Chociaż postanowiliśmy potraktować naszą wycieczkę na Maltę na spokojnie, zwiedzanie Mdiny było czymś, czego nie moglibyśmy przepuścić. Stare miasto ze wspaniałą historią jest jednym z najważniejszych miejsc na Malcie. Po przejrzeniu możliwości dojazdu, wsiedliśmy w busa do centrum Rabatu, jako że przystanek autobusowy wydawał się być bardzo blisko naszego celu podróży. Mieliśmy rację i już po paru minutach spaceru dotarliśmy na miejsce.
Jak w każdym bardzo turystycznym miejscu, zawsze można wybrać wygodniejszy sposób zwiedzania. My nie byliśmy nawet ciekawi kosztu takiej przyjemności, więc po prostu zdecydowaliśmy się na spacer i odkrywanie miasta na własną rękę.
Jak informuje strona internetowa Mdiny, historia miasta sięga ponad 4000 lat wstecz. Chociaż spotykaliśmy się z historią starożytną w wielu miejscach na Macie, każde kolejne mnie niezmiernie zachwycało. "Mdina jest jednym z najlepszych europejskich przykładów miasta otoczonego starożytnymi murami z niezwykłą mieszanką średniowiecznej i barokowej architektury". [*] Dla mnie wszystkie te mury, uliczki, lampy i wszystkie małe elementy architektury stanowiły idealny obiekt fotografowania - mogłabym spędzić tam dużo więcej czasu niż miałam okazję.
Wiele z domów w Mdinie jest obecnie w prywatnych rękach. Dlatego też, chociaż samochody są generalnie zakazane w mieście, można kilka z nich - należących do mieszkańców - zobaczyć na uliczkach. Bardzo mi się podobało, że nie ma tam właściwie ruchu ulicznego, jako że Mdina wygląda znacznie lepiej bez samochodów, jak możecie się przekonać na poniższych zdjęciach.
Religią dominującą na Malcie jest katolicyzm i jego wpływ na wyspie jest łatwo zauważalny. Na Malcie znajduje się ponad 360 kościołów, a na wielu domach można zobaczyć religijne symbole.
Katedra p.w. św. Pawła i przyboczne muzeum. Katedrę zbudowano w latach 1697-1702 w wyniku zniszczenia poprzedniej przez trzęsienie ziemi z 1693 roku. Niestety, godziny do zwiedzania są stanowczo za krótkie - 9-14 w dni robocze i 9-13 w soboty.
Chociaż nie zwiedzaliśmy muzeum katedralnego, nie mogłam odpuścić innego, które wydawało mi się bardzo interesujące (choć okropne). Mdina Dungeons (lochy Mdiny) ukazują najciemniejszą część maltańskiej historii - tortury, inkwizycję, zbrodnie i kary z różnych czasów. Oczywiście wszystko w atmosferze, która ma sprawić, byśmy czuli się niepewnie i zaczęli się bać. Straszne, choć interesujące, muzeum pomaga zdać sobie sprawę z tego, przez co musiało przejść maltańskie społeczeństwo przez wieki.
Z Mdiny skierowaliśmy się do pobliskiego Rabatu i natychmiastowo zakochałam się w tym mieście. Wzdłuż głównych ulic znajdowało się wiele dekoracji z dużą liczbą żarówek i już wiedziałam, że chciałabym zobaczyć to miejsce po zmroku.
Spacerowaliśmy po Rabacie i szukaliśmy miejsca, by usiąść i coś zjeść. W końcu weszliśmy do jednej z niewielu znalezionych restauracji na makaron - włoski wpływ jest bardzo zauważalny w maltańskiej kuchni. A jako że wciąż było sporo czasu do zmierzchu, zdecydowaliśmy się nie siedzieć do wieczora w Rabacie, ale wsiąść do busa i rozejrzeć się po okolicy miasta.
I w taki sposób dotarliśmy do Dingli - przepięknych klifów zaledwie 2 km od Rabatu. Jako że busy nie jeżdżą tamtędy zbyt często (przynajmniej nie poza sezonem), mieliśmy wystarczająco dużo czasu, by podziwiać widoki i pospacerować po tym najwyższym punkcie na Malcie (253 m n.p.m.). Chociaż strasznie wiało, było całkowicie warto to znosić ;).
Powoli się ściemniało, kiedy w końcu złapaliśmy busa w kierunku Rabatu. Po krótkim spacerze po mieście i wejściu do małej kawiarni, by się rozgrzać (nie wiem, czy miałam pecha, ale na Malcie piłam najgorszą czekoladę na gorąco w życiu - i to w kilku miejscach), było już wystarczająco ciemno, żeby zacząć robić zdjęcia. I chociaż byliśmy już zmęczeni i zmarznięci przez to czekani, widok miasta nocą był na pewno wart czekania. Zresztą sami zobaczcie! :)
0 Komentarze