Pierwszym usłyszanym przeze mnie tego ranka dźwiękiem był deszcz za oknem. Właśnie dzisiaj, po kilku ciepłych i słonecznych dniach. Moim planem z okazji dnia Wszystkich Świętych było odwiedzenie Skogskyrkogården - Cmentarza Leśnego, którego byłam ciekawa już od dłuższego czasu, a 1 listopada wydawał mi się idealnym dniem, by tam pójść. Pogoda nie mogła zmienić moich planów - założyłam zimowe buty, zimową kurtkę, rękawiczki, wzięłam parasol w rękę i wsiadłam w metro - kierunek Farsta Strand.
Było trochę ludzi odwiedzających groby, ale w porównaniu z tym, co dzieje się w Polsce przez tych kilka dni - cmentarz wydawał się niemal pusty. Rozpoczęłam zwiedzanie od Almhöjden - miejsca medytacji na niewielkim wzgórzu, było to idealne miejsce, by rozejrzeć się po cmentarzu. Ideą Almhöjden jest wyciszenie i uspokojenie się, więc schody prowadzące na górę są coraz mniejsze, im wyżej wchodzimy - byśmy nie weszli zmęczeni.
Zaraz za głównym wejściem znajduje się duży, granitowy krzyż. W oparciu o stronę cmentarza: "Jako że Skogskyrkogården jest cmentarzem wielokulturowym, służącym też innym wyznaniom oprócz protestantom, krzyż nie ma być symbolem wiary, a raczej symbolem kręgu życia i śmierci".
Kilka kroków za krzyżem znajduje się jeden z głównych budynków cmentarza - Leśne krematorium zbudowane w latach 30 wraz z trzema kaplicami. Kaplice nazwano: Wiara, Nadzieja oraz Święty Krzyż, a zdjęcia przedstawiające ich wnętrza można obejrzeć poniżej.
To, co czyni ten cmentarz wyjątkowym, jest fakt, że jest on właściwie... lasem. Spacerując dookoła nie czuje się jak na typowych cmentarzach i muszę przyznać - naprawdę to uwielbiam. Nie wiem, czy to właściwie mówić, że podobał mi się cmentarz, ale dokładnie to czułam w stosunku do tego miejsca. Było wręcz niesamowicie spokojne.
Cmentarz założono na początku XX wieku - z głównym zamysłem wykorzystania istniejącej tam natury. Architektami cmentarza byli Gunnar Asplund i Sigurd Lewerentz. Pierwszy z nich zaprojektował Leśną Kaplicę, otwartą w 1920r., która jest najstarszą kaplicą cmentarza.
Na szwedzkich cmentarzach nie widzi się takich wielkich grobów jakie znamy z Polski. Płyty nagrobne są zazwyczaj niewielkie, ale nawet te większe wydają się współistnieć z lasem.
Spacerowałam po cmentarzu, dopóki deszcz i zimno nie zmusiły mnie, bym weszła gdzieś do środka. W środku cmentarza znajduje się centrum turystyczne, w którym można urządzić sobie małą fikę - są tam ciepłe napoje, kanapki i ciastka.
W środku znajduje się też centrum informacyjne UNESCO, jako że cmentarz znajduje się na liście Światowego Dziedzictwa UNESCO od 1994 r. Łącznie w Szwecji znajduje się 15 obiektów z tej listy.
Urządzając sobie dłuższy spacer wokół cmentarza, wróciłam do Leśnego krematorium i granitowego krzyża. I był to już czas, by wrócić do domu :).
Naprzeciwko cmentarza również można znaleźć małe stragany z jedzeniem, napojami i zniczami, ale nie ma ich tu tak wiele jak w Polsce, gdzie czasem nie można wejść na cmentarz przez tłumy wokół straganów. Co mi się tu jeszcze podobało to osoby z informacji transportu miejskiego, mówiące ludziom jak dotrzeć na cmentarz (chociaż to zaledwie kilka kroków od stacji metra) oraz osoby oferujące ciepłe napoje na stacji, jako że przy tej pogodzie można naprawdę zmarznąć, odwiedzając cmentarz. Jestem pewna, że jeszcze tu wrócę wiosną, kiedy wszystko jest zielone i jeszcze spokojniejsze :).
1 Komentarze
Ciekawe miejsce i tak inne niż w Polsce!
OdpowiedzUsuń