Podczas lipcowej wizyty w Krakowie znalazłyśmy też trochę czasu na turystykę. Nawet więcej, niż się tego początkowo spodziewałam, ale przecież nie narzekam... ;) Zwiedziłam dwa miejsca - można powiedzieć, że w oparciu o dwie przeczytane wiosną książki, które wywarły na mnie ogromne wrażenie. Były to Lista Schindlera T. Keneally'ego oraz Apteka w getcie krakowskim T. Pankiewicza. Początkowo planowałyśmy tylko wizytę w Fabryce Schindlera, ale na miejscu okazało się, że można też kupić bilet łączony na tzw. Trasę Pamięci, obejmującą - poza fabryką - dwa inne oddziały Muzeum Historycznego: Aptekę pod Orłem oraz Pomorską. Dawna siedziba Gestapo przy Pomorskiej znajduje się trochę bardziej na uboczu i ten punkt odpuściłyśmy, udało się jednak zobaczyć fabrykę i aptekę...
Do Fabryki Schindlera docieramy na tyle wcześnie, by postać chwilę w kolejce do kasy, ale zdążyć jeszcze kupić bilet na najbliższe wejście. Gdy wychodziłyśmy, kolejka wiła się już na dworze... Albo na polu, w końcu to Kraków :P.
Dzięki genialnemu filmowi Spielberga postaci Oskara Schindlera nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Jednak samemu Niemcowi, jak i uratowanym przez niego Żydom, poświęcono zaskakująco niewiele miejsca w muzeum. Głównym tematem ekspozycji są losy Krakowa podczas II wojny światowej. Muszę przyznać, że choć z przyjemnością obejrzałabym większą wystawę poświęconą Schindlerowi, to pomysł na muzeum bardzo przypadł mi do gustu. Sukces filmu sprawił, że Fabrykę Schindlera odwiedzają tłumy zagranicznych turystów, których wiedza o wojnie na polskich ziemiach jest... powiedzmy, że bardzo ograniczona. To świetny pomysł, by przedstawić trochę naszej historii ludziom, których większość pewnie ominęłaby szerokim łukiem muzeum historyczne, ale nie odpuści sobie wizyty w fabryce z filmu. A muzeum jest naprawdę fajnie zrobione, więc wierzę, że spodoba się nawet tym, którzy po Fabryce Schindlera spodziewaliby się czegoś innego.
Część wystawy opowiada o życiu w okupowanym Krakowie, inna o obozie w Płaszowie... Informacje o mobilizacji i walkach polskich oddziałów, kolejne rozporządzenia wydawane przez władze nazistowskie. Animacje pokazujące miesiąc po miesiącu tereny zajmowane przez wojska niemieckie i rosyjskie. Mnóstwo historycznych ciekawostek - mimo że dość mocno interesuję się tym okresem w historii, to wciąż przyszło mi się dowiedzieć tu całkiem sporo nowych rzeczy. Gdybym się chciała czegoś przyczepić, to chyba tylko, że spodziewałabym się, że takie miejsce przedstawi się w sposób bardziej emocjonalny, poruszający odwiedzających. Postawiono jednak na informacje i fakty historyczne zamiast emocje, a i tak wyszło naprawdę ciekawe muzeum :).
Fabrykę Schindlera dzieli dziesięć minut spaceru od Apteki pod Orłem, dokąd następnie się udajemy. Podczas II wojny światowej apteka znalazła się na terenie getta, a prowadzący ją Tadeusz Pankiewicz - wraz ze swoimi pracownicami - byli jedynymi nieżydowskimi mieszkańcami getta. Stali się też świadkami okrutnych wydarzeń, które miały miejsce w tym miejscu, i w miarę możliwości udzielali Żydom pomocy. Zebrane wspomnienia Pankiewicza wydane w książce pt. Apteka w getcie krakowskim to jedna z najbardziej poruszających lektur o tematyce holokaustu - fascynująca i inna przez to, że napisana przez naocznego świadka, niebędącego jednocześnie ofiarą.
Warto wspomnieć na wstępie, że obecny wystrój apteki jest rekonstrukcją wnętrz z czasów II wojny światowej - oryginalne zostały zniszczone w latach sześćdziesiątych, kiedy likwidowano aptekę. Na szczęście na podstawie zachowanych zdjęć oraz wspomnień odwiedzających budynek udało się odtworzyć wyposażenie. Przy okazji przerobiono niektóre szafki tak, by w środku można było umieścić tabliczki informacyjne - w aptece jest niedużo miejsca, więc to ciekawy sposób, by więcej informacji poupychać (w pozytywnym znaczeniu tego słowa ;) ) po szufladach i szafkach.
Na zapleczu znajdziemy niewielki pokój, w którym spał Pankiewicz podczas nocy spędzonych w getcie. Możemy zapoznać się też z informacjami dotyczącymi pracowniczek apteki, przeczytać fragmenty książki Pankiewicza o życiu w getcie czy obejrzeć zachowane przedmioty - zarówno z oryginalnego wystroju placówki, jak i oddane na przechowanie przez Żydów, którym nigdy już nie było dane stawić się po ich odbiór. Ciekawostką jest też gablotka z medalem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata, przyznanym Pankiewiczowi w 1983 roku. Co jest dla mnie wręcz niesamowite - facet aż do końca miał poczucie, że nie robił nic wyjątkowego, bo przecież każdy przyzwoity człowiek tak powinien robić...
Kończymy więc zwiedzanie, wychodząc z apteki na dawny Plac Zgody, znany dziś jako Plac Bohaterów Getta. Tu znajdował się centralny punkt getta, to tu naziści przeprowadzali selekcję i zamordowali dziesiątki osób. Dziś na placu znajduje się wystawa zaprojektowana przez Piotra Lewickiego i Kazimierza Łataka - kilkadziesiąt pustych, metalowych krzeseł.
Do Fabryki Schindlera docieramy na tyle wcześnie, by postać chwilę w kolejce do kasy, ale zdążyć jeszcze kupić bilet na najbliższe wejście. Gdy wychodziłyśmy, kolejka wiła się już na dworze... Albo na polu, w końcu to Kraków :P.
Dzięki genialnemu filmowi Spielberga postaci Oskara Schindlera nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Jednak samemu Niemcowi, jak i uratowanym przez niego Żydom, poświęcono zaskakująco niewiele miejsca w muzeum. Głównym tematem ekspozycji są losy Krakowa podczas II wojny światowej. Muszę przyznać, że choć z przyjemnością obejrzałabym większą wystawę poświęconą Schindlerowi, to pomysł na muzeum bardzo przypadł mi do gustu. Sukces filmu sprawił, że Fabrykę Schindlera odwiedzają tłumy zagranicznych turystów, których wiedza o wojnie na polskich ziemiach jest... powiedzmy, że bardzo ograniczona. To świetny pomysł, by przedstawić trochę naszej historii ludziom, których większość pewnie ominęłaby szerokim łukiem muzeum historyczne, ale nie odpuści sobie wizyty w fabryce z filmu. A muzeum jest naprawdę fajnie zrobione, więc wierzę, że spodoba się nawet tym, którzy po Fabryce Schindlera spodziewaliby się czegoś innego.
Część wystawy opowiada o życiu w okupowanym Krakowie, inna o obozie w Płaszowie... Informacje o mobilizacji i walkach polskich oddziałów, kolejne rozporządzenia wydawane przez władze nazistowskie. Animacje pokazujące miesiąc po miesiącu tereny zajmowane przez wojska niemieckie i rosyjskie. Mnóstwo historycznych ciekawostek - mimo że dość mocno interesuję się tym okresem w historii, to wciąż przyszło mi się dowiedzieć tu całkiem sporo nowych rzeczy. Gdybym się chciała czegoś przyczepić, to chyba tylko, że spodziewałabym się, że takie miejsce przedstawi się w sposób bardziej emocjonalny, poruszający odwiedzających. Postawiono jednak na informacje i fakty historyczne zamiast emocje, a i tak wyszło naprawdę ciekawe muzeum :).
Fabrykę Schindlera dzieli dziesięć minut spaceru od Apteki pod Orłem, dokąd następnie się udajemy. Podczas II wojny światowej apteka znalazła się na terenie getta, a prowadzący ją Tadeusz Pankiewicz - wraz ze swoimi pracownicami - byli jedynymi nieżydowskimi mieszkańcami getta. Stali się też świadkami okrutnych wydarzeń, które miały miejsce w tym miejscu, i w miarę możliwości udzielali Żydom pomocy. Zebrane wspomnienia Pankiewicza wydane w książce pt. Apteka w getcie krakowskim to jedna z najbardziej poruszających lektur o tematyce holokaustu - fascynująca i inna przez to, że napisana przez naocznego świadka, niebędącego jednocześnie ofiarą.
Warto wspomnieć na wstępie, że obecny wystrój apteki jest rekonstrukcją wnętrz z czasów II wojny światowej - oryginalne zostały zniszczone w latach sześćdziesiątych, kiedy likwidowano aptekę. Na szczęście na podstawie zachowanych zdjęć oraz wspomnień odwiedzających budynek udało się odtworzyć wyposażenie. Przy okazji przerobiono niektóre szafki tak, by w środku można było umieścić tabliczki informacyjne - w aptece jest niedużo miejsca, więc to ciekawy sposób, by więcej informacji poupychać (w pozytywnym znaczeniu tego słowa ;) ) po szufladach i szafkach.
Na zapleczu znajdziemy niewielki pokój, w którym spał Pankiewicz podczas nocy spędzonych w getcie. Możemy zapoznać się też z informacjami dotyczącymi pracowniczek apteki, przeczytać fragmenty książki Pankiewicza o życiu w getcie czy obejrzeć zachowane przedmioty - zarówno z oryginalnego wystroju placówki, jak i oddane na przechowanie przez Żydów, którym nigdy już nie było dane stawić się po ich odbiór. Ciekawostką jest też gablotka z medalem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata, przyznanym Pankiewiczowi w 1983 roku. Co jest dla mnie wręcz niesamowite - facet aż do końca miał poczucie, że nie robił nic wyjątkowego, bo przecież każdy przyzwoity człowiek tak powinien robić...
Kończymy więc zwiedzanie, wychodząc z apteki na dawny Plac Zgody, znany dziś jako Plac Bohaterów Getta. Tu znajdował się centralny punkt getta, to tu naziści przeprowadzali selekcję i zamordowali dziesiątki osób. Dziś na placu znajduje się wystawa zaprojektowana przez Piotra Lewickiego i Kazimierza Łataka - kilkadziesiąt pustych, metalowych krzeseł.
0 Komentarze