W Baden bei Wien byłam póki co dwukrotnie, za każdym razem zdecydowanie za krótko. Pierwszy raz wygoniła mnie do Wiednia późna godzina, za drugim - niespodziewana zmiana pogody i ulewny deszcz. Na pewno wrócę tam jeszcze późną wiosną, kiedy kwitną róże, bo wciąż mam tam trochę do zobaczenia. Baden to oddalona o około 25 kilometrów od Wiednia miejscowość uzdrowiskowa, w której znajduje się kilkanaście gorących źródeł. To od nich miasteczko wzięło swoją nazwę, bo baden po niemiecku oznacza po prostu kąpać się.
Baden cieszyło się niemałą popularnością dzięki swym gorącym źródłom już od czasów średniowiecznych, ale z dawnej świetności niewiele zostało po ogromnym pożarze z 1812 roku. Miasto odbudowano jednak szybko w stylu, który został zapamiętany jako Biedermeier. Łączyła je z Wiedniem droga kolejowa, dzięki której mnóstwo Wiedeńczyków mogło tu wpadać do spa, co dodatkowo przyczyniało się do dalszej rozbudowy (czy też odbudowy) Baden.
W 1792 roku do Wiednia przeprowadził się znany niemiecki kompozytor, Ludwig van Beethoven. Poza ogromnym talentem muzycznym, facet zasłynął też niesamowitą wręcz ilością problemów zdrowotnych, na których czele stanęła szybko postępująca głuchota. Nie dziwi więc, że Beethoven stał się też jednym z odwiedzających Baden bei Wien. W okresie letnim 1821, 22 i 23 roku zatrzymywał się w budynku przy Rathausgasse 10, choć ogólnie bywał w Baden przez dobrych 15 lat, pomieszkując jednak w różnych miejscach. Ale to w domku przy Rathausgasse zdecydowano się w 2014 roku otworzyć wyjątkowe muzeum. Może i nazwa Beethovenhaus jest trochę na wyrost, bo w końcu takich domów Beethovena, gdzie pomieszkiwał przez parę miesięcy, jest pewnie mnóstwo w Austrii i Niemczech, ale biznes jest biznes i pieniądz się musi zgadzać ;).
Muzeum jest niewielkie, wstęp dla osoby dorosłej kosztuje 6 EUR i naprawdę warto tu zajrzeć, bo Beethovenhaus to muzeum jedyne w swoim rodzaju. Szczególnie muzyczna część, choć wystawy o pobycie kompozytora w Baden są też przystępnie zrobione, nawet jeśli w większości po niemiecku. W podziemiach znajdziemy urządzenie pozwalające odczuć, jak Beethoven słyszał muzykę i inne dźwięki w kolejnych fazach utraty słuchu. Możemy tu odtwarzać dźwięki o różnym natężeniu i przykładać specjalną słuchawkę do poszczególnych części ciała, porównując odczucia. Bardzo spodobały mi się pomieszczenia, w których odtwarzano IX symfonię (dużą jej część Beethoven skomponował w Baden w 1823 roku) pod batutą różnych dyrygentów. Do tego fajnie zrobiono zestawienie kilku ekranów - na jednym video z koncertu, na drugim informacje o wykonaniu, na innym wykres - jakie instrumenty i kiedy wchodzą do utworu… Można posiedzieć w przyciemnionym pomieszczeniu i po prostu posłuchać muzyki :).
W muzeum spędziłam prawie godzinę, choć do oglądania tak wiele nie było. Jednak miałam trochę czasu, ludzi w środku nie było za wiele, więc skorzystałam z przyjemności posłuchania w ciszy trochę muzyki klasycznej. A gdy wyszłam, słońce i 30 stopni należały już do przeszłości, wiatr przygnał burzę, która wymusiła mój pospieszny powrót do Wiednia. Na szczęście w informacji turystycznej zaopatrzyłam się w mapkę i foldery i mam już plany na kolejną wizytę w Baden bei Wien ;).
W 1792 roku do Wiednia przeprowadził się znany niemiecki kompozytor, Ludwig van Beethoven. Poza ogromnym talentem muzycznym, facet zasłynął też niesamowitą wręcz ilością problemów zdrowotnych, na których czele stanęła szybko postępująca głuchota. Nie dziwi więc, że Beethoven stał się też jednym z odwiedzających Baden bei Wien. W okresie letnim 1821, 22 i 23 roku zatrzymywał się w budynku przy Rathausgasse 10, choć ogólnie bywał w Baden przez dobrych 15 lat, pomieszkując jednak w różnych miejscach. Ale to w domku przy Rathausgasse zdecydowano się w 2014 roku otworzyć wyjątkowe muzeum. Może i nazwa Beethovenhaus jest trochę na wyrost, bo w końcu takich domów Beethovena, gdzie pomieszkiwał przez parę miesięcy, jest pewnie mnóstwo w Austrii i Niemczech, ale biznes jest biznes i pieniądz się musi zgadzać ;).
Muzeum jest niewielkie, wstęp dla osoby dorosłej kosztuje 6 EUR i naprawdę warto tu zajrzeć, bo Beethovenhaus to muzeum jedyne w swoim rodzaju. Szczególnie muzyczna część, choć wystawy o pobycie kompozytora w Baden są też przystępnie zrobione, nawet jeśli w większości po niemiecku. W podziemiach znajdziemy urządzenie pozwalające odczuć, jak Beethoven słyszał muzykę i inne dźwięki w kolejnych fazach utraty słuchu. Możemy tu odtwarzać dźwięki o różnym natężeniu i przykładać specjalną słuchawkę do poszczególnych części ciała, porównując odczucia. Bardzo spodobały mi się pomieszczenia, w których odtwarzano IX symfonię (dużą jej część Beethoven skomponował w Baden w 1823 roku) pod batutą różnych dyrygentów. Do tego fajnie zrobiono zestawienie kilku ekranów - na jednym video z koncertu, na drugim informacje o wykonaniu, na innym wykres - jakie instrumenty i kiedy wchodzą do utworu… Można posiedzieć w przyciemnionym pomieszczeniu i po prostu posłuchać muzyki :).
W muzeum spędziłam prawie godzinę, choć do oglądania tak wiele nie było. Jednak miałam trochę czasu, ludzi w środku nie było za wiele, więc skorzystałam z przyjemności posłuchania w ciszy trochę muzyki klasycznej. A gdy wyszłam, słońce i 30 stopni należały już do przeszłości, wiatr przygnał burzę, która wymusiła mój pospieszny powrót do Wiednia. Na szczęście w informacji turystycznej zaopatrzyłam się w mapkę i foldery i mam już plany na kolejną wizytę w Baden bei Wien ;).
0 Komentarze