Po raz pierwszy do Skogskyrkogården trafiłam 1 listopada, jeszcze w pierwszym roku mojego pobytu w Sztokholmie. Strasznie fascynowało mnie to miejsce, a fakt, że zostało wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO jeszcze bardziej mnie nakręcał. O historii i specyfice Cmentarza Leśnego pisałam już w tym wpisie, a tak się jakoś złożyło, że od tamtej pory nigdy już w okolice Skogskyrkogården nie zabłądziłam. Aż do tego lata.
Choć piękne, drewniane kapliczki zapadły mi głęboko w pamięć, podczas listopadowej wizyty czułam, że czegoś mi tu brakowało. Niewątpliwie tym czymś była pogoda ;). Choć Skogskyrkogården to szczególne miejsce, jednak jego głównym urokiem jest możliwość pospacerowania po cmentarnych alejkach, czując się jak w parku. A wtedy przydałoby się, żeby chociaż nie padało...
Uwielbiam to w Szwecji, że na cmentarzach faktycznie można czuć się jak w parkach. Spacerujesz między grobami, a co rusz mijają cię biegacze. Jak masz dość, możesz usiąść na ławeczce i zatrzymać przejeżdżający przez środek cmentarza autobus. Skoczyć do kawiarni na bułeczkę cynamonową i gorącą czekoladę. Cmentarz to wspomnienie zmarłych, ale też miejsce dla żyjących :)
Tym razem udało mi się zajrzeć do niewielkiego muzeum, które było nieczynne podczas mojej pierwszej wizyty. Możemy tam zapoznać się z historią cmentarza, przyjrzeć się pierwszej jego mapie czy obejrzeć zdjęcia z wcześniejszych lat. W muzeum znajduje się też oddzielna wystawa poświęcona innym obiektom z listy UNESCO. Całość jest niewielka i spokojnie w 15-20 minut zapoznamy się ze wszystkimi informacjami :)
Jednym z najczęściej odwiedzanych miejsc na Skogskyrkogården jest grób aktorki Grety Garbo. Wstyd się przyznać, ale jestem tak bardzo nie w temacie kinematografii, że nie miałam nawet pojęcia, kim ta pani była ;). Jednak biorąc pod uwagę, że jej kariera przypadała na pierwszą połowę ubiegłego wieku, mogę chyba stwierdzić, że to nie moje czasy... ;)
Druga wizyta w Skogskyrkogården wywarła na mnie kompletnie inne wrażenie, niż ta pierwsza. Wtedy chodziłam po kaplicach i w przygnębiająco jesiennej aurze trudno było nie myśleć o tym, że jestem na cmentarzu. Za drugim razem rozkoszowałam się słoneczną pogodą i otaczającym mnie lasem, przyglądałam pięknym figurkom zdobiącym płyty nagrobne, dawałam się wyminąć biegaczom... Cmentarz Leśny nie zawsze się przewija jako główne must-see Sztokholmu - jest dość oddalony od centrum i zresztą trudno go tak naprawdę nazwać "atrakcją". Jeśli mamy niewiele czasu na zwiedzanie miasta, a do tego nie dopisuje pogoda, właściwie nie widziałabym sensu, by się tam wybierać. W centrum Sztokholmu jest więcej bardziej przystępnych i równie ciekawych miejsc. Za to jeśli kiedyś przyjedziecie do szwedzkiej stolicy na dłużej i pogoda Wam dopisze... zobaczcie, jak można się zjednoczyć z naturą :)
0 Komentarze