Jeśli zawitacie do Örebro w dzień, gdy pogoda umożliwi nieco dłuższe przebywanie na dworze, zajrzyjcie do Wadköping. To friluftsmuseum, muzeum na świeżym powietrzu, czyli po prostu taki nasz skansen :). Z tą tylko różnicą, że teren jest nieogrodzony i każdy może tam zajrzeć bez konieczności opłacania biletów wstępu. Wadköping leży tuż przy parku miejskim, jakieś 15-20 minut spacerem od centrum Örebro.
Wadköping funkcjonuje w pełni tylko w sezonie, czyli od maja do sierpnia. Część muzealna, wystawy, warsztaty oraz liczne sklepiki są otwarte wtedy codziennie od 11 do 17. W pozostałe miesiące część wystaw jest udostępniona dla zwiedzających codziennie od 11 do 16, zaś warsztaty i sklepy są otwarte od wtorku do niedzieli w tych samych godzinach. Ale nawet, jeśli macie czas tylko wtedy, gdy już wszystko jest zamknięte - i tak warto zajrzeć do Wadköping. Choćby dlatego, że drewniane czerwone domki to już po prostu szwedzka wizytówka :).
Zanim zacznę opowiadać nieco więcej o samym skansenie, warto najpierw przywołać tu nazwisko pewnego szwedzkiego pisarza, żyjącego na przełomie XIX i XX wieku. Hjalmar Bergman urodził się właśnie w Örebro, a akcja jednej z jego największych powieści, zatytułowanej "Markurells i Wadköping", rozgrywała się właśnie w Wadköping - fikcyjnym szwedzkim miasteczku. Muzeum poświęcone pisarzowi (niestety, zamknięte podczas mojej wizyty) znajduje się w skansenie, w Övre Vallbygården.
Wadköping założono w 1965 roku i od początku podzielono na dwie części. Łatwo je wyodrębnić, choćby na poniższym zdjęciu albo na jednym z tych wyżej, przedstawiających główną uliczkę. Część na prawo, pełna charakterystycznych czerwonych domków, pochodzi z XVII, XVIII i pierwszej połowy XIX wieku. Zdecydowanie takie budownictwo dominuje w Wadköping. Druga część jest już bardziej różnorodna kolorystycznie i nieco nowsza - to przykład zabudowań miejskich z Örebro po 1854 r., kiedy to w mieście wybuchł ogromny pożar.
Spacerując po skansenie, szybko zauważycie, że dominują tam niewielkie sklepiki. Nawet, kiedy zajrzymy do warsztatu z dawnych lat, będziemy mogli tam zakupić produkty wytworzone w warsztacie. Szybko się dowiedziałam, dlaczego tak jest. Gdy weszłam do warsztatu rzemieślnika rzeźbiącego w drewnie, pan zaprosił mnie do pomieszczenia pracowniczego i pokazał krok po kroku, jak wyglądał cały proces zanim wprowadzono nowoczesne technologie. Wyjaśnił mi też, że całe Wadköping działa na zasadzie... wolontariatu. Wstęp do skansenu nie jest biletowany, a całością zarządza stowarzyszenie, do którego należy mój rozmówca. Jego członkowie pracują za darmo, bo to, co robią, jest ich pasją i chcą się nią dzielić z innymi. Ale że o warsztat trzeba dbać i jakoś to wszystko utrzymać, rzemieślnicy sprzedają w niewielkich sklepikach wytwory swoich rąk. Muszę przyznać, że wiele z nich było naprawdę pięknych... i drogich ;).
Na prawo od wejścia, wśród wielu zamkniętych wystaw natrafiłam na niewielkie pomieszczenie udostępnione turystom nawet poza sezonem. To Skolmuseet, muzeum szkoły z 1920 roku. A dokładniej niewielka sala szkolna pochodząca właśnie z lat dwudziestych ubiegłego stulecia. Choć między samymi ławkami przejść się nie można, to stojąc u wejścia możemy poczytać trochę informacji o systemie szkolnictwa w Szwecji - naturalnie z naciskiem na historię edukacji w Örebro.
Wadköping nie jest tak nastawione na międzynarodowych turystów jak chociażby skansen w Sztokholmie. Zauważymy to natychmiast, podchodząc do jakiejkolwiek informacji na wystawach i próbując się czegoś dowiedzieć. Wszystko jest wyłącznie po szwedzku ;). W jednym czy dwóch pomieszczeniach znalazłam ulotki po angielsku opisujące w skrócie historię tego miejsca, ale to by było na tyle, jeśli chodzi o inne języki niż szwedzki.
Jedną z największych ciekawostek skansenu w Örebro jest chatka królewska (Kungsstugan), chyba najokazalszy z małych, czerwonych domków w Wadköping. Nazwa wzięła się stąd, że to właśnie w tym budynku nocował diuk Karol (późniejszy Karol IX) podczas swoich wizyt w Örebro. Zarówno w Kungsstugan, jak i w przylegającym do nim domku Cajsy Warg, warto przyjrzeć się malowidłom na ścianach i suficie. Najstarsze pochodzą z końca XVI wieku, te nowsze datują się na wiek XVIII.
Dom Cajsy Warg to przykład domu mieszczańskiego z przełomu XVII i XVIII wieku. Znajdziemy tu trochę wystaw poświęconym strojom z epoki, jedzeniu czy wyposażeniu domu. W jednym z pomieszczeń natychmiast uderza intensywny zapach przypraw. W jednej z gablot wystawiono przeróżne używane wtedy przyprawy i zioła, a po naciśnięciu odpowiedniego przycisku, możemy poczuć ich zapach :).
W obrębie skansenu znajdziemy też place zabaw dla dzieci, kawiarnie (to jest chyba w każdym szwedzkim muzeum ;) ), a także niewielki teatr na świeżym powietrzu, który jednak działa chyba tylko w sezonie. Tuż przy wejściu znajduje się też część Lekladan, gdzie wystawiany jest teatrzyk kukiełkowy.
Jechałam do Örebro, by zobaczyć zamek i kościół. Trochę przypadkiem natrafiłam na Wadköping, no i natychmiast się zachwyciłam. To zdecydowanie najciekawsza część Örebro - przynajmniej z tych, co dane mi było zobaczyć :). A jak Wam się podoba?
Wadköping założono w 1965 roku i od początku podzielono na dwie części. Łatwo je wyodrębnić, choćby na poniższym zdjęciu albo na jednym z tych wyżej, przedstawiających główną uliczkę. Część na prawo, pełna charakterystycznych czerwonych domków, pochodzi z XVII, XVIII i pierwszej połowy XIX wieku. Zdecydowanie takie budownictwo dominuje w Wadköping. Druga część jest już bardziej różnorodna kolorystycznie i nieco nowsza - to przykład zabudowań miejskich z Örebro po 1854 r., kiedy to w mieście wybuchł ogromny pożar.
Spacerując po skansenie, szybko zauważycie, że dominują tam niewielkie sklepiki. Nawet, kiedy zajrzymy do warsztatu z dawnych lat, będziemy mogli tam zakupić produkty wytworzone w warsztacie. Szybko się dowiedziałam, dlaczego tak jest. Gdy weszłam do warsztatu rzemieślnika rzeźbiącego w drewnie, pan zaprosił mnie do pomieszczenia pracowniczego i pokazał krok po kroku, jak wyglądał cały proces zanim wprowadzono nowoczesne technologie. Wyjaśnił mi też, że całe Wadköping działa na zasadzie... wolontariatu. Wstęp do skansenu nie jest biletowany, a całością zarządza stowarzyszenie, do którego należy mój rozmówca. Jego członkowie pracują za darmo, bo to, co robią, jest ich pasją i chcą się nią dzielić z innymi. Ale że o warsztat trzeba dbać i jakoś to wszystko utrzymać, rzemieślnicy sprzedają w niewielkich sklepikach wytwory swoich rąk. Muszę przyznać, że wiele z nich było naprawdę pięknych... i drogich ;).
Na prawo od wejścia, wśród wielu zamkniętych wystaw natrafiłam na niewielkie pomieszczenie udostępnione turystom nawet poza sezonem. To Skolmuseet, muzeum szkoły z 1920 roku. A dokładniej niewielka sala szkolna pochodząca właśnie z lat dwudziestych ubiegłego stulecia. Choć między samymi ławkami przejść się nie można, to stojąc u wejścia możemy poczytać trochę informacji o systemie szkolnictwa w Szwecji - naturalnie z naciskiem na historię edukacji w Örebro.
Wadköping nie jest tak nastawione na międzynarodowych turystów jak chociażby skansen w Sztokholmie. Zauważymy to natychmiast, podchodząc do jakiejkolwiek informacji na wystawach i próbując się czegoś dowiedzieć. Wszystko jest wyłącznie po szwedzku ;). W jednym czy dwóch pomieszczeniach znalazłam ulotki po angielsku opisujące w skrócie historię tego miejsca, ale to by było na tyle, jeśli chodzi o inne języki niż szwedzki.
Jedną z największych ciekawostek skansenu w Örebro jest chatka królewska (Kungsstugan), chyba najokazalszy z małych, czerwonych domków w Wadköping. Nazwa wzięła się stąd, że to właśnie w tym budynku nocował diuk Karol (późniejszy Karol IX) podczas swoich wizyt w Örebro. Zarówno w Kungsstugan, jak i w przylegającym do nim domku Cajsy Warg, warto przyjrzeć się malowidłom na ścianach i suficie. Najstarsze pochodzą z końca XVI wieku, te nowsze datują się na wiek XVIII.
Dom Cajsy Warg to przykład domu mieszczańskiego z przełomu XVII i XVIII wieku. Znajdziemy tu trochę wystaw poświęconym strojom z epoki, jedzeniu czy wyposażeniu domu. W jednym z pomieszczeń natychmiast uderza intensywny zapach przypraw. W jednej z gablot wystawiono przeróżne używane wtedy przyprawy i zioła, a po naciśnięciu odpowiedniego przycisku, możemy poczuć ich zapach :).
W obrębie skansenu znajdziemy też place zabaw dla dzieci, kawiarnie (to jest chyba w każdym szwedzkim muzeum ;) ), a także niewielki teatr na świeżym powietrzu, który jednak działa chyba tylko w sezonie. Tuż przy wejściu znajduje się też część Lekladan, gdzie wystawiany jest teatrzyk kukiełkowy.
Jechałam do Örebro, by zobaczyć zamek i kościół. Trochę przypadkiem natrafiłam na Wadköping, no i natychmiast się zachwyciłam. To zdecydowanie najciekawsza część Örebro - przynajmniej z tych, co dane mi było zobaczyć :). A jak Wam się podoba?
0 Komentarze