Advertisement

Main Ad

Lektury na kwarantannę

Trochę już siedzimy w domach, trochę jeszcze posiedzimy, więc może co niektórzy nawet po książkę sięgną w tym czasie ;). W moim przypadku przymusowe siedzenie w domu nie wpłynęło na wzrost ilości przeczytanych lektur, bo w sumie najwięcej czytam w podróży, a to mi jednak odpadło ;). Mimo wszystko udało mi się w marcu utrzymać poziom z dwóch pierwszych miesięcy tego roku - zarówno w styczniu, lutym, jak i w marcu przeczytałam po 13 książek. Większość naprawdę dobrych, choć trafiło się też i kilka, które oceniłam dość nisko - w tym słynny już plagiat o Islandii pt. Rekin i baran. Spośród 39 książek przeczytanych w pierwszym kwartale wybrałam 6, które wywarły na mnie największe wrażenie. W większości są to reportaże, bo po prostu lubię literaturę faktu - a że w większości opowiadają o niefajnych rzeczach, to jeszcze człowiekowi przychodzi na myśl, że to przymusowe utknięcie w mieszkaniu na czas pandemii to w sumie nie jest przecież takie złe...

Bob Thomas - Walt Disney. Potęga marzeń

Zazwyczaj nie czytam biografii, bo tego rodzaju książki mocno mnie nudzą. Za dużo wątków osobistych, sięgania w często bardzo nieciekawe dzieciństwo. Biografia Walta Disney'a zbierała jednak dobre recenzje, a mi przyszło na myśl, że niewiele wiem o człowieku, który właściwie na nowo zbudował świat animacji. Zaczęłam więc czytać Potęgę marzeń i nagle, ku mojemu zaskoczeniu, nie mogłam się oderwać. Po pierwsze, o dzieciństwie Disney'a jest tu niewiele - tyle tylko, by wyjaśnić, na ile pochodzenie i wychowanie ukształtowały jego charakter i wpłynęły na dorosłe życie. Bo gdy młody Walt wziął w końcu życie w swoje ręce, już aż do śmierci nie miał czasu na nudę. Autor biografii, Bob Thomas, napisał książkę, którą czytało się jak najlepszą powieść. Nauka animacji, wprowadzanie w życie pierwszych pomysłów, wieczne kłopoty finansowe (filmy Disney'a należały już dawno do klasyki gatunku, zanim studiu udało się w końcu wyjść z długów), a potem nagle przełomy… Pierwszym było stworzenie Myszki Miki, kolejnym - pierwsza długa animacja pt. Królewna Śnieżka… Walt nie znał żadnych ograniczeń dla swoich pomysłów, nie chciał słyszeć słowa niemożliwe, nie przejmował się zaciągniętymi kredytami. W efekcie nie tylko stworzył imperium filmowe, ale zaprojektował jedyny w swoim rodzaju park rozrywki - Disneyland. Potęga marzeń to idealnie dobrany tytuł dla tej biografii - to w końcu opowieść o biednym chłopcu z wielodzietnej rodziny, który najpierw wymarzył sobie nowy, inny świat animacji i filmu, a potem zaczął go budować, wbrew wszystkiemu i wszystkim. Został legendą za życia, ale nawet po jego śmierci słowa Walt Disney presents… pojawiające się na ekranie niezmiennie oznaczały dobrą rozrywkę dla kolejnych pokoleń. Bob Thomas jasno wskazuje, że nic tu nie jest dziełem przypadku i porywa czytelnika swoją opowieścią. To chyba najlepsza (i najlepiej napisana) biografia, jaką kiedykolwiek miałam okazję przeczytać.


Lindsey Fitzharris - Rzeźnicy i lekarze. Makabryczny świat medycyny i rewolucja Josepha Listera

Myślicie, że źle się dzieje ze współczesną służbą zdrowia? Przeczytajcie Rzeźników i lekarzy, a szybko zrozumiecie, że choć może nie wszystko jest idealne, to jednak dokonany postęp jest ogromny! Książka przenosi nas do XIX wieku - czasu przełomowego dla medycyny. Właśnie wynaleziono narkozę - już nie trzeba było przytrzymywać siłą szarpiącego się podczas amputacji pacjenta. Zmiana niesamowita, więcej osób decyduje się więc na operacje... Ale i więcej umiera. Dziwnym zbiegiem okoliczności łatwiej przeżyć, lecząc się w domu - szpitale stają się domami śmierci. Dlaczego? Widocznie Bóg tak chciał... Przecież zasugerowanie lekarzowi, że to on mógł zabić pacjentkę, najpierw przeprowadzając sekcję zwłok, a potem - nawet bez mycia rąk - od razu odbierając poród. Bakterie? Jakie bakterie? Chyba nie będziecie nam wmawiać, że istnieją jakieś małe żyjątka, chyba sami sobie zdajecie sprawę, jak to głupio brzmi? W takim środowisku musiał działać Joseph Lister - chirurg, który wprowadził do szpitali antyseptykę, mimo licznych oporów środowiska lekarskiego. Dzięki książce Fitzharris możemy śledzić życie młodego lekarza krok po kroku, jego fascynację badaniami pod mikroskopem, zainteresowanie chorobami zakaźnymi oraz próby wprowadzenia coraz to nowych metod ograniczających zakażenia. Jest to fascynująca opowieść, napisana przystępnym językiem, ukazująca czasy, w których rzeźnik i lekarz powoli przestawały być synonimami...

Justyna Kopińska - Czy Bóg wybaczy siostrze Bernadetcie?

Justyna Kopińska to dla mnie klasyka polskiego reportażu. Czy Bóg wybaczy siostrze Bernadetcie? to książka, o której słyszałam już dawno - w końcu reportaż wywołał burzę medialną, gdy wyszły na jaw ujawnione w nim problemy. W sierocińcu prowadzonym przez siostry zakonne wielokrotnie dochodziło do przemocy, molestowania seksualnego, psychicznego znęcania się nad dziećmi - a wszystko to za cichą zgodą sióstr, a często też z ich udziałem. Autorka rozmawia z ofiarami, z niektórymi siostrami, nauczycielami dzieci, a także ze służbami zajmującymi się sprawą (policja, prawnicy). Z rozmów wyłania się obraz pełen przemocy, cierpienia i niezrozumienia. A także jakiegoś wewnętrznego zaprzeczenia, bo przecież chciałoby się wierzyć, że siostry zakonne powinny czynić dobro, że takie rzeczy to może w świeckich sierocińcach i parę dekad temu, ale współcześnie, pod okiem Kościoła...? Reportaż jest mocny i poruszający, choć czasem mogłoby się wydawać, że niektóre historie i tematy są wałkowane w kółko. Wierzę jednak, że Kopińska chciała po prostu dać się wypowiedzieć większej ilości osób, by pokazać podobieństwo ich przeżyć i odczuć; że nie były to pojedyncze przypadki, ale okropny, trwający latami proceder.


Paweł Piotr Reszka - Płuczki. Poszukiwacze żydowskiego złota

Płuczki to bardzo dobra książka, napisana przystępnym językiem (przede wszystkim ze względu na liczne cytaty dość prostych ludzi), a zarazem poruszająca istotną i niepopularną tematykę. Tytułowe płuczki oznaczają miejsca płukania ziemi, piasku z terenów, gdzie składano zwłoki pomordowanych w obozie w Bełżcu. Cel był jeden - znaleźć złoto, w końcu o bogactwie Żydów krążyły legendy… To, co dziś czytelnikowi wydaje się nierealne, po wojnie było codziennością niemałej grupy mieszkańców tych okolic - wziąć łopatę i kopać doły w masowych grobach, wyrywać złote zęby ze znalezionych szczęk, przerzucać gdzieś na bok sterty kości, wśród których wciąż można znaleźć fragmenty mózgu… Jak to w ogóle możliwe, że normalni ludzie zniżają się do hien cmentarnych i nawet nie uważają, że robią coś złego? Bo przecież inni też kopią, u nas bieda, a trupom złoto niepotrzebne - po co ma leżeć w ziemi?, a nawet to przecież nie ludzie - tylko trupy… Jak dla bliskich kopaczy problemem jest nie to, że partner grzebał w masowych grobach, ale że dał się złapać milicji i jeszcze poszedł siedzieć. Płuczki to mocna lektura, zmuszająca do refleksji i odsłaniająca część tej ciemnej polskiej historii powojennej.

Wojciech Tochman - Eli, Eli

Tochman to dla mnie mistrz reportażu, odkąd w moje ręce trafiło Dzisiaj narysujemy śmierć o ludobójstwie w Rwandzie. Eli, eli, poświęcone slumsom w filipińskiej Manili, również mnie nie rozczarowało. Dodatkową zaletą książki są świetne i poruszające zdjęcia autorstwa Grzegorza Wełnickiego. W gruncie rzeczy to od tych zdjęć się zaczęło, bo Wełnicki pojechał do Manili, by zobaczyć najgorsze miejsce na świecie, żeby pogodzić się ze śmiercią ojca. Potem tam wrócił, tym razem w towarzystwie Tochmana - by zrobić więcej zdjęć i by napisać do nich historię. Tochman miał już nieco ułatwioną sytuację, bo Wełnicki miał już w filipińskich slumsach znajomych, którym łatwiej teraz było otworzyć się przed reporterem. W efekcie każde zamieszczone w książce zdjęcie to nie tylko zatrzymany kadr, ale też historia biedy, przemocy, braku nadziei, codziennego życia w warunkach, jakie nam nie przyszłyby nawet do głowy.
Jedyny minus Eli, eli to objętość - to zaledwie kilkanaście zdjęć i historii, przez które przechodzi się jednym tchem. I chce się więcej, a zarazem to więcej przeraża, bo oznacza więcej biedy, więcej zła... Świetny i naprawdę poruszający reportaż - co w sumie nie dziwi, bo Wydawnictwo Czarne też już mnie przyzwyczaiło do literatury z górnej półki :)

Ewa Winnicka - Był sobie chłopczyk

Krótki, ale poruszający reportaż o sprawie Szymka z Będzina - dwuletniego chłopczyka, którego właśni rodzice zabili, a następnie porzucili w stawie. Autorka, Ewa Winnicka, podzieliła reportaż na części. Najpierw razem z policją uczestniczymy w śledztwie - od momentu znalezienia zwłok, przez włączenie się komendy wojewódzkiej do sprawy, przykaz zawieszenia jej z powodu niewykrycia sprawcy, aż po chyba coś mamy!. W tym momencie akcja przeskakuje do Będzina i poznajemy rodziców Szymona - w jakich warunkach wyrośli, jak żyli, jak się poznali. Każde z nich miało dzieci z poprzednich związków i każde już udowodniło, że dzieci mieć nie powinno. A jednak razem mają trójkę - poza Szymonem jeszcze dwie córeczki. Autorka odtwarza ich życie aż do tragicznego momentu śmierci chłopca, który każdy z rodziców przedstawia inaczej. I znów przeskok akcji, tym razem do procesu sądowego... Mimo tych przeskoków, czytelnik nie ma wrażenia, że coś go omija - poszczególne rozdziały tworzą zwięzłą całość. Był sobie chłopczyk to opowieść o śledztwie policyjnym, ale to też prywatne śledztwo autorki, która próbuje odpowiedzieć sobie na to pytanie, na które nie ma właściwej odpowiedzi - jak to w ogóle mogło się stać?

A ja czytam dalej... :) Korzystając z tego, że jednak wieczory i weekendy trzeba spędzać w domu, zaczęłam cegłę, do której przymierzałam się od wieków. Boże igrzysko - historię Polski autorstwa Normana Daviesa (bagatela, 1232 strony). Skoro Empik w tych trudnych czasach udostępnia dwa miesiące darmowego konta premium - czytam też tam, póki co polecam stamtąd fajny reportaż o Korei Północnej (Tajemnice Korei Północnej Tudora i Pearsona). Kończę trzeci tom sagi Krzyżowcy szwedzkiego pisarza Jana Guillou - to chyba jedne z najsłabszych książek o wojnach w Ziemi Świętej, a jednak przebrnęłam przez całą sagę ;). A na półce do przeczytania jest jeszcze prawie 200 książek - nudzić się nie będę...

Prześlij komentarz

0 Komentarze