Spacerując po Salzburgu, niemal cały czas widzę górujące nad miastem wzgórze zamkowe i charakterystyczną fortecę. Kawałek za katedrą znajduje się wejście do kolejki kursującej pomiędzy centrum miasta a wzgórzem. Normalnie zignorowałabym to miejsce - nie jest wysoko, a spacer pod górę to sama przyjemność. Ale teraz był styczeń - zimny i deszczowy, a ja nie zamierzałam w taką pogodę spędzić na dworze więcej czasu, niż to było konieczne. Poza tym miałam Salzburg City Card, a z tą kartą przejazd kolejką (a także sam wstęp do fortecy) jest bezpłatny. W takiej sytuacji wybór był prosty i w niedzielny poranek, zaraz po otwarciu muzeum zamkowego wsiadłam do kolejki i pojechałam zwiedzać zamek :).
Kolejka na wzgórze zamkowe została otwarta w 1892 roku, co czyni ją jedną z najstarszych tego typu w Europie. Potem były jeszcze dwie duże zmiany - w 1960 roku, gdy oryginalną kolejkę zastąpiono elektryczną, i w 2011 roku, kiedy to wprowadzono oszklone wagony z panoramicznym widokiem. Tym drugim nie mogłam się aż tak zachwycać, bo krople deszczu na szybie skutecznie zasłaniały widoki. Ponadto jazda jest bardzo krótka, więc kolejka wydaje mi się opcją zdecydowanie dla leniwych - ewentualnie dla tych, co nie lubią chodzić w deszczu ;). Dopiero z tarasu koło górnej stacji kolejki mamy naprawdę piękne widoki - cały Salzburg u naszych stóp…
Na szczycie wszystko jest dobrze i jasno opisane, więc podążając za strzałkami, kieruję się do wejścia. Generalnie mamy do wyboru kilka rodzajów biletów, w zależności od tego, co nas interesuje. Cena pakietu zależy również od sposobu dostania się na szczyt - wiadomo, wejście o własnych siłach będzie parę euro tańsze od wjazdu kolejką ;). Najtańsza opcja, panorama, jest dostępna rano i wieczorem - to możliwość spojrzenia na Salzburg z murów zamkowych. Potem mamy opcję podstawową, basic, która obejmuje wstęp na tereny zamkowe, do wieży obserwacyjnej, muzeów i wystaw. W opcji All inclusive - ponad wszystko już wspomniane - mamy również wstęp do komnat książęcych oraz magicznego teatru. Karta Salzburga obejmuje najobszerniejszy pakiet i myślę, że warto zdecydować się na to All inclusive podczas wizyty na zamku, bo komnaty książęce i taras widokowy to zdecydowanie miejsca najbardziej godne uwagi.
Jak już wspominałam we wpisie dotyczącym DomQuartier, Salzburg przez stulecia był siedzibą książąt - arcybiskupów. Jednak znajdujący się obok katedry pałac, choć niewątpliwie piękny i bogaty, nie nadawał się do obrony. Dlatego też na pobliskim wzgórzu wzniesiono fortecę z prawdziwego zdarzenia. A było się przed czym bronić - nie tylko przed zewnętrznymi wrogami, jak choćby nadciągającymi z południa Turkami, ale też i własny lud nie zawsze doceniał arcybiskupie rządy. I do Salzburga dotarła niemiecka wojna chłopska, której poświęcono w zamku naprawdę fajnie zrobioną animację.
Pierwszą wystawą, na którą natkniemy się zaraz po wejściu do fortecy, jest Świat marionetek. Znajdziemy tu sporo kukiełek w dawnych strojach, prezentujących nie tylko historię Salzburga. Warto też patrzeć, co mamy nad głową, bo mogą się tam poruszać sztuczne nietoperze... ;)
Jak to w austriackich pałacach i zamkach zazwyczaj bywa, w centralnej części fortecy nie można było robić zdjęć - wyjątkiem było tylko kilka pomieszczeń. Zamek jest dość spory i jeśli chciałoby się dokładnie czytać wszystko przy każdej wystawie, można by tu spędzić ładnych parę godzin. W ramach pakietu All inclusive mamy wstęp do najpiękniejszej części twierdzy - tzw. złotej hali, w której arcybiskup przyjmował gości i gdzie odbywały się ważne uroczystości. Tuż obok znajduje się złota komnata, bogato zdobione pomieszczenie naprawdę zachwyca. Co lepsze, większość turystów wykupuje pakiet Basic, więc w najpiękniejszej części zamku było pusto...
Na dziedzińcu zamkowym natrafiłam jeszcze na pozostałości jarmarku bożonarodzeniowego, który już zamknął swoje stragany, ale drewniane budki wciąż stały wokół choinki. Marzy mi się jeszcze wizyta w Salzburgu w grudniu, żeby odczuć w pełni magię jarmarków świątecznych - tylko niech spadnie trochę śniegu...
Jeśli zdecydujemy się na wizytę w Hohensalzburg warto zawczasu pomyśleć, co nas interesuje i upewnić się, że na pewno uda nam się to zobaczyć w wybranym terminie. Ja na przykład wybrałam się do fortecy z rana, bo wstęp do dodatkowym komnat był możliwy akurat tylko przed południem - za to zamknięta okazała się kaplica. Ale może to tylko uroki zwiedzania poza sezonem... :)
Na szczycie wszystko jest dobrze i jasno opisane, więc podążając za strzałkami, kieruję się do wejścia. Generalnie mamy do wyboru kilka rodzajów biletów, w zależności od tego, co nas interesuje. Cena pakietu zależy również od sposobu dostania się na szczyt - wiadomo, wejście o własnych siłach będzie parę euro tańsze od wjazdu kolejką ;). Najtańsza opcja, panorama, jest dostępna rano i wieczorem - to możliwość spojrzenia na Salzburg z murów zamkowych. Potem mamy opcję podstawową, basic, która obejmuje wstęp na tereny zamkowe, do wieży obserwacyjnej, muzeów i wystaw. W opcji All inclusive - ponad wszystko już wspomniane - mamy również wstęp do komnat książęcych oraz magicznego teatru. Karta Salzburga obejmuje najobszerniejszy pakiet i myślę, że warto zdecydować się na to All inclusive podczas wizyty na zamku, bo komnaty książęce i taras widokowy to zdecydowanie miejsca najbardziej godne uwagi.
Jak już wspominałam we wpisie dotyczącym DomQuartier, Salzburg przez stulecia był siedzibą książąt - arcybiskupów. Jednak znajdujący się obok katedry pałac, choć niewątpliwie piękny i bogaty, nie nadawał się do obrony. Dlatego też na pobliskim wzgórzu wzniesiono fortecę z prawdziwego zdarzenia. A było się przed czym bronić - nie tylko przed zewnętrznymi wrogami, jak choćby nadciągającymi z południa Turkami, ale też i własny lud nie zawsze doceniał arcybiskupie rządy. I do Salzburga dotarła niemiecka wojna chłopska, której poświęcono w zamku naprawdę fajnie zrobioną animację.
Pierwszą wystawą, na którą natkniemy się zaraz po wejściu do fortecy, jest Świat marionetek. Znajdziemy tu sporo kukiełek w dawnych strojach, prezentujących nie tylko historię Salzburga. Warto też patrzeć, co mamy nad głową, bo mogą się tam poruszać sztuczne nietoperze... ;)
Jak to w austriackich pałacach i zamkach zazwyczaj bywa, w centralnej części fortecy nie można było robić zdjęć - wyjątkiem było tylko kilka pomieszczeń. Zamek jest dość spory i jeśli chciałoby się dokładnie czytać wszystko przy każdej wystawie, można by tu spędzić ładnych parę godzin. W ramach pakietu All inclusive mamy wstęp do najpiękniejszej części twierdzy - tzw. złotej hali, w której arcybiskup przyjmował gości i gdzie odbywały się ważne uroczystości. Tuż obok znajduje się złota komnata, bogato zdobione pomieszczenie naprawdę zachwyca. Co lepsze, większość turystów wykupuje pakiet Basic, więc w najpiękniejszej części zamku było pusto...
Na dziedzińcu zamkowym natrafiłam jeszcze na pozostałości jarmarku bożonarodzeniowego, który już zamknął swoje stragany, ale drewniane budki wciąż stały wokół choinki. Marzy mi się jeszcze wizyta w Salzburgu w grudniu, żeby odczuć w pełni magię jarmarków świątecznych - tylko niech spadnie trochę śniegu...
Jeśli zdecydujemy się na wizytę w Hohensalzburg warto zawczasu pomyśleć, co nas interesuje i upewnić się, że na pewno uda nam się to zobaczyć w wybranym terminie. Ja na przykład wybrałam się do fortecy z rana, bo wstęp do dodatkowym komnat był możliwy akurat tylko przed południem - za to zamknięta okazała się kaplica. Ale może to tylko uroki zwiedzania poza sezonem... :)
0 Komentarze