Advertisement

Main Ad

Zwiedzając Ratusz w Sztokholmie

O Ratuszu pisałam już zimą (zobacz post), ale wtedy nie zwiedzałam go w środku. Podczas wizyty moich rodziców tego lata, zdecydowaliśmy się wykorzystać na maksa nasze Karty Sztokholmskie i nie tylko zobaczyć ten budynek w środku, ale także wejść na szczyt wieży. Jako że zwiedzać można tylko z przewodnikiem, musieliśmy trochę poczekać do pełnej godziny, gdy trasa miała się rozpocząć. I mogliśmy w końcu wejść do Ratusza :).
Zwiedzanie zaczyna się od Sali Błękitnej, która jest właściwie... czerwona, ze względu na ceglane ściany. Autor projektu, architekt Ragnar Östberg, planował pokryć ściany błękitnymi płytkami, ale po zobaczeniu, jak pięknie słońce oświetla czerwone cegły, zmienił zdanie. Ale nazwa Sali Błękitnej pozostała niezmieniona. Sala znana jest przede wszystkim z organizowanych w niej bankietów, z ceremonią dla laureatów Nagrody Nobla na czele. Biorąc pod uwagę jak mało jest tu miejsca, prawie niemożliwe jest dostanie się na ten bankiet. Prawie, bo jak opowiadała nam przewodniczka - uniwersytety organizują loterie. Można w niej wygrać możliwość kupna biletu wstępu na uroczystość (tak, samych biletów się nie wygrywa ;) ). Przewodniczka jednak nie wspomniała, ile taki bilet kosztuje...
Jako że w sali odbywają się różne uroczystości i ceremonie, ważne było, by wybudować też odpowiednie... schody. Żona architekta testowała różne ich projekty, wchodząc i schodząc w butach na obcasie, aż trafiła na najwygodniejsze - i w oparciu o jej decyzję ustawiono wysokość stopni w Błękitnej Sali. Ponadto, ze względu na zainteresowania mojego taty, zwróciliśmy też szczególną uwagę na organy pod sufitem. Aż ciężko uwierzyć, że przewodniczka sama nic o nich nie mówiła, dopóki nie zapytałam, już po zakończeniu zwiedzania. Organy w Sali Błękitnej to największy taki instrument w całej Europie Północnej, zbudowane z 10270 piszczałek.
Przechodziliśmy przez różne większe i mniejsze pomieszczenia, słuchając historii budynku oraz jego politycznej roli w Sztokholmie. Wiele części było niedostępnych dla turystów, bo pracowali tam politycy i urzędnicy (oczywiście, o ile można mówić o "pracujących" politykach :P ).
W końcu dotarliśmy do sali obrad, gdzie podejmuje się wszystkie ważne dla miasta decyzje. Chociaż Ratusz liczy już sobie dobre 100 lat, wciąż próbuje się zachować oryginalny wystrój sali, co nie jest łatwe, biorąc pod uwagę, że materiały z czasem niszczeją. Tak też działo się z zasłonami, które zastąpiono idealnymi kopiami a pierwotnego materiału użyto... do zrobienia krawatów dla różnych ważnych osobistości. To jest szwedzki recycling ;). Warto też zwrócić uwagę na sufit, inspirowany domostwami z czasów Wikingów. Malunek na nim ma wywierać wrażenie, że znajdujemy się pod gołym niebem.
Kontynuowaliśmy zwiedzanie, słuchając informacji o roli, historii i architekturze Ratusza. Mieliśmy to szczęście, że przewodniczka opowiadała bardzo ciekawie. Mówił też o ceremoniach ślubnych organizowanych w Ratuszu, w końcu sporo ich tu ma miejsce. Na tyle sporo, że przeciętna uroczystość trwa około 3 minut, a najkrótsze sięgają nawet 30 sekund. Cóż, na pewno nie można powiedzieć złego słowa na szwedzką efektywność :P.
Jedną z najciekawszych części Ratusza jest zdecydowanie Galeria Książęca. Pomieszczenie jest długie, ale nie szerokie, więc kiedy ustawia się w środku stoły, goście mogą siedzieć zwróceni tylko do okien lub do ścian. Jako że pierwsi mają wtedy piękny widok na miasto, zdecydowano stworzyć mural "odbijający" ten sam widok na ścianie naprzeciwko okien. Malowidło o długości ponad 40 metrów nosi tytuł "Miasto nad wodą", a jego autorem jest książę Eugeniusz (najmłodszy syn króla Oskara II i królowej Zofii). Ale to nie jedyna atrakcja tego pomieszczenia. Jak widać na zdjęciach, przed malowidłem stoją dwa rzędy kolumn, które mają reprezentować mężczyzn i kobiety. Jest tylko jeden problem - architekt nigdy nie powiedział, które są które. Więc współcześnie można usłyszeć teorie, że te cieńsze są "kobiece" a grubsze "męskie", albo że gładkie są "męskie" a kanciaste "kobiece" (w końcu kobiety mają niby "wiele twarzy").
Zwiedzanie zakończyliśmy w najbardziej widowiskowej części Ratusza - Złotej Sali. Grupa weszła do wielkiego pomieszczenia, którego ściany pokryte były złotą mozaiką. Przewodniczka z uśmiechem zapytała, co myślimy - czy to prawdziwe złoto? Grupa zgodnie odpowiedziała "nie", przecież niemożliwym się wydaje zużycie takiej ilości złota na udekorowanie ścian w zwykłym ratuszu. Ale tak właśnie jest. Do stworzenia Złotej Sali użyto ponad 18 milionów kawałków szkła i złota. Imponujące, ciężko użyć tu innego słowa...
Pośrodku jednej ze ścian można zobaczyć kobietę na tronie - to Królowa Jeziora Mälaren. To imponujące pomieszczenie również jest wykorzystywane podczas Ceremonii Noblowskiej - tutaj właśnie tańczą goście :).
Po wyjściu z głównego budynku Ratusza, zdecydowaliśmy się wejść na wieżę. Jednak, ponieważ na szczycie jest ograniczone miejsce i może tam wejść maksymalnie 30 osób na raz, bilety można kupić na określone godziny. Jako że zostało jeszcze trochę czasu do następnego wejścia, usiedliśmy z tyłu Ratusza, z pięknym widokiem na centrum Sztokholmu.
Wieża ma 106 metrów wysokości, ale nie odczuwa się tego aż tak, bo większość czasu nie wspina się po schodach, ale raczej podąża korytarzami, które lekko wspinają się do góry (co, oczywiście, nie oznacza, że schodów tam nie ma ;) ). Można też skorzystać z windy, jednak nie dociera ona na sam szczyt i ostatni odcinek trzeba pokonać schodami i tak.
Myślę, że jednak wolałabym więcej schodów... Idąc i idąc przez te wszystkie korytarze, można dostać kręćka ;). Nie jest też łatwo robić zdjęcia, bo jeśli zatrzymać się na chwilę, tylko blokujesz przejście, bo nie da się cię wyminąć. Dlatego też starałam się iść na samym końcu :).
A widok z wieży jest niesamowity. Mogliśmy podziwiać nie tylko Stare Miasto, ale także wiele innych części Sztokholmu. Zresztą popatrzcie na zdjęcia! Na pierwszym mamy centralny Sztokholm, z dworcem kolejowym, kościołem św. Klary a ten nowoczesny budynek to chyba jakaś hala konferencyjna, o ile dobrze pamiętam. Na drugim zdjęciu widzimy białą kopułę Globen. Trzecie przedstawia Gamla Stan - Stare Miasto z parlamentem, Zamkiem Królewskim oraz katedrą. I w końcu, na ostatnim zdjęciu znajduje się wysepka Riddarholmen. Naprawdę myślę, że wieża ratuszowa to jeden z najlepszych punktów widokowych w Sztokholmie! :)

Prześlij komentarz

0 Komentarze