Nasz przewodnik stwierdził, że to wszystko przez to, że w Dubaju nie ma historycznych zabytków. Miasto musi jakoś przyciągnąć turystów, więc w takiej sytuacji postawiło na bicie rekordów. Pewnie powodów było znacznie więcej, ale coś w tym jest - wszechobecne rekordy fascynują turystów, którzy do Dubaju zjeżdżają z całego świata. Nawet dla mnie, która zdecydowanie woli historię czy naturę od wysokich wieżowców, Dubaj wydał się inny, ale przecież wciąż fascynujący. Bo tutaj chyba wszystko musi być naj...
A pierwsze naj to Dubai Mall - centrum handlowe, do którego zmierzamy. Największe centrum handlowe na świecie pod względem powierzchni i jakkolwiek ciężko mi było w to uwierzyć, naprawdę łatwo się w nim zgubić. Dubai Mall liczy sobie 502 000 m², ma 4 piętra, a na jego terenie znajduje się ponad 1200 sklepów. I ogromne akwarium, do którego jeszcze wrócę ;).
Cóż, fanką centrów handlowych nie jestem i to nie dla Dubai Mall zawitałam w te okolice. Zdecydowanym punktem obowiązkowym podczas wizyty w Dubaju jest Burj Khalifa. Liczący sobie 829 m wysokości wieżowiec jest najwyższym budynkiem na świecie... a to tylko początek związanych z nim rekordów. To też najwyższa wolno stojąca konstrukcja. Ponadto w Burj Khalifa mamy też najwyżej położony punkt obserwacyjny oraz najwyższe piętro użytkowe świata. Ponadto windy, którymi można dotrzeć na szczyt, należą do najszybszych na świecie - ich maksymalna prędkość to 600 m/min. Co ciekawe, prędkości tej się niemal nie odczuwa. Ot, weszliśmy do windy, drzwi się zamknęły, a na ścianach wyświetlono animacje - widzieliśmy kiedy przekraczaliśmy wysokość innych wysokich budynków świata - a po minucie byliśmy już na 125 piętrze. Winda w moim bloku potrzebuje niewiele mniej czasu, by się dowlec na szóste piętro...
Między 15:30 a 18:00 jest chyba największy tłok, mimo że bilety są wtedy najdroższe (200 EAD - 218 zł). To w końcu idealna pora, by zobaczyć Dubaj w świetle zachodzącego słońca z tarasu widokowego najwyższego budynku na świecie. Brzmi super, prawda? ;) Bilety mieliśmy na 17:30, zachód miał być chwilę przed 18, tylko że... no właśnie. 17:30 to godzina, gdy przechodzimy przez pierwszą bramkę. A potem stajemy w kolejce, która o tej porze jest niewyobrażalnie długa. Najpierw kontrola bezpieczeństwa, przechodzimy przez bramki jak na lotnisku - koleżance zabierają zapalniczkę do papierosów, przedmiot niebezpieczny ;). Potem długi spacer korytarzami i stajemy w kolejce do wind. Łącznie zajęło to prawie godzinę zanim znaleźliśmy się na 125 piętrze - słońca na niebie już dawno nie było. Mimo wszystko widoki i tak były genialne i sporo czasu spędziłam na górze. Za dodatkowe 300 EAD (327 zł) można wjechać jeszcze wyżej, na taras widokowy na 148 piętrze, jednak taka cena to chyba drobna przesada.
Nawet do zjazdu windą na dół trzeba było odczekać swoje w kolejce... A na dole też były tłumy. Dubaj cały czas tętni życiem, a okolice Burj Khalifa i Dubai Mall to już w szczególności. Sama wieża po zmroku jest oświetlana na różne sposoby, pięknie to wszystko wygląda :)
Uwielbiam fontanny, więc kiedy tylko przewodnik wspomniał, że od 18 co pół godziny będzie się odbywał pokaz fontann, nie mogłam się doczekać. Zwłaszcza, że to przecież największe tego typu fontanny na świecie, jakże by inaczej ;). Całość ma 275 metrów długości, a podczas pokazu woda jest wyrzucana do góry na wysokość ponad 150 metrów. Może przy Burj Khalifa nie wydaje się to aż tak wysoko, ale tak dla porównania... to jakieś 40 metrów wyżej niż taras obserwacyjny Pałacu Kultury. Co pół godziny odbywa się inne przedstawienie - czasem w rytm arabskich hitów, czasem do muzyki największych światowych przebojów... I co tu dużo mówić, naprawdę genialne :).
A że zdjęcia nigdy nie oddadzą w pełni tej magii, więc także krótki filmik... ;)
Wróćmy jeszcze na chwilę do Dubai Mall, do wspomnianego wcześniej akwarium. Dubai Aquarium - the Underwater Zoo było z założenia największym akwarium na świecie, choć obecnie w Stanach i w Azji powstało już kilka większych. Co mi się podoba w tym dubajskim to fakt, że zbiornik z ponad 10 milionami litrów wody wstawiono w środku centrum handlowego. Ot, chodzisz sobie na zakupach, po jednej stronie masz sklepy, po drugiej ogromne akwarium z ponad 33 tysiącami zwierząt morskich.
Ceny biletów wstępu zależą od trasy, którą wybierzemy, bo Dubai Aquarium przygotowało dla turystów różne formy rozrywki. Niestety, mój czas na zwiedzanie był bardzo ograniczony, więc wybrałam najciekawszą (według opisu) z krótszych tras. Był to program Explorer obejmujący główną część akwarium oraz szklany tunel. Do tego był symulator łodzi podwodnej (brzmiało super, a okazało się to filmikiem dla dzieci niemalże ;) ) oraz rejs łódką z przezroczystym dnem po powierzchni akwarium. To ostatnie było najciekawsze, zwłaszcza, że kierujący łódką sypał co jakiś czas pokarm dla ryb i mogliśmy je obserwować, jak kłębią się pod nami. Za bilet na Explorera zapłaciłam 120 dirham (130 zł). Bilety wstępu, w zależności od obejmowanych atrakcji, kosztują od 100 do 300 dirham (109-326 zł), a szczegółowe informacje znajdziecie tutaj.
Część z łódkami i symulatorem zajęła niestety tyle czasu, że przez resztę akwarium musiałam przejść już w pośpiechu. Naprawdę szkoda, bo uwielbiam gapić się na rybki, koniki morskie, meduzy, płaszczki... A tutaj tych zwierząt było znacznie więcej. Dubajskie akwarium szczyci się posiadaniem jednego z największych krokodyli trzymanych w niewoli - King Croc ma ponad 5 metrów długości i waży 750 kg. I spodziewają się, że jeszcze urośnie ;).
A akwarium oferuje masę jeszcze innych atrakcji, o których podczas tak krótkiej wizyty mogłabym tylko pomarzyć (choć w sumie, chyba nie chciałabym poznać cennika... :P ). Zanurzenie się w akwarium w klatce. Nurkowanie z rekinami. Ba, nawet pływanie na podwodnym skuterku wśród rekinów. Zdecydowanie, Dubai Aquarium to takie miejsce, które naprawdę warto odwiedzić :).
A że zdjęcia nigdy nie oddadzą w pełni tej magii, więc także krótki filmik... ;)
Ceny biletów wstępu zależą od trasy, którą wybierzemy, bo Dubai Aquarium przygotowało dla turystów różne formy rozrywki. Niestety, mój czas na zwiedzanie był bardzo ograniczony, więc wybrałam najciekawszą (według opisu) z krótszych tras. Był to program Explorer obejmujący główną część akwarium oraz szklany tunel. Do tego był symulator łodzi podwodnej (brzmiało super, a okazało się to filmikiem dla dzieci niemalże ;) ) oraz rejs łódką z przezroczystym dnem po powierzchni akwarium. To ostatnie było najciekawsze, zwłaszcza, że kierujący łódką sypał co jakiś czas pokarm dla ryb i mogliśmy je obserwować, jak kłębią się pod nami. Za bilet na Explorera zapłaciłam 120 dirham (130 zł). Bilety wstępu, w zależności od obejmowanych atrakcji, kosztują od 100 do 300 dirham (109-326 zł), a szczegółowe informacje znajdziecie tutaj.
Część z łódkami i symulatorem zajęła niestety tyle czasu, że przez resztę akwarium musiałam przejść już w pośpiechu. Naprawdę szkoda, bo uwielbiam gapić się na rybki, koniki morskie, meduzy, płaszczki... A tutaj tych zwierząt było znacznie więcej. Dubajskie akwarium szczyci się posiadaniem jednego z największych krokodyli trzymanych w niewoli - King Croc ma ponad 5 metrów długości i waży 750 kg. I spodziewają się, że jeszcze urośnie ;).
A akwarium oferuje masę jeszcze innych atrakcji, o których podczas tak krótkiej wizyty mogłabym tylko pomarzyć (choć w sumie, chyba nie chciałabym poznać cennika... :P ). Zanurzenie się w akwarium w klatce. Nurkowanie z rekinami. Ba, nawet pływanie na podwodnym skuterku wśród rekinów. Zdecydowanie, Dubai Aquarium to takie miejsce, które naprawdę warto odwiedzić :).
0 Komentarze