Salzburskie muzeum Panorama wyobrażałam sobie jako coś w stylu naszej Panoramy Racławickiej, choć pewnie na mniejszą skalę niż to, co oferuje Wrocław. W sumie to nawet nie planowałam tu zaglądać, ale tak się złożyło, że zobaczyłam w Salzburgu wszystko to, co chciałam, a akurat zostało mi pół godziny do wygaśnięcia mojej Salzburg City Card... Więc po prostu weszłam do muzeum, które było dosłownie pierwsze z brzegu. I nie żałuję, bo Panorama Museum to akurat takie miejsce na pół godziny :).
Wchodzę do muzeum i staję zdezorientowana. Otacza mnie seria wystaw właściwie w żaden sposób niezwiązana ze słynną panoramą. Pośrodku ogromnego pomieszczenia faktycznie znajduje się sala, której kształt sugeruje, że to właśnie tu znajduje się obraz. Najpierw jednak postanawiam obejść tę wystawę, zatytułowaną Splash! Opowiada ona o wodzie, jej roli w Salzburgu, jak na przestrzeni wieków mieszkańcy tych okolic korzystali ze źródeł wody - również rekreacyjnie. Nie jest to może jakoś szczególnie nudne (wybitnie ciekawe jednak też nie), ale po prostu kompletnie mi to nie pasuje do tego muzeum...
Potem kolejna wystawa, poświęcona austriackim rzekom i jeziorom... Na szczęście mniejsza, bo oparta głównie na zdjęciach i obrazach. Przechodzę, rzucając okiem i znów nie rozumiejąc, co ma piernik do wiatraka... Na szczęście te dwie wystawy to wszystko, co muzeum ma do zaoferowania poza samą panoramą, więc już bez wyrzutów sumienia, że coś omijam, przechodzę do głównego pomieszczenia.
I oto panorama... Olej na płótnie, autorstwa Johanna Michaela Sattlera. Naprawdę fajna ciekawostka, przedstawiająca Salzburg w latach dwudziestych XIX wieku - widziany ze szczytu fortecy Hohensalzburg. Po wizycie na wzgórzu zamkowym to świetna okazja, by zobaczyć, jak zmieniło się miasto przez te dwieście lat - na pewno niemało się rozrosło, no i tej zieleni dookoła mniej... zwłaszcza w styczniu ;). Obraz jest bardzo szczegółowy i szybko dostrzeżono jego wartość - wystawiono go w specjalnie wybudowanym pawilonie już w 1875 roku. Panorama ucierpiała podczas bombardowania miasta w czasach II wojny światowej - na szczęście udało się ją odnowić i znów wystawić dla odwiedzających.
Choć nie jestem fanką malarstwa, to podoba mi się idea takich panoram. Myślę, że jest to ciekawostka, którą warto zobaczyć, zwłaszcza, że bilet wstępu kosztuje zaledwie 4,50€. Trzeba jednak liczyć się z tym, że jeśli widzieliście wcześniej wystawioną we Wrocławiu Panoramę Racławicką, ta salzburska nie wywrze już na was specjalnego wrażenia. Przede wszystkim wydaje się bardzo mała, co w sumie nie dziwi, bo ma tylko 4,86 x 25,53 m (Racławicka, dla porównania, to 15 x 114 m... jest różnica, prawda? ;) ). No i we Wrocławiu do tego obrazu zrobiono całą otoczkę, że pięknie się on zlewa z przygotowaną podłogą (kto nie widział, temu naprawdę polecam!), podczas gdy w Salzburgu to po prostu panorama zawieszona w okrągłym pomieszczeniu... Fajna ciekawostka, tylko muszę przestać porównywać... ;).
Potem kolejna wystawa, poświęcona austriackim rzekom i jeziorom... Na szczęście mniejsza, bo oparta głównie na zdjęciach i obrazach. Przechodzę, rzucając okiem i znów nie rozumiejąc, co ma piernik do wiatraka... Na szczęście te dwie wystawy to wszystko, co muzeum ma do zaoferowania poza samą panoramą, więc już bez wyrzutów sumienia, że coś omijam, przechodzę do głównego pomieszczenia.
I oto panorama... Olej na płótnie, autorstwa Johanna Michaela Sattlera. Naprawdę fajna ciekawostka, przedstawiająca Salzburg w latach dwudziestych XIX wieku - widziany ze szczytu fortecy Hohensalzburg. Po wizycie na wzgórzu zamkowym to świetna okazja, by zobaczyć, jak zmieniło się miasto przez te dwieście lat - na pewno niemało się rozrosło, no i tej zieleni dookoła mniej... zwłaszcza w styczniu ;). Obraz jest bardzo szczegółowy i szybko dostrzeżono jego wartość - wystawiono go w specjalnie wybudowanym pawilonie już w 1875 roku. Panorama ucierpiała podczas bombardowania miasta w czasach II wojny światowej - na szczęście udało się ją odnowić i znów wystawić dla odwiedzających.
Choć nie jestem fanką malarstwa, to podoba mi się idea takich panoram. Myślę, że jest to ciekawostka, którą warto zobaczyć, zwłaszcza, że bilet wstępu kosztuje zaledwie 4,50€. Trzeba jednak liczyć się z tym, że jeśli widzieliście wcześniej wystawioną we Wrocławiu Panoramę Racławicką, ta salzburska nie wywrze już na was specjalnego wrażenia. Przede wszystkim wydaje się bardzo mała, co w sumie nie dziwi, bo ma tylko 4,86 x 25,53 m (Racławicka, dla porównania, to 15 x 114 m... jest różnica, prawda? ;) ). No i we Wrocławiu do tego obrazu zrobiono całą otoczkę, że pięknie się on zlewa z przygotowaną podłogą (kto nie widział, temu naprawdę polecam!), podczas gdy w Salzburgu to po prostu panorama zawieszona w okrągłym pomieszczeniu... Fajna ciekawostka, tylko muszę przestać porównywać... ;).
0 Komentarze