Dla miłośników architektury sakralnej Włochy są prawdziwym rajem. Choć w sumie można i powiedzieć, że Włochy są rajem dla miłośników wszelkiego rodzaju architektury i sztuki. Jeśli chodzi o kościoły, w Bolonii dopisało mi wyjątkowe szczęście, bo prawie wszystkie napotkane były otwarte dla zwiedzających (w przeciwieństwie do Ferrary, gdzie co rusz odbijałam się od zamkniętych drzwi). Wiele z nich wydawało się na pierwszy rzut oka dość podobnych, ale wystarczyło rozejrzeć się nieco uważniej, by zobaczyć szczegóły ołtarzy, witraży, pięknie zdobionych kaplic. Mam wrażenie, że bolońskie świątynie to dzieła sztuki same w sobie i nie mogę sobie wyobrazić wizyty w tym mieście bez odwiedzenia choć kilku kościołów... ;) Swoją drogą, nigdzie chyba nie widziałam tylu świątyń wyniesionych do rangi bazyliki - z Rzymu daleko tu nie jest i chyba papieże lubili tę Bolonię ;)
KATEDRA ŚW. PIOTRA (Cattedrale Metropolitana di San Pietro)
Położona tuż przy wąskiej uliczce (Via dell'Indipendenza) wymaga zadarcia głowy, by objąć ją wzrokiem, a także sporo gimnastyki, by zmieścić ją w kadrze ;). Biorąc pod uwagę historię Bolonii, nie dziwi fakt, że jakaś katedra znajdowała się tu już wcześniej, obecna jednak powstała dopiero w XII wieku, po tym, gdy poprzednią strawił pożar. Choć słowo obecna to też trochę przesada, bo w XIV i XV wieku przeprowadzono tak intensywne prace nad zmianą wyglądu świątyni, że ta się po prostu zawaliła i trzeba było zacząć całą zabawę niemalże od nowa. Odbudowę rozpoczęto w 1605 roku i trwała około 150 lat - efekt jest łatwy do przewidzenia: w środku króluje barok.
W międzyczasie Grzegorz XIII nadał Bolonii status arcybiskupstwa, zatem nie było wyjścia - katedra musiała robić wrażenie ;). Budynek jest potężny - liczy sobie 43 m szerokości i 90 m długości. W centrum ołtarza znajduje się jeden z największych skarbów katedry, XII-wieczny krucyfiks przedstawiający ukrzyżowanie św. Piotra, patrona świątyni. Możliwe jest też zejście do krypt, gdzie znajdziemy grobowiec Giovanniego Acquaderniego, założyciela włoskiego Ruchu Katolickiego. Choć misternie zdobione wnętrze katedry zachwyca, to jednak szybko się przekonałam, że zdecydowanie nie jest to numer jeden, jeśli chodzi o świątynie Bolonii... ;)
BAZYLIKA ŚW. PETRIONIUSZA (Basilica di San Petronio)
Przenieśmy się więc na główny plac Bolonii - Piazza Maggiore. Nie da się przegapić górującej nad nim potężnej świątyni, zwłaszcza, że za dnia ciągnie się do niej kolejka. Przy wejściu stoi ochrona i turyści są lustrowani od stóp do głów, czy wchodzą do kościoła odpowiednio ubrani - jeśli wakacyjny strój za dużo odkrywa, obowiązkowo trzeba wynająć dodatkowe okrycie, oczywiście za opłatą. Krótkie spodenki owinęłam chustką, robiącą za spódnicę i szerokim uśmiechem obdarzyłam pana, który machnął ręką na moją bluzkę bez rękawów. Było 35 stopni w cieniu... ;) Wstęp do bazyliki jest darmowy, trzeba zapłacić jedynie za możliwość robienia zdjęć (bodajże 2 €), co wiele osób ignorowało i sprawiało, że ochroniarz miał sporo roboty ze zwracaniem ludziom uwagi ;)
Św. Petroniusz był biskupem Bolonii w V wieku, a współcześnie jest patronem miasta. Poświęcona mu bazylika mniejsza, w której znajdują się jego relikwie, to największy kościół Bolonii i niewątpliwie najważniejszy. Jego budowę rozpoczęto pod koniec XIV wieku i ze względu na liczne przebudowy i rozbudowy trwała ona kilkaset lat. Odwiedzającym natychmiast rzuca się w oczy XVI-wieczny ołtarz z pięknie zdobionym cyborium, ale to nie ta część bazyliki zachwyciła mnie najbardziej. Wokół świątyni ciągnie się rząd przepięknych kaplic - jest ich 22, a zostały zdobione w różnych stylach w różnym okresie. Kolorowe witraże i szczegółowe freski sprawiają, że człowiek aż nie znosi tych wszechobecnych barierek, które zabraniają podejść bliżej ;). Przez boczną nawę przebiega też tzw. południk Cassiniego - to element zegara (a właściwie kalendarza, bo wskazuje dzień zamiast godziny) słonecznego, dodanego na posadzce w połowie XVII wieku.
BAZYLIKA ŚW. STEFANA (Basilica di Santo Stefano)
Kolejne miejsce, które wszystkie przewodniki po Bolonii oznaczają jako obowiązkowe ;). Bazylika św. Stefana to tak naprawdę cały kompleks religijny, jeden z najstarszych zabytków w mieście. Uważa się, że za jego budowę odpowiada sam biskup Petroniusz, a pierwszy kościół katolicki powstał tu na pozostałościach świątyni Izydy. Przez główne wejście wchodzi się do kościoła św. Trójcy, nazywanego też kościołem św. Krzyża - potężny XIV-wieczny krucyfiks znajdujący się w prezbiterium może mieć tu jakiś związek z tym nazewnictwem ;). Przy prezbiterium znajdziemy też zejście do krypt, które - niestety - były zamknięte podczas mojej wizyty. Spacerując po tej pochodzącej z VIII wieku świątyni wypatrzyłam też nieco późniejsze freski, jednak nie spędziłam w środku dużo czasu - pozostałe części kompleksu kusiły mnie zdecydowanie bardziej...
Tuż obok znajduje się kolejna świątynia, sięgająca oryginalnie czasów biskupa Petroniusza, który chciał mieć w Bolonii własną Bazylikę Grobu Świętego, jak w Jerozolimie. To, co można zwiedzać współcześnie, to odbudowany przez benedyktynów w XI wieku kościół - pierwotny nie zniósł najlepiej madziarskich najazdów... To tutaj oryginalnie znajdowały się relikwie św. Petroniusza, które zaledwie dwadzieścia lat temu przeniesiono do bazyliki przy Piazza Maggiore. Pomieszczenie nie jest duże, ale naprawdę robi wrażenie, po prostu czuć, że wszystko tutaj jest bardzo stare. Sam grób jest zamknięty przez cały rok poza tygodniem wielkanocnym, choć ciekawe, czy da się wtedy tu w ogóle wejść ;).
Bazylikę Grobu Świętego zbudowano obok jeszcze innej świątyni (jak wspominałam, jest to cały kompleks) - Bazyliki św. Witalisa i Agrykoli. To najstarsza część Santo Stefano, szacuje się, że pochodzi jeszcze z IV wieku. Niestety, tutaj wchodzić już nie można, da się co najwyżej zerknąć zza krat... Warto jednak wyjść na tzw. Dziedziniec Piłata i pospacerować pod krużgankami, zaglądając do sąsiednich kaplic. Bardzo spodobał mi się kompleks Santo Stefano, aż trudno mi było uwierzyć, że takie miejsce ma darmowy wstęp. Skumulowały się tutaj wieki bolońskiej historii i zgadzam się z tymi wszystkimi przewodnikami, które twierdzą, że nie można odwiedzić Bolonii i nie zajrzeć do bazyliki :)
BAZYLIKA ŚW. DOMINIKA (Basilica di San Domenico)
Kolejny kościół, który swoją bogatą historią pozwala nam się cofnąć do XIII wieku. Dominik Guzman, założyciel zakonu dominikanów, zmarł w Bolonii w 1221 roku. Dominikanie wykupili tereny wokół istniejącego już kościółka San Nicolò, w którym pochowano zmarłego przyszłego świętego, i rozpoczęli budowę nowej świątyni. Kościół został konsekrowany w 1251 roku przez samego papieża Innocentego IV. A właściwie dwa kościoły, bo pierwotnie był to kompleks klasztorny - ścianę pomiędzy nimi zburzono dopiero w XVII wieku, a wnętrza odpowiednio przerobiono. Główne prace miały miejsce w latach 1728-32, kiedy to świątynia uzyskała barokowy wystrój.
Po wybudowaniu nowej świątyni, szczątki św. Dominika zostały do niej przeniesione. Początkowo był tu tylko skromny sarkofag, który trudno było dostrzec zza tłumu wiernych, przybywających tutaj w pielgrzymce. W połowie XIII wieku włoski rzeźbiarz Nicola Pisano rozpoczął prace nad wielkim marmurowym relikwiarzem, który wykańczano jeszcze przez wiele lat po jego śmierci. Przyznam, że wchodząc do bazyliki, nie zdawałam sobie sprawy, że skrywa w środku taki skarb - kaplica, w której złożono św. Dominika jest naprawdę piękna.
BAZYLIKA ŚW. FRANCISZKA (Basilica San Francesco)
Św. Franciszek z Asyżu odwiedził Bolonię w 1222 roku, na krótko przed swoją śmiercią. Wkrótce później miasto podarowało franciszkanom teren na budowę świątyni, którą wstępnie ukończono już w 1251 roku - a przynajmniej na tyle, by papież mógł ją konsekrować, bo dalsze prace trwały jeszcze aż do 1263 roku. Przez wieki klasztor franciszkanów odgrywał istotną rolę w Bolonii, a gorsze czasy nadeszły dla niego z końcem XVIII wieku i okupacją francuską. Kościół pozbawiono funkcji religijnych, a klasztor przerobiono wtedy na baraki wojskowe. Świątynię odzyskano tylko na chwilę w 1842 roku, bo podczas wojny francusko-austriackiej w 1859 roku żołnierze bardziej potrzebowali magazynów, a nie kościołów. Bazylikę oddano franciszkanom dopiero w 1886 roku, a prace przywracające jej dawny blask trwały aż do końca I wojny światowej.
Biorąc pod uwagę burzliwą historię świątyni, nie powinno dziwić, że tutaj już wielu bogatych dekoracji nie zobaczymy. A jednak wciąż jest tutaj co oglądać - na mnie największe wrażenie wywarły kaplice otaczające apsydę, na szczęście można swobodnie przejść się za prezbiterium. Warto również zwrócić uwagę na piękny, marmurowy ołtarz autorstwa Pierpaola i Jacobella dalle Masegne. Z ciekawostek: w bazylice św. Franciszka pochowany został zmarły w Bolonii antypapież Aleksander V.
BAZYLIKA MARYJNA (Basilica di Santa Maria dei Servi)
Po kilku XIII-wiecznych bazylikach potrzeba trochę urozmaicenia i czegoś nowszego, zatem zapraszam do bazyliki... XIV-wiecznej ;). Potężną świątynię w stylu gotyckim zaprojektował dla zgromadzenia serwitów architekt Andrea da Faenza - budowę rozpoczęto w 1346 roku, a ukończono dopiero w kolejnym stuleciu. Na pierwszy rzut oka wnętrze przypominało mi odwiedzony chwilę wcześniej kościół św. Franciszka - szczególnie, że i tę świątynię dotknął najazd wojsk napoleońskich, które z klasztoru zrobiły sobie baraki...
Prawdziwą perełką tej trzynawowej bazyliki jest marmurowy, XVI-wieczny ołtarz przedstawiający Zwiastowanie NMP - to dzieło Giovanniego Angela di Montorsoli, ucznia samego Michała Anioła. Uwagę przyciągają też boczne kaplice, w większości pełne bogatych, barokowych zdobień. Uwielbiam połączenie gotyku z barokiem ;).
BAZYLIKA ŚW. MARCINA (Basilica di San Martino)
Po raz kolejny stanęłam przed gotycką bazyliką, tym razem znów XIII-wieczną. Budowę kościoła rozpoczęto w 1227 roku, a pod koniec XIII wieku trafił on w ręce zakonu karmelitów. Wielokrotnie przebudowywany, stał się mieszanką gotyku i renesansu. Strzeliste kolumny, charakterystyczne sklepienia, znów biel mieszająca się z ceglastą czerwienią... Czy oni nie mogliby tu wymyślić czegoś oryginalniejszego? ;) Choć muszę przyznać, że automatyczny dozownik wody święconej wpadł mi w oko ;).
Ołtarze boczne i kapliczki wydały mi się tu zdecydowanie ciekawsze od ołtarza głównego, co się rzadko zdarza ;). Większość rzeźb i malowideł pochodzi z XV i XVI wieku, gdzieniegdzie dochodzą też nieco późniejsze - również barokowe - zdobienia. Bazylika św. Marcina to jeden z tych kościołów, które może nie wywołują wrażenia wow! już od progu, ale wystarczy przyjrzeć się uważniej, by znaleźć tutaj sporo zachwycających elementów.
KOŚCIÓŁ ŚW. BENEDYKTA (Chiesa di San Benedetto)
W końcu jakiś kościół niebędący bazyliką! ;) Wejście znajduje się pod arkadami i w sumie nie przyszło mi na myśl, by się gdzieś oddalić i spróbować zrobić zdjęcie budynku gdzieś pod kątem. Zresztą i ze środka nie mam zbyt wielu zdjęć, bo świątynia jest sporo mniejsza od poprzednio odwiedzonych. Oryginalnie wybudowany jeszcze w XII wieku, doczekał się wielu zmian na przestrzeni wieków - jak chociażby nowej fasady w roku 1606. Wnętrze to mieszanka manieryzmu i baroku, przy odpowiednim oświetleniu robi zdecydowanie większe wrażenie niż niektóre potężniejsze bazyliki... :)
SANKTUARIUM MADONNY DI SAN LUCA (Santuario Madonna di San Luca)
A teraz oddalmy się nieco od centrum Bolonii, ale z góry zapewniam - będzie warto! Trzeba najpierw wejść na szczyt Colle della Guardia, do bazyliki prowadzi prawie 4 kilometry drogi skrytej pod arkadami. Zbudowano ją w latach 1674-1793, by zapewniała ochronę przed deszczem i słońcem wędrującym pielgrzymom. Współcześnie chodzą tędy procesje... i turyści, naturalnie. Zwłaszcza teraz, gdy bolońskie arkady trafiły na listę UNESCO, można się spodziewać, że zawita tu jeszcze więcej podróżnych.
Stojąca na wzgórzu bazylika jest zdecydowanie nowsza od wspomnianych wcześniej świątyń, choć pierwszy kościół stanął tutaj już w XII wieku, gdy trzeba było zapewnić otoczkę przywiezionej z Bizancjum przez pielgrzymów ikonie maryjnej. W XVII wieku zabrano się za sporą przebudowę kościoła, zbudowano też piękną, barokową kaplicę. I tu zaczęło zgrzytać, bo okazało się, że kompletnie nie pasuje ona do starej świątyni. Co więc zrobiono? Zburzono kościół i zbudowano nowy, tym razem cały w stylu barokowym. Nowe sanktuarium inaugurowano w 1765 roku, choć prace wykończeniowe trwały jeszcze przez prawie dziesięć lat.
To chyba jedyny z odwiedzonych przeze mnie w Bolonii kościołów, gdzie można było swobodnie podejść do ołtarza. A zdecydowanie jest tu co oglądać ;). Płacąc 3 €, można jeszcze zejść do krypt, gdzie pochowany jest m.in. kardynał Giovanni Battista Nasalli Rocca. Ponadto wystawiono tu trochę przedmiotów sakralnych, ale jeśli mogę być szczera (a mogę, to mój blog :P ), to nie warto tu schodzić - sam kościół jest zdecydowanie bardziej wart uwagi.
Taaak, Włochy to zdecydowanie raj dla miłośników architektury sakralnej ;). Dopiero teraz, pisząc ten post, zdałam sobie sprawę, do ilu kościołów weszłam, ile pięknych szczegółów zobaczyłam. Mogłabym regularnie jeździć do Włoch, by jeść tamtejsze jedzenie, chodzić po starożytnych ruinach i zwiedzać piękne kościoły... ;) No dobra, ktoś w ogóle przebrnął przez to wszystko? ;)
0 Komentarze