Advertisement

Main Ad

Czy szwedzka służba zdrowia to powód do wstydu?

"Szwedzka służba zdrowia to powód do wstydu" - przeczytałam na stronie "The Local". Artykuł opierał się na najnowszym raporcie dot. Europejskiego Konsumenckiego Indeksu Zdrowia (EHCI) i nie pozostawiał wątpliwości - w ciągu ostatnich lat coraz więcej europejskich krajów wyprzedzało Szwecję pod kątem jakości systemu zdrowotnego. Postanowiłam więc zajrzeć do raportu po więcej szczegółów i napisać tu co nieco o tym słynnym, wręcz legendarnym, szwedzkim systemie opieki zdrowotnej... ;)
EHCI to w skrócie wskaźnik jakości służby zdrowia w Europie, obejmuje on swym zasięgiem 37 krajów (albo mówiąc dokładniej: 36 krajów i oddzielnie od Wielkiej Brytanii także Szkocję). Maksymalna ilość punktów do zdobycia we wszystkich kategoriach łącznie to 1000. Pierwsze miejsce zajęła Holandia z 898 punktami. A Szwecja... Szwecja zajęła dwunaste miejsce, zdobywając 761 punktów. Oczywiście, to wciąż sporo, ale biorąc pod uwagę, że jeszcze w 2007 roku szwedzka służba zdrowia była szósta w Europie, musi pojawić się pytanie: "Ale co tu się właściwie stało?". Specjaliści podkreślają, że to nie szwedzka opieka zdrowotna się pogarsza, raczej w innych państwach szybko się ona poprawia, gdy tymczasem w Szwecji nie wprowadza się zbyt wielu zmian.
Raport nie pozostawia cienia wątpliwości - największym problemem w Szwecji jest dostępność służby zdrowia, czyli - mówiąc krótko - czas oczekiwania na wizytę. Gdy przychodzi do maksymalnego czasu oczekiwania na spotkanie z lekarzem pierwszego kontaktu, w Szwecji wynosi on 7 dni - to drugi najgorszy wynik na liście. Z umówieniem się do specjalisty nie jest lepiej. Na 225 punktów do zdobycia w tej kategorii Szwecja dostała tylko 88 i to drugi najgorszy wynik wśród 37 krajów (najgorzej wypadła Bośnia i Hercegowina, natomiast tyle samo punktów co Szwecja dostała też Irlandia; tylko te 3 europejskie kraje otrzymały mniej niż 100 punktów za dostęp do służby zdrowia). Długi czas oczekiwania skutkuje w negatywnych reakcjach pacjentów - pacjenci w Szwecji i Irlandii wyrazili najgorsze opinie nt. dostępu do opieki zdrowotnej ze wszystkich badanych krajów.
Pytanie w ankiecie, której wyniki przedstawiono powyżej, brzmiało: "Czy pacjenci w twoim kraju zostaną przyjęci przez lekarza pierwszego kontaktu jeszcze w dniu zgłoszenia (z lub bez umawiania się na wizytę)?" - najpopularniejszą odpowiedzią w Szwecji było "normalnie nie". Na pewno wielu z Was słyszało też o popularnej (niestety) w Polsce sytuacji - pacjent przybywa na pogotowie i czeka... i czeka... i czeka na konsultację lekarza. EHCI obejmuje również ten problem i szwedzkie wyniki nie wyglądają optymistycznie. W Szwecji czas oczekiwania w szpitalu na nagłą pomoc jest nawet dłuższy niż w Polsce - właściwie gorszym wynikiem może "pochwalić się" tylko Irlandia jak widać na poniższym wykresie.
Tak słaby dostęp do służby zdrowia stał się sporym problemem dla szwedzkiego rządu, który zainwestował (i wciąż inwestuje) ogromne środki w celu poprawy sytuacji. Niestety, póki co rezultaty są prawie niezauważalne. To problematyczna kwestia, zwłaszcza, że w raporcie wielokrotnie wskazano, iż skrócenie czasu oczekiwania  znacząco poprawiłoby wyniki szwedzkiej służby zdrowia. "Szwedzki wynik dla technicznie doskonałych usług świadczonych przez służbę zdrowia jest obniżany przez chyba niekończącą się opowieść o problemach z dostępem/czasem oczekiwania, pomimo państwowych wysiłków". Inne wspomniane w raporcie problemy szwedzkiej służby zdrowia to: "tradycja" odsyłania pacjentów do domu, by wrócili, gdy będą naprawdę chorzy i znaczna ilość aborcji (ponad 30 na 100 urodzeń).
A czym szwedzka służba zdrowia może się pochwalić? Jak możecie zobaczyć w powyższej tabelce, Szwecja otrzymała maksymalną ilość punktów za zapobieganie chorobom oraz szeroki zakres i zasięg usług. Ponadto bardzo niski wskaźnik korupcji, bardzo dobry dostęp do elektronicznych recept i jeden z najniższych wskaźników umieralności niemowląt. Szwecja ma też najniższy w Europie wskaźnik palaczy. Krótko mówiąc, o ile nie potrzebujesz nagłej i natychmiastowej pomocy, ale możesz cierpliwie poczekać na opiekę medyczną, możesz być pewny, że będzie ona na najwyższym poziomie ;).

A jak to wygląda w praktyce? Cóż, najlepszą opcją byłoby po prostu trzymać się z daleka od służby zdrowia, ale jako że nie mam aż tyle szczęścia, z tutejszą opieką zdrowotną miałam do czynienia wkrótce po przyjeździe do Szwecji.  W lipcu przygryzłam wargę i pojawiła się na niej niewielka gulka, która nie chciała zniknąć przez kolejne 1-2 miesiące. We wrześniu podjęłam decyzję: czas na wizytę lekarską. Jako że mieszkałam wtedy poza miastem, czas oczekiwania na wizytę był krótki i już następnego dnia stawiłam się u lekarza. W polu na specjalne uwagi wpisałam tylko dwa słowa: "English speaking". Cóż, doktor mówił po angielsku... podczas swoich studiów w Londynie, całe wieki temu. Obecnie pamiętał tylko pojedyncze słówka i mówił do mnie głównie po szwedzku. Z całego tego szwedzko-angielskiego monologu zrozumiałam tyle, że facet mi nie potrafi pomóc i może powinnam iść z tym do dentysty? To było chyba najgorzej wydane 200 koron w moim życiu... Jako że mój problem nie był w żadnej mierze dentystyczny, po przeprowadzce do miasta zdecydowałam się na kolejną wizytę. Centrum zdrowia ustaliło jej termin na przyszły tydzień, w środku dnia. Grzecznie napisałam, że mogę poczekać trochę dłużej (skoro nie umarłam po 2,5 miesiąca, tydzień więcej nie zrobi mi różnicy :P), ale nie mogę wyjść z pracy o tej porze, więc może coś rano lub wieczorem? Następnego dnia dostałam wiadomość o przełożeniu wizyty. Kilka dni później, znów w środku dnia. Arghh... Kolejny grzeczny mail (jestem chyba zbyt cierpliwa...) i w końcu sukces: wizyta 31 października, ale przynajmniej o 8 rano... Centrum zdrowia pobrało 200 koron, miły doktor mnie zbadał i stwierdził, że potrzebuję konsultacji specjalisty. Wysłał skierowanie do szpitala i kazał mi czekać. Ktoś się ze mną skontaktuje. Więc czekałam. I czekałam. Aż po miesiącu dostałam list, że przykro im bardzo, ale w szpitalu nie ma wolnych terminów, więc przekazali moje skierowanie do innej placówki. Proszę czekać. Więc dalej czekałam, myśląc, że już grudzień, że zaraz wyjeżdżam na święta i prawie miesiąc mnie nie będzie w Szwecji. Na szczęście otrzymałam nowy list z terminem wizyty i na kilka dni przed wylotem, stawiłam się u specjalisty. Wizyta była krótka, kosztowała kolejne 200 koron, a doktor mi powiedziała: "Potrzebujesz niewielkiego zabiegu, mogłabym go nawet zrobić od ręki, ale przykro mi, procedury" i zapisała mnie na zabieg. W swojej naiwności zapytałam, czy to nie problem, że wyjeżdżam i wracam dopiero za miesiąc? Zaśmiała się tylko i kazała nie przejmować. W ciągu miesiąca to nikt się ze mną nie skontaktuje. Będę czekać jeszcze ze 2-3 miesiące więcej... Cóż, miała rację. Dzisiaj otrzymałam list z datą zabiegu: 20 lutego. Jeśli nie będzie komplikacji, cała moja "przygoda" z jednym małym problemem w szwedzkiej służbie zdrowia zamknie się w pół roku. Czasem myślę, że w Polsce zrobiłabym to prywatnie bardzo szybko... i znacznie taniej. Cóż, za późno ;).
A wracając jeszcze do raportu o EHCI... Nie oczekując żadnych cudów, przejrzałam tez informacje o Polsce. Niestety, to jeden z krajów, których wynik pogorszył się od poprzedniego roku i obecnie zajmuje 6 miejsce... od końca, mając 511 punktów. Gorzej wypadły tylko: Bośnia i Hercegowina, Rumunia, Czarnogóra, Serbia i Litwa. W raporcie skrytykowano nie tylko niski poziom polskiej służby zdrowia, ale również karygodne podejście polityków do krajowego systemu zdrowotnego. Co złożyło się na taki wynik? Między innymi długi okres oczekiwania na leczenie raka, zakażenia wewnątrzszpitalne, anachroniczny zakaz aborcji czy korupcja. Z drugiej strony dobrze oceniono polską opiekę kardiologiczną. Ale podsumowując... Szwecja musi skrócić czas oczekiwania na wizytę lekarską. Ale wygląda na to, że Polska potrzebuje znacznie więcej zmian.

Źródłem powyższym danych oraz wykresów i grafik jest Euro Health Consumer Index 2014.

Prześlij komentarz

12 Komentarze

  1. świetny raport, oddaje idealnie moje doświadczenia i "gut feeling" (próby dowiedzenia się co zrobić, żeby dostać sie do tego czy tamtego lekarza, zakończone fiaskiem jak dotąd)... niestety... :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zazdroszczę, Olu.. Ja mam nadzieję, że po zabiegu nie będę już miała nic krytycznego do dodania :)

      Usuń
  2. Mieszkam tutaj juz dlugo, ale tez mam podobne doswiadczenia. Bardzo dlugo sie czeka do specjalisty, bardzo dlugo na pogotowiu, wiele razy odsylaja do kolejnego lekarza albo kolejnej wizyty. Nie wiem czy wiesz ze teraz sporo przedsiebiorstw daje swym pracownikom dodatkowe przywileje, tzn prywatne ubezpieczenie, ktore uprawnia do szybkiej i darmowej pomocy. Bo ta sluzba zdrowia ze srodkow publicznych juz wielu osobom nie wystarcza. Na dodatek Szwecja oferuje darmowa sluzbe zdrowia dla wszystkich uchodzcow i nawet tych nielegalnych ktorzy sie tu ukrywaja bez papierow.
    A sporo lekarstw jest wykluczonych z listy tych ktore sa dofinansowywane. Tak ze lepiej jest tutaj byc bogatym i zdrowym niz biednym i chorym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba wszędzie lepiej jest być zdrowym i bogatym ;). Ale fakt, w Polsce korzystałam z prywatnej opieki zdrowotnej w ramach umowy firmowej i było dobrze. Tu niestety mój pracodawca czegoś takiego nie oferuje, więc pozostaje mieć nadzieję, że się nie zachoruje ;)

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawe też to, co napisałaś w raporcie o wysokiej liczbie aborcji, która to "zaniża" miejsce w rankingu
    nawiązując do obecnej polskiej debaty o "pigułce po" - w Szwecji można ją kupić bez problemu, bez wiedzy rodziców i tede (co NB jest przedstawiane jako postęp... patrzcie no jakie to sprzeczne z tym rankingiem) ale szamponu typu Nizoral czy kremu na trądzik różowaty typu Finacea nie dostaniesz bez recepty!! takie paradoksy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, za dużo aborcji obniża wynik, ale z drugiej strony polski zakaz aborcji też odbija się negatywnie na wyniku. Chyba chodzi o to, by pacjentka miała dostęp do zabiegu, ale nie korzystała z niego pochopnie (podawali w raporcie przykład Rosji gdzie aborcję traktuje się niemal jak późna antykoncepcję...).
      A co do leków... Ja apteczkę uzupełniam w Polsce - tu nic normalnego chyba bez recepty się nie dostanie :)

      Usuń
    2. No, mozna kupic srodki od bolow, syrop od kaszlu bez recepty. Recepta recepta ale lekarstwa nie sa za darmo, nawet te na recepte kosztuja. Dentysta kosztuje tez sporo. Niektorzy slyszeli ze w Szwecji jest taki wspanialy system opieki za darmo. Niestety to nieprawda. A sluchaj, Gabriela, jaka ty apteczke bierzesz z Polski, co masz na mysli, antybiotyki?

      Usuń
    3. Antybiotyki wolę pod okiem lekarza jednak ;). Ale choćby przeciwkaszlowe i na katar (wszystkiego tak tu chetnie zalecany ibuprofen nie zaleczy). No i przede wszystkim moje różne leki do oczu, bo jak mi lekarz powiedział, że nie wie, czym zastąpić to, brałam w Polsce, to wymiękłam...

      Usuń
    4. ja też niemal wszystko kupuję w Polsce
      trochę to ryzykowne, bo mąż potem nie rozumie jakie leki mamy :D ale w sumie i tak nie wie co jest na co, więc nie bierze nic sam

      kupują oczywiście takie bez recepty, wody utlenione (tu nie ma!!), spirytusy salicylowe, rutinoscorbin, smectę, raphacholin, ibum, wszelkie zioła (pokrzywa, miętam szałwia...)... szwedzkie zioła kosztują chyba 10 razy więcej niż taka sama torba w Polsce!

      Usuń
    5. Jest woda utleniona! :D Też nie mogłam nigdzie znaleźć, ale raz zapytałam pani w aptece i przyniosła mi gdzieś z jakiejś lodówki na zapleczu :)

      Usuń
  5. Niestety juz Szwecje nie stac nawet na leczenie raka. Wysokie podatki, a jak potrzeba, to nie ma forsy...
    http://www.svd.se/opinion/brannpunkt/basta-cancervarden-kan-inte-langre-ges_4245783.svd

    OdpowiedzUsuń