Jeszcze zanim Austria przywróciła lockdown, zamykając m.in. wszystkie muzea, udało mi się trochę w Wiedniu pozwiedzać. Jednym z tych odwiedzonych przeze mnie miejsc był Haus der Geschichte Österreich, czyli na nasze Dom Historii Austrii. Lubię muzea, lubię historię, Austrię w sumie też lubię, bo przecież zdecydowałam się tu przeprowadzić... ;) Podjechałam więc do Hofburga i podeszłam na Heldenplatz, do budynku Austriackiej Biblioteki Narodowej, w której mieści się także i wspomniane muzeum.
Kiedy tylko weszłam do muzeum, pomyślałam sobie, że chyba coś tu namieszałam. Nie tego spodziewałam się po historii Austrii. Ale to, co zobaczyłam, bardzo mi się spodobało ;). Po prostu nie zdawałam sobie sprawy, że w ramach Domu Historii Austrii znajduje się też muzeum Efezu - wyglądające bardziej na sporą wystawę w wyznaczonej części budynku. W tym znajdującym się obecnie na terytorium Turcji mieście Austriacy prowadzili wykopaliska archeologiczne od 1895 roku i na przełomie XIX i XX wieku wywieźli trochę wartościowych znalezisk do Wiednia. Takie muzea zawsze budzą we mnie mieszane uczucia - z jednej strony uwielbiam oglądać takie starożytne pozostałości, a muszę przyznać, że poświęcona Efezowi wystawa (czy tam całe muzeum... ;) ) jest zrobiona naprawdę dobrze, z mnóstwem szczegółowych informacji. Z drugiej jednak strony nie da się ukryć, że Europejczycy rozgrabili wiele ze starożytnych miast i jednak wolałabym kiedyś pojechać do Turcji i oglądać te wszystkie znaleziska w muzeum w Efezie a nie w Wiedniu. Jest jednak jak jest, a że do Turcji się raczej w najbliższym czasie nie wybieram, to mogłam się jedynie pozachwycać tym, co udostępnia wiedeńskie muzeum ;). Osobiście uważam (ale mają na to pewnie wpływ moje zainteresowania), że muzeum Efezu jest zdecydowanie najlepszą częścią Domu Historii Austrii.
Po opuszczeniu muzeum Efezu przyszła kolej na wystawę tymczasową. W 2020 roku była to niewielka wystawa zatytułowana Już nie zakopane, nawiązująca do nazistowskich zbrodni na Żydach w Wiedniu. W lutym 2018 roku prowadzono prace w budynku szkoły talmudycznej i w jej piwnicach odkryto gruzowisko sprzed II wojny światowej. Na początku XX wieku mieściła się tam nie tylko szkoła, ale też synagoga oraz pierwsze na świecie muzeum żydowskie - wszystko splądrowano po Anschlussie. W tych gruzowiskach znaleziono sporo przedmiotów należących do przedwojennej społeczności żydowskiej w Wiedniu - wiele z nich to jedynie zniszczone fragmenty - i postanowiono wystawić je właśnie w Domu Historii Austrii.
No i wystawa główna, dla której tak naprawdę stworzono całe to muzeum: Austria po 1918 roku. Bo tu warto zauważyć, że Dom Historii Austrii nie skupia się na cesarstwie, które tu kiedyś istniało, ale na powstałym po I wojnie światowej państwie. Rozwój i zmiany systemu politycznego, życie ludzi, ich nadzieje i lęki, kultura i sztuka, sport, technika... Wszystkie te zmiany społeczno-kulturowo-polityczne ułożono chronologicznie, pozwalając odwiedzającym odkrywać, jak zmieniała się na przestrzeni ubiegłego wieku Austria.
Przyznam, że ta wystawa mnie zmęczyła - było tego wszystkiego po prostu za dużo. Zwłaszcza po dość długim czasie, jaki spędziłam w muzeum Efezu, jakoś zaczęło mi brakować energii na czytanie tego wszystkiego o Austrii. Przechodziłam od dekady do dekady, zwracając uwagę raczej na interesujące mnie tematy, nie czytając już wszystkiego. Z ciekawością zajrzałam do czasów Anschlussu i II wojny światowej - zawsze mnie interesuje, jak Austriacy przedstawiają swoją rolę w tych wydarzeniach. Jak widać na jednym z poniższych zdjęć, znalazł się tu fragment wystawy z Oświęcimia (coś po polsku) pt. Austria - pierwsza ofiara socjalizmu narodowego. Im późniejsze czasy, tym więcej zachowanych przedmiotów, które można było wystawić. Znajdziemy tu nawet eurowizyjną sukienkę Conchity Wurst, a na telebimie obok niej leci wykonanie Rise like a phoenix... ;)
Myślę, że za jakiś rok czy dwa wrócę jeszcze do Domu Historii Austrii. Skupiając się wtedy już faktycznie na tej głównej wystawie, a nie na muzeum Efezu, które teraz zachwyciło mnie dużo bardziej. Żeby obejrzeć całość na spokojnie, warto poświęcić tutaj co najmniej ze trzy godziny. Warunek podstawowy - trzeba się jednak choć trochę interesować historią ;).
Muzeum jest czynne (w czasach bez lockdownu, ma się rozumieć) od wtorku do niedzieli w godzinach 10-18. Bilet dla osoby dorosłej kosztuje 8 €, dzieci i młodzież do 19 r.ż. wchodzą za darmo.
0 Komentarze