Wzorcowy model żywego dziedzictwa środkowoeuropejskiego kompleksu urbanistycznego, na który wpływ miała wielowiekowa obecność Habsburgów oraz kulturalna i artystyczna rola głównych rodów arystokratycznych - tak zareklamowane jest Graz na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO. To drugie co do wielkości austriackie miasto to prawdziwa mieszkanka kulturowa i architektoniczna, czerpiąca na przestrzeni wieków garściami z sąsiednich kultur - germańskiej, śródziemnomorskiej i bałkańskiej. Moja szefowa uznała Graz za zgermanizowane Bałkany i choć może to określenie nie brzmi najbardziej zachęcająco, to jednak miasto zdecydowanie warte jest odwiedzenia :).
Pociąg z Wiednia do Graz jedzie 2,5 godziny, a przy odpowiednio wczesnym zakupie bilety dostaniemy za 9€ (38,75 zł) w jedną stronę. Kolej biegnie przez przepiękną przełęcz Semmering, więc po drodze najlepiej nie oddalać się od okna... :) Dworzec centralny w Graz dzieli od historycznej starówki niecałe dwadzieścia minut spaceru i szybko poznamy, że jesteśmy na miejscu. Właściwie każda ulica jest ozdobiona tabliczką oznaczoną UNESCO. Najstarsza część miasta to zachowane fortyfikacje z XI wieku, znajdujące się na szczycie wzgórza Schlossberg. Ale zanim wejdziemy na górę, warto zacząć od spaceru po pięknych, klimatycznych uliczkach i odkrywania naprawdę ciekawych budynków :).
Centrum starówki stanowi Plac Główny (Hauptplatz), będący w średniowieczu miejskim targowiskiem. Przez wiele lat handlowano też pod arkadami kamienic - chyba najbardziej rzuca się w oczy ta mieszcząca obecnie sklep Swarovskiego, z przepięknie zdobioną fasadą. Swoją drogą, dopiero w Graz dowiedziałam się, że Swarovski to austriacka firma!
Pośrodku placu stoi fontanna z pomnikiem arcyksięcia Johanna (księcia Styrii), otoczonego kobiecymi postaciami symbolizującymi przypływające przez Styrię rzeki. Nad Hauptplatz dominuje ogromny budynek XIX-wiecznego ratusza.
Niedaleko ratusza znajduje się też prawdziwa barokowa perełka Graz - Landhaus. Wybudowany w pierwszej połowie XVI wieku, był to pierwszy renesansowy budynek w mieście. Wysokie na trzy kondygnacje arkady otaczają niewielki placyk z pięknie zdobioną studnią. Wejście na plac jest dostępne dla każdego, jednak by zwiedzić coś więcej, trzeba by kupić bilet. Na co dzień Landhaus jest miejscem posiedzeń lokalnego parlamentu Styrii, a w okresie letnim odbywają się tu wszelakie wydarzenia kulturalne, np. koncerty czy przedstawienia teatralne. Jestem w stanie sobie wyobrazić, że wśród tych renesansowych arkad wygląda to niesamowicie :).
Oczywiście, nie mogę sobie odpuścić też zajrzenia do kilku kościołów. Niestety, większość jest dość prosta i z tych odwiedzonych wrażenie wywarły na mnie tylko dwa. Pierwszy to katedra, o której pisałam już wcześniej w tym miesiącu. Drugi to kościół parafialny p.w. Św. Krwi (Grazer Stadtpfarrkirche zum Heiligen Blut) - swoją drogą pierwszy raz spotkałam się z taką dedykacją świątyni :). Kościół to mieszanka oryginalnego gotyku i dodanych później barokowych zdobień. W XIX wieku barokowy ołtarz zastąpiono jednak neo-gotyckim, chyba żeby bardziej pasował do architektury... Niestety, oryginalne witraże nie przetrwały II wojny światowej, a nowe - autorstwa Alberta Birkle z Salzburga - wywołały niemały skandal. W rogu jednego z witraży umieścił on bowiem postacie... Hitlera i Mussoliniego. Nie udało mi się ich jednak wypatrzeć, ale zdjęcie z wikipedii znajdziecie pod tym linkiem :).
Spacerując po Graz, natkniemy się na wiele ciekawych budynków, zarówno z historycznego, jak i architektonicznego punktu widzenia. Należy do nich bez wątpienia kamienica z dziedzińcem Herzoghof, znana jako malowany dom. Barokowy artysta Johann Mayer ozdobił w 1742 roku jej fasadę przepięknymi freskami z rzymskiej i greckiej mitologii. Nie da się przegapić również piekarni Hofbäckerei Edegger-Tax z przepięknie zdobionym drewnianym wejściem. Nawet informacja turystyczna wygląda tak, że aż człowiek chce wejść do środka... :)
Swoją drogą, wspomniałam o katedrze, a pominęłam jedną z ciekawszych atrakcji Graz, która znajduje się tuż obok. To podwójnie spiralna klatka schodowa - tak, to miejsce wygląda dokładnie tak, jak brzmi ;). Wybudowane w 1499 roku schody to prawdziwa ciekawostka, choć na wąskiej klatce trudno czasem uniknąć ludzi. Klatka schodowa tworzy przeplatające się spiralne i panuje tu jedna główna zasada: nie biegać po schodach! ;)
Choć centrum Graz słynie głównie z historii, warto też zwrócić uwagę na bardziej nowoczesne obiekty w mieście. Moim numerem jeden jest tu Murinsel, ni to wyspa, ni to sztuczny obiekt na rzece... Szklaną, unoszącą się na wodzie formę zaprojektował nowojorski artysta Vito Acconci (po nazwisku stawiałabym raczej na Włocha, no ale...) i wybudowano ją w 2003 roku. Po obu stronach biegną mosty dla pieszych, umożliwiające przekroczenie rzeki przez środek budowli, w której obecnie znajduje się kawiarnia i niewielki amfiteatr.
Graz mnie zachwyciło - architekturą, historią, niezwykłym klimatem i mnóstwem przepięknych miejsc. Już wiem, że jeszcze nieraz tam zajrzę - może tym razem zimą? Podobno mają wspaniałe jarmarki bożonarodzeniowe... :)
Centrum starówki stanowi Plac Główny (Hauptplatz), będący w średniowieczu miejskim targowiskiem. Przez wiele lat handlowano też pod arkadami kamienic - chyba najbardziej rzuca się w oczy ta mieszcząca obecnie sklep Swarovskiego, z przepięknie zdobioną fasadą. Swoją drogą, dopiero w Graz dowiedziałam się, że Swarovski to austriacka firma!
Pośrodku placu stoi fontanna z pomnikiem arcyksięcia Johanna (księcia Styrii), otoczonego kobiecymi postaciami symbolizującymi przypływające przez Styrię rzeki. Nad Hauptplatz dominuje ogromny budynek XIX-wiecznego ratusza.
Niedaleko ratusza znajduje się też prawdziwa barokowa perełka Graz - Landhaus. Wybudowany w pierwszej połowie XVI wieku, był to pierwszy renesansowy budynek w mieście. Wysokie na trzy kondygnacje arkady otaczają niewielki placyk z pięknie zdobioną studnią. Wejście na plac jest dostępne dla każdego, jednak by zwiedzić coś więcej, trzeba by kupić bilet. Na co dzień Landhaus jest miejscem posiedzeń lokalnego parlamentu Styrii, a w okresie letnim odbywają się tu wszelakie wydarzenia kulturalne, np. koncerty czy przedstawienia teatralne. Jestem w stanie sobie wyobrazić, że wśród tych renesansowych arkad wygląda to niesamowicie :).
Oczywiście, nie mogę sobie odpuścić też zajrzenia do kilku kościołów. Niestety, większość jest dość prosta i z tych odwiedzonych wrażenie wywarły na mnie tylko dwa. Pierwszy to katedra, o której pisałam już wcześniej w tym miesiącu. Drugi to kościół parafialny p.w. Św. Krwi (Grazer Stadtpfarrkirche zum Heiligen Blut) - swoją drogą pierwszy raz spotkałam się z taką dedykacją świątyni :). Kościół to mieszanka oryginalnego gotyku i dodanych później barokowych zdobień. W XIX wieku barokowy ołtarz zastąpiono jednak neo-gotyckim, chyba żeby bardziej pasował do architektury... Niestety, oryginalne witraże nie przetrwały II wojny światowej, a nowe - autorstwa Alberta Birkle z Salzburga - wywołały niemały skandal. W rogu jednego z witraży umieścił on bowiem postacie... Hitlera i Mussoliniego. Nie udało mi się ich jednak wypatrzeć, ale zdjęcie z wikipedii znajdziecie pod tym linkiem :).
Spacerując po Graz, natkniemy się na wiele ciekawych budynków, zarówno z historycznego, jak i architektonicznego punktu widzenia. Należy do nich bez wątpienia kamienica z dziedzińcem Herzoghof, znana jako malowany dom. Barokowy artysta Johann Mayer ozdobił w 1742 roku jej fasadę przepięknymi freskami z rzymskiej i greckiej mitologii. Nie da się przegapić również piekarni Hofbäckerei Edegger-Tax z przepięknie zdobionym drewnianym wejściem. Nawet informacja turystyczna wygląda tak, że aż człowiek chce wejść do środka... :)
Swoją drogą, wspomniałam o katedrze, a pominęłam jedną z ciekawszych atrakcji Graz, która znajduje się tuż obok. To podwójnie spiralna klatka schodowa - tak, to miejsce wygląda dokładnie tak, jak brzmi ;). Wybudowane w 1499 roku schody to prawdziwa ciekawostka, choć na wąskiej klatce trudno czasem uniknąć ludzi. Klatka schodowa tworzy przeplatające się spiralne i panuje tu jedna główna zasada: nie biegać po schodach! ;)
Choć centrum Graz słynie głównie z historii, warto też zwrócić uwagę na bardziej nowoczesne obiekty w mieście. Moim numerem jeden jest tu Murinsel, ni to wyspa, ni to sztuczny obiekt na rzece... Szklaną, unoszącą się na wodzie formę zaprojektował nowojorski artysta Vito Acconci (po nazwisku stawiałabym raczej na Włocha, no ale...) i wybudowano ją w 2003 roku. Po obu stronach biegną mosty dla pieszych, umożliwiające przekroczenie rzeki przez środek budowli, w której obecnie znajduje się kawiarnia i niewielki amfiteatr.
Graz mnie zachwyciło - architekturą, historią, niezwykłym klimatem i mnóstwem przepięknych miejsc. Już wiem, że jeszcze nieraz tam zajrzę - może tym razem zimą? Podobno mają wspaniałe jarmarki bożonarodzeniowe... :)
0 Komentarze