Wymyśliłam sobie kiedyś, że odwiedzę co ciekawsze świątynie we wszystkich wiedeńskich dzielnicach. Powoli realizuję ten cel, zaczynając - naturalnie - od centrum Wiednia, gdzie znajdziemy mnóstwo zabytkowych kościołów. Na blogu znajdziecie już część pierwszą i drugą wpisów dotyczących 1. Bezirku, czas więc przenieść się do drugiego - Leopoldstadt. Po raz pierwszy wybrałam się na spacer z aparatem w maju, ale było to jeszcze przed przywróceniem nabożeństw po pandemii, no i cóż - wszystko było pozamykane. Spróbowałam więc ponownie na początku czerwca. Wciąż jeszcze nie wszędzie udało mi się wejść - niektóre kościoły nadal zamknięte są na cztery spusty (w tym kościół Leopolda, czyli niby ten najważniejszy w całej dzielnicy)... Ale odwiedziłam sześć, a to już chyba całkiem sporo jak na jeden wpis, prawda? ;)
1. Kościół św. Franciszka z Asyżu (Franz-von-Assisi-Kirche)
Zaczynam z grubej rury, bo kościół św. Franciszka to chyba najpiękniejsza świątynia w Wiedniu, jeśli chodzi o architekturę zewnętrzną. Znajduje się przy Mexikoplatz, przez co potocznie często nazywa się go kościołem meksykańskim (Mexikokirche). Inna nazwa to Cesarski Kościół Jubileuszowy (Kaiserjubiläumskirche), bo budowę zaplanowano w 1898 roku, z okazji pięćdziesięciolecia panowania cesarza Franciszka Józefa. Miejsce też wybrano nieprzypadkowo - pod koniec XIX wieku na tych terenach szybko zaczęło przybywać mieszkańców, więc przydałaby się im świątynia. A kościół budowany nad Dunajem na jubileusz 50-lecia panowania... no po prostu musiał być widowiskowy. Architekt Victor Luntz wzorował się na romańskim Groß St. Martin w Kolonii, dodając też własne elementy. Od frontu kościół wygląda jak zwykła świątynia, jakich wiele w Europie. Ale gdy zdecydujemy się go okrążyć... :)
Wnętrze kościoła jest proste i jasne, ale - poza ukończoną w 1907 roku kaplicą Elżbiety (ufundowaną ku pamięci cesarzowej Sisi, która zginęła w jubileuszowym roku 1898) - raczej nie wywiera specjalnego wrażenia. Zwłaszcza w porównaniu do potężnych murów świątyni, które możemy oglądać z zewnątrz. Kościół Franciszka z Asyżu liczy sobie 73 m wysokości i 76 m długości.
Wnętrze świątyni wydaje się dość proste, na co pewnie miały wpływ liczne zniszczenia i odbudowy. Zwraca się więc uwagę na pięknie zdobiony ołtarz z lat trzydziestych XVIII wieku oraz ambonę, w bocznej nawie znajdziemy też barokowe kaplice. Nad kościołem góruje wieża z miedzianą kopułą - zniszczoną podczas II wojny światowej i odbudowaną dopiero w 1989 roku. Przy wejściu do budynku znajdziemy też tablicę pamiątkową informującą, że w latach 1755-58 współpracował z tutejszym chórem sam Joseph Haydn.
Najważniejszym punktem w tej wczesnobarokowej świątyni jest ołtarz z drugiej połowy XVII wieku z obrazem przedstawiającym objawienie św. Teresy z Avili. Swoją drogą, zanim kościół poświęcono św. Józefowi, jego patronkami była właśnie św. Teresa oraz Matka Boża z Góry Karmel.
Zatem na zewnątrz kościół jest piękny, a wewnątrz? Też mi się podoba, niby jest prosty, ale jednak bardzo klimatycznie zrobiony ;). Warto zwrócić uwagę na (znów misternie rzeźbiony) marmurowy ołtarz, w który wkomponowano cudowny obraz Maryi z dzieciątkiem. Organy wyglądają na nowe i takie też są, zrobiono je w 1989 roku (czyli są równie młode jak ja) - niestety, bombardowanie z czasów II wojny światowej spowodowało niemałe zniszczenia w świątyni. Ja zawiesiłam oko jeszcze na ambonie i żyrandolach - czasem nie trzeba miliona ozdobników, by jakiś element wystroju wzbudzał zachwyt... :)
Kościół parafialny Am Schüttel został zbudowany w latach 1960-62 na miejscu znajdującego się tu wcześniej małego kościółka. Króluje tu beton i szkło tak fajnie skomponowane, że w środku nie brakuje światła słonecznego. W rogach świątyni znajdziemy niewielkie, kolorowe witraże - w podobnym stylu zrobiono też stacje drogi krzyżowej autorstwa Franza Déeda. Kiedy weszłam do środka, wewnątrz panowała pustka, tylko w rogu modlił się jeden mężczyzna, który zdziwionym wzrokiem wodził za mną - kto wchodzi z aparatem do lokalnych kościołów, nie będących zabytkami...? ;)
Przenieśmy się teraz trochę bardziej na południe z nową mapką, bo Leopoldstadt jest niemałą dzielnicą... Świątynie zwiedzałam więc na dwie tury - tę drugą łącząc ze spacerem po Praterze, co i wam polecam ;).
Jeśli chodzi o wystrój i rozmiary, to Maria Grün bardziej przypomina kaplicę niż kościół. Podobno z założenia miało się tu pomieścić 300 osób, ale wydaje mi się, że byłoby im tu bardzo ciasno... ;) Prosty ołtarz pochodzi z 1969 roku i zaprojektowała go Anna Tschadesch - po bombardowaniu Wiednia w okresie II wojny światowej i ten kościółek wymagał gruntownej renowacji...
No dobra, ale skąd buddyjska stupa w Wiedniu? Zbudowano ją na początku lat osiemdziesiątych (uroczysta inauguracja miała miejsce we wrześniu 1983 roku), a prace rozpoczęły się jeszcze zanim Austria uznała buddyzm za religię (do dziś jest jednym z niewielu krajów w Europie, które to zrobiły oficjalnie). Przybyli do Wiednia mnisi chcieli zbudować tu stupę pokoju (po atakach na Hiroshimę i Nagasaki powstał pomysł, by takie pokojowe świątynie znajdowały się w wielu miejscach na świecie) i wsparcia udzieliła im Elisabeth Lindmayer, której ojciec posiadał restaurację nad Dunajem... Wybór miejsca nad rzeką nie był więc przypadkowy ;). Jest to druga pagoda pokoju w Europie (pierwszą znajdziecie w Londynie) i liczy sobie ona 26 m wysokości.
Wnętrze kościoła jest proste i jasne, ale - poza ukończoną w 1907 roku kaplicą Elżbiety (ufundowaną ku pamięci cesarzowej Sisi, która zginęła w jubileuszowym roku 1898) - raczej nie wywiera specjalnego wrażenia. Zwłaszcza w porównaniu do potężnych murów świątyni, które możemy oglądać z zewnątrz. Kościół Franciszka z Asyżu liczy sobie 73 m wysokości i 76 m długości.
2. Kościół bonifratrów (Barmherzigenkirche)
Zakon bonifratrów (Braci Miłosierdzia) podejmował pierwsze kroki, by rozpocząć działalność na terenie Wiednia na przełomie XVI i XVII wieku. Budowa kościoła i budynków klasztornych rozpoczęła się w 1622 roku i już w trzydzieści lat później zniszczył go pożar. Odnowiony został konsekrowany w 1682 roku... by już rok później zdewastowali go Turcy, atakujący Wiedeń. Ale, jak to się mówi, do trzech razy sztuka, więc po odsieczy wiedeńskiej kościół odbudowano jeszcze raz w latach 1683-92 i poświęcono go Janowi Chrzcicielowi. Pierwotnie całość stanowiła oddzielny budynek, górujący nad otoczeniem. Teraz jednak fasada świątyni stapia się z pobliskimi kamieniczkami, sklepikami i knajpkami przy Taborstraße.Wnętrze świątyni wydaje się dość proste, na co pewnie miały wpływ liczne zniszczenia i odbudowy. Zwraca się więc uwagę na pięknie zdobiony ołtarz z lat trzydziestych XVIII wieku oraz ambonę, w bocznej nawie znajdziemy też barokowe kaplice. Nad kościołem góruje wieża z miedzianą kopułą - zniszczoną podczas II wojny światowej i odbudowaną dopiero w 1989 roku. Przy wejściu do budynku znajdziemy też tablicę pamiątkową informującą, że w latach 1755-58 współpracował z tutejszym chórem sam Joseph Haydn.
3. Kościół karmelitów (Karmeliterkirche)
Niespełna 200 m dalej od kościoła bonifratów, przy Karmeliterplatz, znajduje się kościół karmelitów p.w. św. Józefa. Podobnie jak sąsiad, został zbudowany w pierwszej połowie XVII wieku i wymagał kompletnej odbudowy po najeździe tureckim z 1683 roku. Jak na te czasy, kościół był w Wiedniu nowością ze względu na swoją trzypoziomową fasadę i brak dominującej nad świątynią wieży (niewielką wieżyczkę postawiono w zachodniej części kościoła).Najważniejszym punktem w tej wczesnobarokowej świątyni jest ołtarz z drugiej połowy XVII wieku z obrazem przedstawiającym objawienie św. Teresy z Avili. Swoją drogą, zanim kościół poświęcono św. Józefowi, jego patronkami była właśnie św. Teresa oraz Matka Boża z Góry Karmel.
4. Kościół św. Jana Nepomucena (Johannes-Nepomuk-Kirche)
Jakoś nigdy wcześniej nie mijałam nawet tego kościoła, choć w pobliżu bywałam często - w końcu główne wejście znajduje się od ulicy Praterstrasse (oficjalny adres to Nepomukgasse 1). A pewna jestem, że natychmiast weszłabym do środka, bo w zachwyt wprawiła mnie już sama fasada świątyni. Dwie rzeźby przedstawiające św. Annę z dzieckiem i św. Ferdynanda, a wszystko wokół otoczone misternie rzeźbionymi ornamentami... Kościół powstał w latach czterdziestych XIX wieku pod okiem Karla Rösnera.Zatem na zewnątrz kościół jest piękny, a wewnątrz? Też mi się podoba, niby jest prosty, ale jednak bardzo klimatycznie zrobiony ;). Warto zwrócić uwagę na (znów misternie rzeźbiony) marmurowy ołtarz, w który wkomponowano cudowny obraz Maryi z dzieciątkiem. Organy wyglądają na nowe i takie też są, zrobiono je w 1989 roku (czyli są równie młode jak ja) - niestety, bombardowanie z czasów II wojny światowej spowodowało niemałe zniszczenia w świątyni. Ja zawiesiłam oko jeszcze na ambonie i żyrandolach - czasem nie trzeba miliona ozdobników, by jakiś element wystroju wzbudzał zachwyt... :)
5. Kościół Am Schüttel
Ciężko było złapać dobre zdjęcie, bo niewielki kościół wtapiał się w dzielnicę mieszkalną, a całość w czerwcu zasłaniały rosnące wszędzie drzewa. W gruncie rzeczy, gdyby nie religijne plakaty informujące o funkcji tego miejsca, to mogłabym minąć tę świątynię przy Rustenschacherallee 14, nie wchodząc nawet do środka. Wygląda na nowoczesną, czyli kompletnie nie taką, jakie lubię zwiedzać. A jednak weszłam do środka i choć może zachwyt nie będzie właściwym określeniem moich uczuć, to jednak muszę przyznać, że wnętrze mi się spodobało. Tak, było nowoczesne, ale było też na tyle inne od wielu zwykłych, prostych kościołów współczesnych, że choćby przez to musiało mi się spodobać ;).Kościół parafialny Am Schüttel został zbudowany w latach 1960-62 na miejscu znajdującego się tu wcześniej małego kościółka. Króluje tu beton i szkło tak fajnie skomponowane, że w środku nie brakuje światła słonecznego. W rogach świątyni znajdziemy niewielkie, kolorowe witraże - w podobnym stylu zrobiono też stacje drogi krzyżowej autorstwa Franza Déeda. Kiedy weszłam do środka, wewnątrz panowała pustka, tylko w rogu modlił się jeden mężczyzna, który zdziwionym wzrokiem wodził za mną - kto wchodzi z aparatem do lokalnych kościołów, nie będących zabytkami...? ;)
Przenieśmy się teraz trochę bardziej na południe z nową mapką, bo Leopoldstadt jest niemałą dzielnicą... Świątynie zwiedzałam więc na dwie tury - tę drugą łącząc ze spacerem po Praterze, co i wam polecam ;).
6. Kościół Maria Grün
Ukryty wśród drzew na Praterze, przy Aspernallee 1, znajduje się malutki kościół maryjny zbudowany w 1924 roku. Okolica ta zawsze była słabo zamieszkana i podlegała pod parafię Jana Nepomucena, jednak dla tych niewielu okolicznych mieszkańców była to często zbyt duża odległość, by uczestniczyć w nabożeństwach. Najpierw, jeszcze w 1863 roku, powieszono na drzewie obraz NMP, przed którym się modlono. Potem wzniesiono kolumnę maryjną, następnie zezwolono na organizację nabożeństw w pobliskiej szkole... No i w końcu pojawił się pomysł, by w tej części Prateru zbudować niewielki kościół.Jeśli chodzi o wystrój i rozmiary, to Maria Grün bardziej przypomina kaplicę niż kościół. Podobno z założenia miało się tu pomieścić 300 osób, ale wydaje mi się, że byłoby im tu bardzo ciasno... ;) Prosty ołtarz pochodzi z 1969 roku i zaprojektowała go Anna Tschadesch - po bombardowaniu Wiednia w okresie II wojny światowej i ten kościółek wymagał gruntownej renowacji...
7. Pagoda pokoju (Friedenspagode)
Nie jest to świątynia dobrze pasująca do pozostałych tu wspomnianych, ale myślę, że wiedeńska pagoda pokoju zasługuje na uwagę ;). Zwłaszcza, że wiele osób odwiedzających Wiedeń nie zdaje sobie nawet sprawy, że taka perełka się tu znajduje - cóż, sama długo o niej nie wiedziałam... Tę buddyjską stupę znajdziecie przy Hafenzufahrtsstraße, tuż nad brzegiem Dunaju. Wystarczy wybrać się na spacer naddunajską promenadą (Treppelweg) i w pewnym momencie ujrzymy nad drzewami ten charakterystyczny stożek.No dobra, ale skąd buddyjska stupa w Wiedniu? Zbudowano ją na początku lat osiemdziesiątych (uroczysta inauguracja miała miejsce we wrześniu 1983 roku), a prace rozpoczęły się jeszcze zanim Austria uznała buddyzm za religię (do dziś jest jednym z niewielu krajów w Europie, które to zrobiły oficjalnie). Przybyli do Wiednia mnisi chcieli zbudować tu stupę pokoju (po atakach na Hiroshimę i Nagasaki powstał pomysł, by takie pokojowe świątynie znajdowały się w wielu miejscach na świecie) i wsparcia udzieliła im Elisabeth Lindmayer, której ojciec posiadał restaurację nad Dunajem... Wybór miejsca nad rzeką nie był więc przypadkowy ;). Jest to druga pagoda pokoju w Europie (pierwszą znajdziecie w Londynie) i liczy sobie ona 26 m wysokości.
Źródłem ciekawostek historycznych jest www.geschichtewiki.wien.gv.at
0 Komentarze