast-kościołów" - początkowo było ich w Szwecji 71, obecnie zostało tylko 16. To w Luleå jest największym (408 domków) i najlepiej zachowanym.
Co ciekawe, w domkach nie mieszkano przez cały rok, przyjeżdżano tam jedynie podczas kościelnych uroczystości, jarmarków oraz innych większych wydarzeń. I tradycja nie umarła z czasem. Domki są własnością prywatną, często należą do potomków pierwotnych właścicieli. Ludzie ci spotykają się w Gammelstad podczas tak zwanych "kościelnych weekendów" (ok. 3-4 razy w roku) i  tylko wtedy wolno im zatrzymywać się w ich własnych domkach ;). Pomieszkiwanie tam dłużej mogłoby tylko przyspieszyć proces niszczenia. Kontynuowanie tradycji po tylu latach stanowiło jeden z głównych powodów, dla których "miasto-kościół" Luleå zostało wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO w grudniu 1996 r.
Osobiście polecam odwiedzenie Gammelstad z przewodnikiem, gdyż w ten sposób można poznać wiele ciekawostek. Jako że byłam tam w grudniu, skorzystałam z okazji wybrania się na specjalną zimową trasę. Spacer z latarniami odbywa się kilka razy w miesiącu, w grudniu i styczniu, o 15. Bilety kosztują 120 koron (56 zł) i można je kupić w Visitor Centre, nie trzeba wcześniej rezerwować. I zaufajcie mi, spacer z latarniami pośród tych małych domków to niesamowite doświadczenie. Tylko załóżcie ciepłe ubrania... bardzo ciepłe ubrania (prognoza pokazuje, że teraz w Luleå jest -30 stopni... dzięki Bogu, grudzień był cieplejszy).
Z przewodniczką nie tylko pospacerowaliśmy po miasteczku, ale weszliśmy też do kościoła i do jednego z domków. Było to już bardzo potrzebne, bo mogliśmy się tam rozgrzać - bilet obejmował też standardowy szwedzki pakiet świąteczny - glögg i pepparkakor :).
Trasa trwała ok. godziny i całość była zarówno po szwedzku, jak i po angielsku. Kiedy się skończyła, chciałam jeszcze zajrzeć do jarmarku świątecznego na starówce, ale nie miałam szczęścia... Jarmark zamykano o 16 i chociaż dotarliśmy tam zaledwie 5 po, zobaczyliśmy już tylko puste stragany i może tylko kilka osób, szybko pakujących resztki rzeczy do samochodów... Szwedzi są zdecydowanie aż za punktualni :P.
Nie tylko jarmark świąteczny zamknął się o 16. Właściwie to po tej magicznej godzinie, nie było tam już nic do roboty. Wszystkie restauracje, kawiarnie, każde miejsce, gdzie można byłoby się zatrzymać i rozgrzać - wszystko to zamknęło swoje drzwi o 16. Zwiedzanie Szwecji w weekendy to czasem ciężka sprawa...
Jako że trasa dobiegła końca, a my nie mieliśmy tam już nic do roboty, zdecydowaliśmy się wrócić do centrum Luleå. Tym razem już autobusem, nie mieliśmy jakoś ochoty na powtórny spacer... Bilet autobusowy kosztuje 25 koron (11,75 zł), a cała podróż trwa ok. 40 minut - jadąc zdałam sobie sprawę, ile my właściwie przeszliśmy. W centrum miasta mogliśmy nacieszyć oczy dekoracjami świątecznymi i wypić coś ciepłego, aż nadszedł w końcu czas, by pomyśleć o dotarciu na lotnisko na lot powrotny do Sztokholmu.
W domu zerknęłam sobie na mapę, by przyjrzeć się naszej "pójdźmy piechotą, to nie tak daleko" trasie. Z lotniska w Luleå do Gammelstad jest około 17 kilometrów. Chyba potrzebuję kogoś u boku, kto się zna nieco lepiej na mapach i planowaniu niż ja ;).

Prześlij komentarz

0 Komentarze