Advertisement

Main Ad

Laxenburg - zamek i ogrody

Jeśli chodzi o dawne zamki zachowane w niezłym stanie bądź też odnowione, Austria ma zdecydowanie więcej do zaoferowania zwiedzającym niż Szwecja ;). W pobliżu Wiednia moim numerem jeden jest póki co Mödling, jednak w te wakacje miałam okazję zahaczyć o jeszcze jeden pobliski zamek - może nie tak ciekawy, ale położony w zdecydowanie bardziej malowniczym miejscu. Z wiedeńskiego dworca głównego regularnie kursuje autobus nr 200, którym dojedziemy bezpośrednio na przystanek Laxenburg Franz-Joseph-Platz. Stamtąd czeka nas krótki spacer przez miasteczko i już znajdujemy się przy wejściu do ogrodów zamkowych.
Sam Laxenburg jest niewielkim miasteczkiem, liczącym niespełna 3000 mieszkańców. Ogrody zamkowe zajmują całkiem sporą część Laxenburga i - wraz z zamkiem - są jego główną atrakcją turystyczną. Park powstał na przełomie XVIII i XIX wieku, udostępniony jest zwiedzającym przez cały rok, a bilet wstępu kosztuje 2,60€. Jest to całkiem spory teren i nie ma tak dobrze, że ledwo wejdziemy do parku, a już mamy przed sobą zamek ;). Dopiero po dłuższym spacerze docieramy nad wodę (Schloßteich) i po drugiej stronie stawu widzimy wznoszący się zamek. Za kilkadziesiąt centów można przepłynąć promem na drugi brzeg (trwa to dosłownie chwilę) albo przejść mostem na sztucznie utworzoną wyspę, na co się decydujemy.
Zamek w Laxenburgu nosi nazwę Franzensburg na cześć cesarza Franciszka II, z którego polecenia go zbudowano na początku XIX wieku. Było to też jedno z ulubionych miejsc słynnej cesarzowej Sisi, która spędziła tu swój miesiąc miodowy, tu także urodził się jej syn i następca tronu - arcyksiążę Rudolf.
Zwiedzać Franzensburg można niestety tylko z przewodnikiem i tylko w sezonie, który w tym roku trwa od końca marca do połowy listopada. Trasa po zamku kosztuje 11€ i odbywa się cztery razy dziennie (o 11, 12, 14 i 15) - przewodnik mówi tylko po niemiecku, ale obcojęzyczni turyści mogą przy wejściu dostać audioguide'a w kilku najpopularniejszych w tej okolicy językach, np. angielskim czy słowackim. Trasa trwa niecałą godzinę, a w środku - znów niestety ;) - nie można robić zdjęć.
Jednak choć nie przepadam za przewodnikami, to zwiedzanie zamku w Laxenburgu bardzo mi się podobało. Przewodnik dopasował tempo zwiedzania do turystów ze słuchawkami, więc nawet jak sam skończył mówić szybciej, to nie ruszał się dalej, dopóki i my swojego nie odsłuchaliśmy i nie zobaczyliśmy (wbrew pozorom, zdarza się to naprawdę rzadko!). W zamku znajdziemy mnóstwo historycznych, bogato zdobionych przedmiotów, w tym liczne bronie, obrazy i rzeźby, przepiękne witraże okienne i wszelakie drobiazgi codziennego użytku. Oczywiście, mówimy tu o przedmiotach używanych przez arystokrację i rodzinę cesarską, więc bogactwo rzuca się w oczy.
Laxenburg to plan na cały dzień lub pół dnia - w zależności od tego, na ile czasu chcemy wyskoczyć z Wiednia. Zamek i ogrody spokojnie można zobaczyć w mniej więcej trzy godziny, ale przy ładnej pogodzie to i kilka godzin można spędzić z książką nad wodą. Laxenburg jest na tyle na uboczu, że tłumów tu nie ma, a zarazem na tyle blisko, że trochę turystów tu jednak trafia. Jeśli macie trochę czasu w Wiedniu i chcecie wyskoczyć z miasta - nic nie stoi na przeszkodzie, byście do nich dołączyli :).

Prześlij komentarz

0 Komentarze