Chyba muszę przyznać jedną rzecz - mam ogroooomnego pecha, jeśli chodzi o kwestie proceduralne przed wyjazdem... mhmm... właściwie nawet przed możliwością rozpoczęcia szukania stażu. I właściwie były takie chwile, gdy już naprawdę chciałam poddać się z AIESECiem. Cóż, nie zrobiłam tego.
Jestem taką osobą, która - zanim cokolwiek zrobi - musi zawczasu zapoznać się ze wszystkimi szczegółami. I właśnie tak trafiłam na stronę internetową Global Talents. Spośród 4 proponowanych programów wybrałam Biznes, który wydawał się najbliżej związany z finansowym profilem moich studiów i pracy. W FAQ napisano, że "od momentu aplikowania do wyjazdu mija zazwyczaj maksymalnie 5 miesięcy". Skoro chciałam wyjechać wiosną, jeszcze przed wakacjami, późna jesień wydała mi się najlepszym momentem na aplikowanie. W Warszawie mogłam wybrać jeden z dwóch lokalnych komitetów. Zdecydowałam się na Uniwersytet Warszawski, gdzie wcześniej studiowałam. I kiedy już podjęłam tę decyzję, rozpoczęła się moja lekcja cierpliwości ;).
"Proces rekrutacyjny w komitecie lokalnym (aplikacja online, wstępna rozmowa, szkolenie przygotowawcze) zajmują zwykle 2-4 tygodni".
Ale ponieważ ja nie mam takiego szczęścia, okres 2-4 tygodni to coś, o czym mogłam tylko pomarzyć.
Jestem taką osobą, która - zanim cokolwiek zrobi - musi zawczasu zapoznać się ze wszystkimi szczegółami. I właśnie tak trafiłam na stronę internetową Global Talents. Spośród 4 proponowanych programów wybrałam Biznes, który wydawał się najbliżej związany z finansowym profilem moich studiów i pracy. W FAQ napisano, że "od momentu aplikowania do wyjazdu mija zazwyczaj maksymalnie 5 miesięcy". Skoro chciałam wyjechać wiosną, jeszcze przed wakacjami, późna jesień wydała mi się najlepszym momentem na aplikowanie. W Warszawie mogłam wybrać jeden z dwóch lokalnych komitetów. Zdecydowałam się na Uniwersytet Warszawski, gdzie wcześniej studiowałam. I kiedy już podjęłam tę decyzję, rozpoczęła się moja lekcja cierpliwości ;).
"Proces rekrutacyjny w komitecie lokalnym (aplikacja online, wstępna rozmowa, szkolenie przygotowawcze) zajmują zwykle 2-4 tygodni".
Ale ponieważ ja nie mam takiego szczęścia, okres 2-4 tygodni to coś, o czym mogłam tylko pomarzyć.
23.11.2013 - Zrobiłam pierwszy krok w kierunku mojej niezapomnianej podróży. Kliknęłam na "aplikuj" i wypełniłam formularz. Imię, nazwisko, e-mail... by utworzyć konto. Po aktywacji, czas, by aplikować do programu Global Talents. Wszystkie potrzebne informacje: wykształcenie, doświadczenie zawodowe, itd. Tylko nie miałam żadnego certyfikatu na potwierdzenie znajomości angielskiego, więc musiałam zrobić test online. 86%, poziom zaawansowany, powinno wystarczyć ;). Po wszystkim tylko kliknąć na "wyślij" i zobaczyć nowy mail w skrzynce "Dziękujemy za aplikowanie do programu Global Talents. Skontaktujemy się z tobą w ciągu 2 dni roboczych". Więc poczekajmy te 2 dni.
1.12.2013 - Ponieważ minął już tydzień i nie dostałam żadnej informacji o kolejnych krokach, postanowiłam wysłać wiadomość. Odpowiedź przyszła natychmiastowo, ustalenie rozmowy na Skype: 3 grudnia, 22:00.
3.12.2013 - 21:30 - otrzymałam wiadomość z prośbą o przełożenie rozmowy na następny dzień, ta sama godzina. Rozumiejąc, że różne rzeczy się zdarzają, powiedziałam 'ok'.
4.12.2013 - Pomimo czekania na Skype do 23 i wysyłania maili, nie mogłam skontaktować się ze swoim EP managerem (osobą pomagającą mi w dostaniu się na staż).
12.12.2013 - Po jakimś czasie spędzonym na wysyłaniu maili i próbach dowiedzenia się, co się dzieje, w końcu doczekałam się krótkiej rozmowy. O większości rzeczy już wcześniej słyszałam, ale cóż, przynajmniej coś ruszyło do przodu. Dowiedziałam się też, że grudniowe szkolenie odbędzie się następnego dnia, więc było już za późno, bym się zapisała. Obiecano mi też dostarczyć dokumenty do wypełnienia.
20.12.2013 -Po moim napominającym mailu, dostałam umowę do podpisania i numer konta, na które powinnam wpłacić opłatę za aplikowanie. Ale że to był już początek przerwy świątecznej, wiedziałam, że nie mam szans załatwienia niczego na uczelni o tej porze. Więc... znów czekanie. Od początku nowego roku próbowałam skontaktować się z AIESEC UW, kiedy mogę spotkać się z kimś w biurze. Brak odzewu.
7.01.2014 - Po zapłaceniu za AIESECa i braku odpowiedzi na maile, w końcu ktoś odebrał telefon, gdy dzwoniłam. Dowiedziałam się, że mam tylko 2 godziny, więc pobiegłam tam z dokumentami... I tu zaczęła się zabawa. "Dlaczego napisałaś datę? Nie wiemy, kiedy ktoś znajdzie czas, by zajrzeć do twoich papierów. Idź gdzieś i wydrukuj to od nowa, wypełnij wszystko oprócz dat". Ok, poszłam gdzieś, wydrukowałam, wypełniłam. "Powinnaś dać nam ten dokument w dwóch kopiach" (gdyby wzrok mógł zabijać... nikt nic nie wspominał o drugiej kopii. A nawet jeśli - nie można mi było tego powiedzieć, gdy biegłam drukować to wszystko ponownie?) "Aaach... cóż...myślę, że sami to możemy później skserować..." Mam nadzieję, że możecie. Miałam nadzieję się czegoś na miejscu dowiedzieć, skoro mój EP manager nie ma dla mnie czasu, ale szybko zdałam sobie sprawę, że nikt tam nie wie więcej. Właściwie rzecz, która mnie prawie zabiła, to ich odpowiedź na moje słowa, że pisałam wiadomości do komitetu lokalnego... "Te maile przychodzą do nas. Nie czytamy ich. Nie pisz!" Idealnie.
9.01.2014 - W końcu dostałam jakąś odpowiedź od mojego EP managera. Że odesłali mi moje pieniądze, bo... wpłaciłam je na ich stare konto. Wysłałam je na konto, które mi sama podałaś. Cóż... Znów brak odpowiedzi :P. Ale dostałam też wiadomość, że szkolenie przygotowujące jest 11 stycznia i że powinnam się na nie zarejestrować na platformie. Tylko drobny problem w tym, że nie miałam takiej opcji. Właściwie w tym momencie naprawdę uwierzyłam, że przyjdzie mi czekać do lutego na to szkolenie, więc napisałam ze złością maila mówiąc, że zgłosiłam się w listopadzie, by wyjechać z Polski w marcu-kwietniu, a nie po to, by użerać się z lokalnym komitetem do połowy lutego (napisano "2-4 tygodnie", tak?).
10.01.2014 - Sukces! Nawet jeśli nie mogłam zarejestrować się na platformie, mogłam uczestniczyć w szkoleniu. Prawie 2 miesiące walczenia z procedurami, zanim w ogóle dostałam dostęp do bazy (właściwie jeszcze go nie dostałam).
Lekcja cierpliwości ;).
1.12.2013 - Ponieważ minął już tydzień i nie dostałam żadnej informacji o kolejnych krokach, postanowiłam wysłać wiadomość. Odpowiedź przyszła natychmiastowo, ustalenie rozmowy na Skype: 3 grudnia, 22:00.
3.12.2013 - 21:30 - otrzymałam wiadomość z prośbą o przełożenie rozmowy na następny dzień, ta sama godzina. Rozumiejąc, że różne rzeczy się zdarzają, powiedziałam 'ok'.
4.12.2013 - Pomimo czekania na Skype do 23 i wysyłania maili, nie mogłam skontaktować się ze swoim EP managerem (osobą pomagającą mi w dostaniu się na staż).
12.12.2013 - Po jakimś czasie spędzonym na wysyłaniu maili i próbach dowiedzenia się, co się dzieje, w końcu doczekałam się krótkiej rozmowy. O większości rzeczy już wcześniej słyszałam, ale cóż, przynajmniej coś ruszyło do przodu. Dowiedziałam się też, że grudniowe szkolenie odbędzie się następnego dnia, więc było już za późno, bym się zapisała. Obiecano mi też dostarczyć dokumenty do wypełnienia.
20.12.2013 -Po moim napominającym mailu, dostałam umowę do podpisania i numer konta, na które powinnam wpłacić opłatę za aplikowanie. Ale że to był już początek przerwy świątecznej, wiedziałam, że nie mam szans załatwienia niczego na uczelni o tej porze. Więc... znów czekanie. Od początku nowego roku próbowałam skontaktować się z AIESEC UW, kiedy mogę spotkać się z kimś w biurze. Brak odzewu.
7.01.2014 - Po zapłaceniu za AIESECa i braku odpowiedzi na maile, w końcu ktoś odebrał telefon, gdy dzwoniłam. Dowiedziałam się, że mam tylko 2 godziny, więc pobiegłam tam z dokumentami... I tu zaczęła się zabawa. "Dlaczego napisałaś datę? Nie wiemy, kiedy ktoś znajdzie czas, by zajrzeć do twoich papierów. Idź gdzieś i wydrukuj to od nowa, wypełnij wszystko oprócz dat". Ok, poszłam gdzieś, wydrukowałam, wypełniłam. "Powinnaś dać nam ten dokument w dwóch kopiach" (gdyby wzrok mógł zabijać... nikt nic nie wspominał o drugiej kopii. A nawet jeśli - nie można mi było tego powiedzieć, gdy biegłam drukować to wszystko ponownie?) "Aaach... cóż...myślę, że sami to możemy później skserować..." Mam nadzieję, że możecie. Miałam nadzieję się czegoś na miejscu dowiedzieć, skoro mój EP manager nie ma dla mnie czasu, ale szybko zdałam sobie sprawę, że nikt tam nie wie więcej. Właściwie rzecz, która mnie prawie zabiła, to ich odpowiedź na moje słowa, że pisałam wiadomości do komitetu lokalnego... "Te maile przychodzą do nas. Nie czytamy ich. Nie pisz!" Idealnie.
9.01.2014 - W końcu dostałam jakąś odpowiedź od mojego EP managera. Że odesłali mi moje pieniądze, bo... wpłaciłam je na ich stare konto. Wysłałam je na konto, które mi sama podałaś. Cóż... Znów brak odpowiedzi :P. Ale dostałam też wiadomość, że szkolenie przygotowujące jest 11 stycznia i że powinnam się na nie zarejestrować na platformie. Tylko drobny problem w tym, że nie miałam takiej opcji. Właściwie w tym momencie naprawdę uwierzyłam, że przyjdzie mi czekać do lutego na to szkolenie, więc napisałam ze złością maila mówiąc, że zgłosiłam się w listopadzie, by wyjechać z Polski w marcu-kwietniu, a nie po to, by użerać się z lokalnym komitetem do połowy lutego (napisano "2-4 tygodnie", tak?).
10.01.2014 - Sukces! Nawet jeśli nie mogłam zarejestrować się na platformie, mogłam uczestniczyć w szkoleniu. Prawie 2 miesiące walczenia z procedurami, zanim w ogóle dostałam dostęp do bazy (właściwie jeszcze go nie dostałam).
Lekcja cierpliwości ;).
0 Komentarze