Dlaczego? Bo nie czułam się najlepiej mówiąc "Could you speak English, please?" za każdym razem, gdy odbierałam telefon. Bo nie lubiłam chodzić z Tłumaczem Google w telefonie po sklepie, sprawdzając, jakie produkty ja właściwie kupuję. Ponieważ wiele razy czułam się zagubiona, gdy były problemy w metrze, a nie nadawali żadnych komunikatów po angielsku, co się właściwie stało. Bo chciałam rozumieć kolegów z pracy rozmawiających między sobą. A przede wszystkim - bo po prostu uważam, że myśląc o zostaniu w danym kraju na dłużej, trzeba poznać jego język. Biorąc to wszystko pod uwagę, sprawdziłam wszystkie informacje na stronie i bogata w tę wiedzę, skierowałam się do centrum SFI by zapisać się na kurs szwedzkiego dla imigrantów.
Strona jest naprawdę dobrze zorganizowana i znalazłam tam wszystkie potrzebne informacje. Centrum SFI znajduje się na trzecim piętrze przy Hornsgatan 124 (5 minut od stacji metra Zinkensdamm). Poszłam tam podczas mojej przerwy na lunch, jako że biuro jest otwarte tylko w środku dnia (godziny otwarcia można znaleźć tutaj). Wzięłam numerek do recepcji i po około 10 minutach czekania nadeszła moja kolej. Pierwsza część rejestracji poszła szybko - musiałam tylko pokazać dokument tożsamości i podać swój numer personalny. Potem otrzymałam krótką ogólną informację o kursie (po polsku!) i poproszono, bym poczekała na kogoś, kto przeprowadzi ze mną rozmowę o moich preferencjach odnośnie nauki. Jako że czekało sporo osób, tutaj spędziłam więcej czasu, zanim nadeszła moja kolej. Całościowo rejestracja zajęła mi około godziny, ale wszystko zależy od tego, ilu jest oczekujących.
Rozmowa zaczęła się od najprostszego pytania - 'Talar du svenska?'. Mogłam łatwo odpowiedzieć po angielsku, że nie i wtedy rozpoczęłabym kurs jako osoba początkująca, ale jakaś część mnie chciała udowodnić, że te kilka miesięcy nauki w Malmö (4 lata temu...) nie były zmarnowane, więc odpowiedziałam "Jag skulle vilja men tyvärr jag talar inte svenska". I tu się zaczęła rozmowa. Znam kilka podstawowych słówek po szwedzku, jak również podstawową gramatykę, ale to zupełnie nie wystarcza... do niczego. Jak powiedziałam, uczyłam się przez krótki czas, kilka lat temu, a poza tym w Malmö - a zaufajcie mi, szwedzki w Malmö a szwedzki w Sztokholmie to nie ten sam szwedzki. W ogóle. Ale potrafiłam ogólnie odpowiedzieć na niektóre jej pytania, prostymi słowami, ale cóż, do opowiadania o pracy i studiach nie potrzebowałam skomplikowanego słownictwa. I wtedy mi powiedziano, że zostanę zapisana na poziom C, średnio zaawansowany. Gdy poziom początkujący to A, a najwyższy - D. Wszystkie 4 kursy odpowiadają poziomom A1-B1. Chyba musiałam wyglądać na zszokowaną, ale kobieta mi powiedziała, że może i nie mam zbyt zaawansowanego słownictwa, ale rozumiem całkiem sporo. Bo jeśli nawet na jej pytania odpowiadałam czasem po szwedzku, czasem po angielsku, ale podczas całej rozmowy tylko raz poprosiłam o przetłumaczenie pytania na angielski. Ja mieszałam języki, ona mówiła po szwedzku - i dogadywałyśmy się całkiem nieźle. "To będzie dobre dla ciebie, jeśli dołączysz do tej grupy, nawet jeśli na początku nie będziesz wszystkiego rozumiała" - bo lepiej na początku ciężej popracować, niż spędzić kilka miesięcy na kursie, na którym połowa rzeczy byłaby mi już znana. Obawiam się trochę, jak sobie z tym poradzę, no ale cóż, wyzwanie przyjęte! :)
Teraz muszę poczekać na list ze szczegółowymi informacjami, np. gdzie i o której godzinie zaczynam kurs. Wybrałam szkolę blisko mojej pracy (tutaj są informacje o różnych szkołach) i kursy wieczorowe - oznacza to, że będę miała zajęcia dwa razy w tygodniu po pracy. Zaczynam za dwa tygodnie, trzymać kciuki! :)
0 Komentarze