Advertisement

Main Ad

Virgilkapelle - rzut oka na średniowieczny Wiedeń

Co robić w centrum Wiednia, gdy mamy akurat nie za dużo czasu, a chcielibyśmy jednak coś zwiedzić? Możemy na ten przykład zajrzeć do Virgilkapelle. To pozostałości dawnej, gotyckiej kaplicy oraz mini-muzeum średniowiecznego Wiednia. Ja lubię ruiny, świątynie i muzea historyczne, więc jedyne, do czego mogłabym się tu przyczepić, to właśnie to "mini". Tematyka średniowieczna zdecydowanie nie została tu wyczerpana... :)
Zaczęłam szukać w internecie adresu tego miejsca i trochę zgłupiałam. Wszędzie podawano po prostu Stephansplatz, a ja kompletnie nie mogłam sobie przypomnieć, bym gdziekolwiek w okolicy katedry widziała jakąś kaplicę. Próbowałam się posiłkować Google Maps, ale to też nie pomogło. Stwierdziłam w końcu, że po prostu pojadę na Stephansplatz i się rozejrzę jeszcze raz - tym razem wiedząc, czego szukam. Wysiadłam z metra i skierowałam się do wyjścia w stronę katedry, gdy nagle zobaczyłam strzałkę w prawo z napisem Virgilkapelle. Wejście do muzeum znajduje się z boku,  pod ziemią, jeszcze na stacji metra - nic dziwnego, że pokazujące plac na górze Google Maps nie potrafiło tego miejsca dokładnie wskazać.
Virgilkapelle, czyli kaplica św. Wirgiliusza z Salzburga, została wybudowana w pierwszej połowie XIII wieku. Niemal od początku zdobiły ją malowidła naścienne - w niszach wciąż możemy zobaczyć czerwonawe krzyże. Przez długi czas była to rodzinna kaplica, należąca do bogatej wiedeńskiej rodziny kupieckiej. W pewnym momencie (dokładna data nie jest znana) nad kaplicą św. Wirgiliusza wybudowano kolejną, poświęconą Marii Magdalenie. Odbywały się w niej msze żałobne - wtedy jeszcze nie było zakazu tworzenia cmentarzy w obrębie murów miejskich i niewielka nekropolia otaczała również wiedeńską katedrę. Kaplica Marii Magdaleny spłonęła w pożarze w 1871 roku i nigdy nie została odbudowana. W końcu obowiązywał już wtedy cesarski dekret o cmentarzach tylko poza miastem, więc istnienie kaplicy pogrzebowej w jego centrum mijało się z celem. O ukrytej pod ruinami kaplicy św. Wirgiliusza zapomniano na sto lat - odkryto ją ponownie dopiero w 1973 roku, podczas budowy metra. Dlatego też dziś muzeum jest integralną częścią jednej ze stacji.
W Virgilkapelle zobaczymy nie tylko świetnie zachowany przykład gotyckiego wnętrza sakralnego. Dzięki multimedialnym rekonstrukcjom możemy także zobaczyć, jak prezentowała się przed wiekami kaplica Marii Magdaleny na tle katedry św. Szczepana i całego średniowiecznego Wiednia. Na jednej ze ścian wyświetlany jest krótki filmik, jak rozwijało się miasto - głównie z religijnego punktu widzenia.
Choć wyczytałam gdzieś, że samo muzeum jest małe, to nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak małe ono naprawdę jest. Powyższe zdjęcia pokazują je całe - więcej pomieszczeń tam nie znajdziemy. Wiedeńskie muzeum średniowiecza to tak naprawdę krótki korytarz z kilkoma multimedialnymi ekranami, jednym rzutnikiem i większą kolekcją przedmiotów sprzed lat. Choć informacje zebrane na ekranach są bardzo ciekawe (historia kaplic, życie w średniowiecznym Wiedniu, rola religii, itp.), to jednak jest ich za dużo. Przy każdym ekranie trzeba by stać kilka minut, by przeczytać całość, a w tak małym pomieszczeniu nie ma szans, by zajmować jedno miejsce tak długo. Zazwyczaj udało mi się przejrzeć ze dwa-trzy punkty na każdym ekranie (było zawsze co najmniej kilkanaście), a już ktoś stał za moimi plecami, niecierpliwie czekając, bym mu zrobiła miejsce... Zdecydowanie wolę tablice informacyjne zamiast ekranów multimedialnych, ale tutaj nie byłoby na to miejsca. Myślę, że dużo lepiej by zrobiono, gdyby w tej salce znalazło się muzeum poświęcone samej kaplicy. Nie ma szans porwać się na tak ogromną tematykę jak średniowiecze i zadedykować jej kawałek małego korytarza. A jeśli się zastanawiacie, jak powinno wyglądać dobrze zrobione muzeum średniowieczne - polecam to sztokholmskie, bez dwóch zdań... ;).
Biorąc pod uwagę, że nie mogłam czytać wszystkiego na ekranach, nie utrudniając życia innym zwiedzającym, skupiłam się na oglądaniu przedmiotów w gablotach. Rozmiar kaplicy i muzeum sprawił jednak, że zwiedzanie zamknęłam w ok. pół godziny - to zdecydowanie jedno z najmniejszych muzeów, jakie widziałam w życiu. Po wyjściu na powierzchnię po raz pierwszy zauważyłam, że na placu katedralnym zaznaczono na ziemi ślady kaplicy. Dotąd chodziłam tędy, nie patrząc pod nogi... ;) Teraz widzę wyraźnie miejsce, gdzie stała przed laty kaplica Marii Magdaleny. Zaś kaplica św. Wirgiliusza wciąż znajduje się pod naszymi stopami, gdy podziwiamy katedrę... :)

Prześlij komentarz

0 Komentarze