Jeszcze ubiegłej zimy, chcąc utonąć w zaspach po kolana, mogłam wybrać się do pobliskiego Semmeringu i cieszyć oczy pogrążonym w bieli krajobrazem. W tym roku jednak zima omija okolice Wiednia szerokim łukiem. Przełom stycznia i lutego to temperatury przekraczające 15 stopni na plusie… Zdecydowanie coś jest nie tak. Dlatego nie zdziwiło mnie nawet, gdy podczas mojego styczniowego wypadu do Salzburga jedyne, co padało z nieba, to deszcz. Na białą zimę nie liczyłam - przynajmniej nie w mieście. Jednak kiedy ostatniego dnia na błękitnym niebie pojawiło się słońce, stwierdziłam, że mogę poszukać śniegu nieco wyżej. Tak na przykład na wysokości 1972 m n.p.m., bo tyle właśnie sobie liczy szczyt Untersberg.
Wsiadam w autobus linii 25 pod ratuszem w Salzburgu i po niespełna pół godziny jazdy wysiadam na przystanku końcowym Grödig Untersbergbahn. W 1961 roku otworzono tu kolejkę liniową, kursującą regularnie co pół godziny (start 8:30 lub 9:00, w zależności od sezonu). Przed wyprawą warto zajrzeć na stronę internetową Untersbergbahn, bo są okresy, gdy kolejka nie kursuje ze względu na testy bezpieczeństwa, sprawdzanie jej stanu, itp. Ja na miejsce dotarłam z rana, gdzieś pomiędzy pierwszym a drugim zaplanowanym kursem, ale że trochę się nas tam zgromadziło, kolejka ruszyła przed wyznaczoną godziną i nie musieliśmy długo czekać.
Untersbergbahn wjeżdża na wysokość 1776 m, pokonując w ciągu kilku minut ponad 1300 metrów przewyższenia. Na szczęście wagonik nie był aż tak zatłoczony i każdy bez problemu znalazł miejsce przy oknie. Widoki są naprawdę fajne - najpierw wznosimy się ponad niewielkim Grödig, potem w tle zaczyna być widać Salzburg - wszystko skąpane w słońcu. Im wyżej się wznosimy, tym więcej śniegu pojawia się dookoła. W pewnym momencie wagonikiem mocniej szarpie - część lin pozamarzała i wagonik zaczął kruszyć ten lód, który z hukiem spadał dookoła. Ciekawe doświadczenie, zwłaszcza ze świadomością, że w niektórych miejscach odległość między kolejką a ziemią wynosiła nawet 285 m… Lepiej, żeby to się trzymało ;).
Pierwsze, co zauważam po dotarciu na górę, to chłód, śnieg… i sms od operatora: Lieber Kunde, willkommen in Deutschland! Untersberg leży w Alpach Berchtesgadeńskich na granicy austriacko-niemieckiej, a jego najwyższy wierzchołek (Berchtesgadener Hochthron) znajduje się na terenie Bawarii. Ale myślę, że bez trudu znajdziemy wygodniejsze miejsca do przekroczenia granicy, choć nie gwarantuję, że widoki będą równie piękne ;).
Choć góra pokryta jest śniegiem, łatwo zauważyć, że i tu ostatnio nie padało. Ktoś pograbił śnieg na wydeptanych ścieżkach, żeby się nie ślizgać. Doceniam to, zwłaszcza, że rano smugi na śniegu są wciąż świeże i tłumy turystów nie zdążyły jeszcze ponownie wyślizgać trasy. Droga od kolejki to trochę podchodzenia w górę i w dół - nic wymagającego… w lecie. Mając jednak niestabilny śnieg pod butami, a po prawej może nie ostrą, ale jednak przepaść, człowiek tak jakoś odruchowo szedł wolniej i tą drugą stroną ścieżki ;). Oczywiście i tu znalazła się jakaś para ślizgająca się po śniegu w lekkich adidasach i głośno dyskutująca po rosyjsku. Przy pierwszym większym zejściu w dół zdecydowali się jednak zatrzymać. W gruncie rzeczy większość osób nie oddalała się zbytnio od stacji kolejki - podchodzili co najwyżej do znajdującego się obok krzyża. Poszłam nieco dalej, docierając do miejsca, gdzie ścieżka schodziła na tyle ostro na dół, że prędzej bym stamtąd zjechała po śniegu, niż zeszła. Trzy osoby podeszły trochę dalej, ale po chwili zawróciły. Jakoś nikt nie miał ochoty testować, gdzie skończy się droga w przypadku poślizgnięcia… ;)
Jeśli zajrzymy w okolice Untersberg w lecie, również możemy tu doświadczyć zimy, choć zapewne śniegu tyle nie będzie. Jednak od czerwca do października istnieje możliwość zwiedzania jaskini lodowej Schellenberger, położonej na wysokości 1570 m n.p.m. Jaskinia jest otwarta dla zwiedzających już od prawie stu lat (oficjalne otwarcie miało miejsce w sierpniu 1925 roku), a wstęp do niej kosztuje 8€. Biorąc pod uwagę, że naprawdę uwielbiam takie miejsca, rozważam powrót na Untersberg jakoś w lecie tylko po to, by odwiedzić jeszcze jaskinię lodową ;).
Untersberg to też niezły punkt widokowy na rozciągające się obok Alpy Berchtesgadeńskie oraz na sam Salzburg. Doceniam to tym bardziej, że przez poprzednie dni pogoda w tej części Austrii nieszczególnie dopisywała, więc jak próbowałam dostać się na jakieś punkty widokowe, to na piękne widoki nie miałam co liczyć (zwłaszcza na Gaisbergu widoczność zza śniegu i mgły sięgała może kilkunastu metrów...).
W końcu przyszedł i czas, by wrócić do kolejki i zjechać z powrotem na dół. Zauważam, że większość pasażerów korzysta z Salzburg City Card, ja zresztą zrobiłam to samo. Warto rozważyć tę opcję, szczególnie poza sezonem. Wjazd kolejką na górę i z powrotem kosztuje 25€. Do tego przystanek Grödig znajduje się już poza strefą miejską Salzburga, więc trzeba jeszcze dopłacić za transport publiczny. Zaś Salzburg City Card na jeden dzień kosztuje poza sezonem 26€, w sezonie 29€ (ceny na 2020 rok). W pakiecie mamy transport publiczny, kolejkę na Untersberg... i mnóstwo innych atrakcji, z których możemy skorzystać, gdy potem wrócimy do Salzburga :).
Untersberg to też niezły punkt widokowy na rozciągające się obok Alpy Berchtesgadeńskie oraz na sam Salzburg. Doceniam to tym bardziej, że przez poprzednie dni pogoda w tej części Austrii nieszczególnie dopisywała, więc jak próbowałam dostać się na jakieś punkty widokowe, to na piękne widoki nie miałam co liczyć (zwłaszcza na Gaisbergu widoczność zza śniegu i mgły sięgała może kilkunastu metrów...).
W końcu przyszedł i czas, by wrócić do kolejki i zjechać z powrotem na dół. Zauważam, że większość pasażerów korzysta z Salzburg City Card, ja zresztą zrobiłam to samo. Warto rozważyć tę opcję, szczególnie poza sezonem. Wjazd kolejką na górę i z powrotem kosztuje 25€. Do tego przystanek Grödig znajduje się już poza strefą miejską Salzburga, więc trzeba jeszcze dopłacić za transport publiczny. Zaś Salzburg City Card na jeden dzień kosztuje poza sezonem 26€, w sezonie 29€ (ceny na 2020 rok). W pakiecie mamy transport publiczny, kolejkę na Untersberg... i mnóstwo innych atrakcji, z których możemy skorzystać, gdy potem wrócimy do Salzburga :).
0 Komentarze