Advertisement

Main Ad

Sztokholm ma Vasę, a Göteborg niszczyciela Småland

Podczas szukania informacji o atrakcjach Göteborga, na pewno rzuci Wam się w oczy hasło Maritiman. A nawet jeśli nie, to - spacerując wzdłuż wybrzeża - i tak tutaj traficie :). Maritiman to muzeum - mówi się, że to jedne z największych na świecie muzeów unoszących się na wodzie. Tak, dokładnie, na wodzie. Bo Maritiman to muzeum powstałe na pokładach kilkunastu statków, łódek i barek, choć - przynajmniej poza sezonem - większość z nich nie jest udostępniana zwiedzającym.
Największą atrakcją muzeum jest ogromny statek niszczyciel (czy tylko mi to hasło kojarzy się z Gwiezdnymi Wojnami?) HMS Småland (J19), zbudowany w latach 1951-52. Niszczyciel służył szwedzkiej marynarce wojennej od 1956 do 1979 roku w ramach tzw. klasy Halland. Ta klasa niszczycieli liczyła sobie zaledwie dwa statki, obok Småland był to jeszcze HMS Halland - największy tego rodzaju statek, jaki kiedykolwiek służył w szwedzkiej marynarce. Do grupy planowano dołączyć jeszcze dwa niszczyciele - HMS  Lapland oraz HMS  Värmland (Szwedzi są dość prości w nazewnictwie ;) ), ale  - jak to zwykle bywa - zabrakło pieniędzy.
Póki co muzeum jest otwarte codziennie od 10 do 18, jednak nie mogę znaleźć rozpiski odnośnie sezonu zimowego, a mam wrażenie, że wtedy z tym codziennie może być już różnie... :) Bilet wstępu kosztuje 125 koron (56 zł), ale do Maritiman możemy też wejść w ramach Göteborg City Card. Wybierając się do muzeum, warto wcześniej zapoznać się z rozpiską atrakcji na dany dzień - kilka razy dziennie odbywa się zwiedzanie statku z przewodnikiem (są trasy po angielsku i szwedzku, poza tym można też wypożyczyć audioguide'a po niemiecku), a w sezonie organizuje się co rusz atrakcje i warsztaty dla dzieci. Łatwo więc dopasować zwiedzanie do naszych planów - ja celowałam tak, by zahaczyć o zwiedzanie po angielsku, ale uniknąć dziecięcych atrakcji :).
Dużym plusem Maritiman jest, że zwiedzanie z przewodnikiem to tylko dodatkowa atrakcja, a tak normalnie statek można odkrywać na własną rękę. Zaglądać do pomieszczeń, by zobaczyć, jak wyglądało życie codziennie marynarzy - czasem wstawiono tam nawet manekiny, by jeszcze lepiej ukazać morską codzienność. Liczne schodki, drabiny i wąskie korytarze, którymi trasy często przebiegają jednokierunkowo - choć nic nie stoi na przeszkodzie, by od zaplanowanej trasy odbić nieco na bok i zajrzeć do innego pomieszczenia, które nas zainteresuje. Wszystko jest szczegółowo opisane po szwedzku, angielsku i niemiecku, a tablice informacyjne są dodatkowo wzbogacone o zdjęcia z dawnych lat. Wszystko jest naprawdę świetnie dopracowane i niesamowicie ciekawe - spędziłam ponad godzinę, po prostu zaglądając do różnych zakamarków na statku :).
Småland był jednym z pierwszych statków w szwedzkiej marynarce wojennej zaprojektowanym z myślą o atakach nuklearnych. Na pokładzie niszczyciela znajdziemy mnóstwo dodatkowych zabezpieczeń oraz osłoniętych przejść i pomieszczeń mających chronić załogę przed opadami radioaktywnymi. Zresztą niektóre manekiny umiejscowione bliżej pokładu były specjalnie przebrane w stroje ochronne... :)
Na samym pokładzie znajdziemy przykłady broni wraz z jej szczegółowym opisem i informacją o zastosowaniu. Warto też wejść schodkami nieco wyżej, bo rozciąga się stamtąd naprawdę piękny widok na wybrzeże :).
Przy HMS Småland zacumowana została łódź podwodna HMS Nordkaparen. Na pokładzie znajduje się niewielka wystawa poświęcona życiu marynarzy szwedzkich łodzi podwodnych. Tutaj już nie zdecydowałam się zajrzeć - głównie dlatego, że do wejścia ustawiła się kolejka (ze względu na rozmiar łodzi, na pokładzie może przebywać tylko ograniczona liczba osób) z rozkrzyczanymi dzieciakami. Wyglądało na to, że w środku jest ciasno, głośno i wszystko na tempo, by zrobić miejsce dla kolejnych chętnych. W takiej sytuacji zdecydowałam się odpuścić, ale kto wie - może w spokojniejszym okresie warto byłoby zajrzeć do środka? :) Jednak i sam Småland jest zdecydowanie wart odwiedzenia - na pokładzie można się dużo nauczyć o rozwoju szwedzkiej armii i marynarki - od II wojny światowej aż po zniesienie obowiązkowej służby wojskowej.

Prześlij komentarz

0 Komentarze