Niewielkie muzeum położone na terenie pałacu Schönbrunn pomoże nam cofnąć się w czasie i zobaczyć, jakimi pojazdami poruszała się rodzina cesarska i austriacka arystokracja w ciągu ostatnich kilku wieków. Cesarskie Muzeum Powozów (Kaiserliche Wagenburg) nie wchodzi niestety w skład głównych pakietów obejmujących zwiedzanie Schönbrunnu, a szkoda, bo jednak 9,50€ za wstęp uważam za nieco wygórowaną opłatę, biorąc pod uwagę rozmiary muzeum. Mimo wszystko postanowiłam zajrzeć do środka - po spacerze po pałacowych ogrodach w styczniowy dzień byłam na tyle przemarznięta, że pomysł rozgrzewki w muzealnych wnętrzach wydawał mi się całkiem niezły...
Na terenie muzeum nie ma szatni, ale są niewielkie schowki, z których można skorzystać, wrzucając do zamka 1-2€. Nie mam przy sobie monet, więc decyduję się nie zdejmować kurtki, tylko w ubraniu wejść do środka... i okazuje się to pomysłem najlepszym z możliwych! W środku jest bowiem lodowato. I nie jest to tylko moje wypaczone odczuwanie temperatur, że zawsze zamarzam - nawet w pomieszczeniu w zimowej kurtce. Inni zwiedzający też opatulają się szalikiem i rękawiczki ściągają tylko na chwilę, by zrobić zdjęcie... Z rozgrzania się nic nie wyszło - raczej z muzeum wyszłam potem szybkim krokiem, by jak najszybciej wrócić do domu, otulić się kocem i usiąść koło kaloryfera... ;)
No ale pominąwszy panujące w środku zaskakująco niskie temperatury, Muzeum Powozów naprawdę zachwyca swoją bogatą kolekcją. Skupia się ona głównie na XIX wieku, szczególnie na panowaniu Franciszka Józefa i jego słynnej żony Sisi. Choć większość cesarskich powozów została wykonana na specjalne zamówienie, warto jednak pamiętać, że przecież nie wszystkie... Ten, którym Sisi przybyła do Wiednia w 1854 roku jako narzeczona cesarza, wcale nie został wykonany specjalnie dla niej. Powstał on pod koniec XVIII wieku w Paryżu na życzenie samego Napoleona Bonaparte i służył mu podczas jego koronacji na króla Włoch. Powóz został zdobyty po pokonaniu Francuzów i Austriacy po prostu zmienili na nim herby, dostosowując go do własnych potrzeb. Przy każdym z pojazdów z muzeum znajdziemy jego krótką historię oraz wymienione sytuacje i uroczystości, podczas których rodzina cesarska / arystokracja wsiadała do niego. Całość jest ujęta w sposób krótki, lecz ciekawy i sprawia, że nie ma potrzeby korzystania z dodatkowo płatnego audioguide'a.
Jak to w wiedeńskim muzeum, nie mogło też zabraknąć odniesień do słynnej cesarzowej - mamy tu więc nawet Ścieżkę Sisi (Sisi-Pfad). Znajdziemy tu przykłady jej strojów, które zachowały się do dziś i pokazują zdumionym odwiedzającym, jak niesamowicie wąską talię miała cesarzowa. Na ekranach wyświetlany jest film opowiadający o jej życiu, a przy używanych danego dnia powozach przeczytamy o jej przybyciu do Wiednia, ślubie czy koronacji. Niewielka wystawa na piętrze poświęcona jest zaś miłości Sisi do koni - znajdziemy tam między innymi używane przez nią siodło i strzemiona. Cesarzowa miała w swojej stajni kilkadziesiąt koni i kazała nadwornemu malarzowi malować ich portrety, których wystawa też znajduje się na piętrze.
Na oddzielną wystawę zasłużyły też charakterystyczne pojazdy biorące udział w Karuzeli Marii Teresy w styczniu 1743 roku. Po zwycięstwie nad Czechami cesarzowa urządziła dla siebie i swych dam dworu występ kadryla, z udziałem koni i powozów w pomieszczeniach Hiszpańskiej Szkoły Jeździeckiej. Przedstawiający to wydarzenie słynny obraz znajduje się w apartamentach Schönbrunnu, a w muzeum możemy zobaczyć jego kopię. Maria Teresa nie zakończyła jednak przedstawienia w zamknięciu, bo po wszystkim razem ze swymi damami dworu wyjechała na ulice Wiednia w pięknej paradzie.
Sporo uwagi poświęcono w muzeum też dzieciom Franciszka Józefa i Elżbiety. Znajdziemy w nim dziecinne powozy, tworzone jako miniaturki tych należących do dorosłych, którymi w dzieciństwie jeździła Gizela i Rudolf - naturalnie tylko po pałacowych ogrodach. Ciekawostką są też niewątpliwie niewielkie sanie, którymi arcyksiążę podróżował w zimie.
Gdy zbliżam się do końca wystawy (całe muzeum to tylko dwa większe pomieszczenia na parterze i galeria obrazów na piętrze), docieram do jednego z najbardziej charakterystycznych pojazdów. Ogromny, cały w odcieniach czerni i szarości... To powóz żałobny, powstały w latach siedemdziesiątych XIX wieku. To tym Czarnym Karawanem odbyła swą ostatnią podróż Sisi, której ciało sprowadzono z Genewy po zamachu z 1898 roku. Również tym pojazdem przewieziono 18 lat później trumnę z ciałem Franciszka Józefa. Ostatnią osobą, której ciało przewieziono Czarnym Karawanem była zmarła w 1989 roku Zyta - ostatnia cesarzowa Austrii i królowa Węgier.
Ostatnia wystawa w Cesarskim Muzeum Powozów przenosi nas w czasy dużo bardziej współczesne. Obok karocy z informacją, że poruszała się ona z prędkością kilkunastu kilometrów na godzinę, stoi nieco szybsze auto. Dwór wiedeński przerzucił się na samochody w 1909 roku, a znajdujący się w muzeum model - należący do cesarza Karola I - jest jedynym, który zachował się do dziś. Jakby dla kontrastu, obok znajduje się pojazd, który porusza się prawnuk ostatniego austriackiego cesarza - Ferdynand Habsburg. Facet jest kierowcą wyścigowym i zamiast dorożek preferuje Formułę Renault. Szwajcarski duet artystów Lang&Baumann udekorował specjalnie samochód, który młody Habsburg podarował Muzeum Powozów. Chyba nie można by tu postawić innego pojazdu, który bardziej podkreśliłby zmiany, które nastąpiły w ciągu ostatniego stulecia w tej dziedzinie - od powolnych dorożek po Formułę przekraczającą 200 km/godz.... :)
No ale pominąwszy panujące w środku zaskakująco niskie temperatury, Muzeum Powozów naprawdę zachwyca swoją bogatą kolekcją. Skupia się ona głównie na XIX wieku, szczególnie na panowaniu Franciszka Józefa i jego słynnej żony Sisi. Choć większość cesarskich powozów została wykonana na specjalne zamówienie, warto jednak pamiętać, że przecież nie wszystkie... Ten, którym Sisi przybyła do Wiednia w 1854 roku jako narzeczona cesarza, wcale nie został wykonany specjalnie dla niej. Powstał on pod koniec XVIII wieku w Paryżu na życzenie samego Napoleona Bonaparte i służył mu podczas jego koronacji na króla Włoch. Powóz został zdobyty po pokonaniu Francuzów i Austriacy po prostu zmienili na nim herby, dostosowując go do własnych potrzeb. Przy każdym z pojazdów z muzeum znajdziemy jego krótką historię oraz wymienione sytuacje i uroczystości, podczas których rodzina cesarska / arystokracja wsiadała do niego. Całość jest ujęta w sposób krótki, lecz ciekawy i sprawia, że nie ma potrzeby korzystania z dodatkowo płatnego audioguide'a.
Jak to w wiedeńskim muzeum, nie mogło też zabraknąć odniesień do słynnej cesarzowej - mamy tu więc nawet Ścieżkę Sisi (Sisi-Pfad). Znajdziemy tu przykłady jej strojów, które zachowały się do dziś i pokazują zdumionym odwiedzającym, jak niesamowicie wąską talię miała cesarzowa. Na ekranach wyświetlany jest film opowiadający o jej życiu, a przy używanych danego dnia powozach przeczytamy o jej przybyciu do Wiednia, ślubie czy koronacji. Niewielka wystawa na piętrze poświęcona jest zaś miłości Sisi do koni - znajdziemy tam między innymi używane przez nią siodło i strzemiona. Cesarzowa miała w swojej stajni kilkadziesiąt koni i kazała nadwornemu malarzowi malować ich portrety, których wystawa też znajduje się na piętrze.
Na oddzielną wystawę zasłużyły też charakterystyczne pojazdy biorące udział w Karuzeli Marii Teresy w styczniu 1743 roku. Po zwycięstwie nad Czechami cesarzowa urządziła dla siebie i swych dam dworu występ kadryla, z udziałem koni i powozów w pomieszczeniach Hiszpańskiej Szkoły Jeździeckiej. Przedstawiający to wydarzenie słynny obraz znajduje się w apartamentach Schönbrunnu, a w muzeum możemy zobaczyć jego kopię. Maria Teresa nie zakończyła jednak przedstawienia w zamknięciu, bo po wszystkim razem ze swymi damami dworu wyjechała na ulice Wiednia w pięknej paradzie.
Sporo uwagi poświęcono w muzeum też dzieciom Franciszka Józefa i Elżbiety. Znajdziemy w nim dziecinne powozy, tworzone jako miniaturki tych należących do dorosłych, którymi w dzieciństwie jeździła Gizela i Rudolf - naturalnie tylko po pałacowych ogrodach. Ciekawostką są też niewątpliwie niewielkie sanie, którymi arcyksiążę podróżował w zimie.
Gdy zbliżam się do końca wystawy (całe muzeum to tylko dwa większe pomieszczenia na parterze i galeria obrazów na piętrze), docieram do jednego z najbardziej charakterystycznych pojazdów. Ogromny, cały w odcieniach czerni i szarości... To powóz żałobny, powstały w latach siedemdziesiątych XIX wieku. To tym Czarnym Karawanem odbyła swą ostatnią podróż Sisi, której ciało sprowadzono z Genewy po zamachu z 1898 roku. Również tym pojazdem przewieziono 18 lat później trumnę z ciałem Franciszka Józefa. Ostatnią osobą, której ciało przewieziono Czarnym Karawanem była zmarła w 1989 roku Zyta - ostatnia cesarzowa Austrii i królowa Węgier.
Ostatnia wystawa w Cesarskim Muzeum Powozów przenosi nas w czasy dużo bardziej współczesne. Obok karocy z informacją, że poruszała się ona z prędkością kilkunastu kilometrów na godzinę, stoi nieco szybsze auto. Dwór wiedeński przerzucił się na samochody w 1909 roku, a znajdujący się w muzeum model - należący do cesarza Karola I - jest jedynym, który zachował się do dziś. Jakby dla kontrastu, obok znajduje się pojazd, który porusza się prawnuk ostatniego austriackiego cesarza - Ferdynand Habsburg. Facet jest kierowcą wyścigowym i zamiast dorożek preferuje Formułę Renault. Szwajcarski duet artystów Lang&Baumann udekorował specjalnie samochód, który młody Habsburg podarował Muzeum Powozów. Chyba nie można by tu postawić innego pojazdu, który bardziej podkreśliłby zmiany, które nastąpiły w ciągu ostatniego stulecia w tej dziedzinie - od powolnych dorożek po Formułę przekraczającą 200 km/godz.... :)
0 Komentarze