Po ubiegłorocznym sezonie zimowym, gdy Wiedeń większość czasu był w lockdownie, a ledwo rozłożone stoiska przed Ratuszem trzeba było zwinąć, zanim jeszcze jarmark w ogóle mógł wystartować, bardzo chciałam, by w tym roku wszystko wypaliło. Władze Wiednia też tego chciały i już z początkiem listopada w wielu miejscach w mieście zaczęto rozkładać budki i wieszać dekoracje - pierwsze jarmarki miały wystartować już 12 listopada. I wystartowały! :) Tak jak i w większości miejsc w austriackiej stolicy, na jarmarkach również obowiązywała zasada 2G, czyli wpuszczano jedynie zaszczepionych i ozdrowieńców. Jak to wyglądało w praktyce? Faktycznie sprawdzano certyfikaty, czasem nawet skanowano kod QR, choć nie zawsze przy wejściu na jarmark - na niektórych certyfikatu wymagano jedynie przy oddzielnie wyznaczonej strefie gastronomicznej, a zwykłe zakupy mógł robić każdy (teoretycznie, bo praktycznie często sprzedawcy i tak wymagali certyfikatu 2G). Niektóre jarmarki wprowadziły niewielkie opaski - kojarzące mi się z festiwalami muzycznymi czy hotelami all inclusive ;) - oznaczające, że certyfikat odwiedzającego został sprawdzony. Na takie jarmarki czasem dałoby się wejść, omijając punkt sprawdzania, ale osoby bez opaski były i tak proszone o pokazanie paszportu covidowego przy próbie zakupu grzanego wina czy czegoś do jedzenia. Ponadto przy wielu jarmarkach pojawiały się informacje, by nosić maseczki FFP2 na całym obszarze, ale nie zauważyłam, by ktoś to szczególnie egzekwował i zazwyczaj i tak z połowa odwiedzających chodziła bez maseczki.
Dlaczego piszę o tym wszystkim w czasie przeszłym? Ano dlatego, że jarmarkom w listopadzie nie dano szansy funkcjonować zbyt długo. Choć w Wiedniu sytuacja covidowa była cały czas najlepsza w całym kraju, szpitale w Górnej Austrii i Salzburgu już nie wyrabiały, więc władze podjęły decyzję o kolejnym ogólnokrajowym lockdownie... Zatem od poniedziałku 22 listopada wszystkie stoiska znów zamknięto na cztery spusty - wiele jarmarków zdążyło się otworzyć tylko na jeden weekend, bo ich data otwarcia wypadła 20 listopada, a niektóre nie otworzyły się w ogóle. Od początku planowałam dość intensywnie zwiedzać jarmarki, korzystając z dużo mniejszych tłumów niż zazwyczaj - zasada 2G plus ograniczona ilość turystów z zagranicy zrobiły swoje. Nawet kiedy ogłoszono lockdown i w ostatni weekend przed zamknięciem Wiedeńczycy rzucili się dość masowo na jarmarki, wciąż było dużo spokojniej niż te dwa lata temu. Z mojego punktu widzenia - idealnie, choć zdaję sobie sprawę z tego, że sprzedawcy na jarmarkach mogli mieć odmienne zdanie...
Austriacki lockdown skończył się w miniony weekend, od wczoraj jarmarki znów mogły się otworzyć. Wiedeń jednak postanowił przedłużyć o tydzień zamknięcie gastronomii - efekt jest taki, że na jarmarkach można kupować (bo handel wrócił), ale jedzenie i picie serwowane jest tylko na wynos (bo gastronomia jeszcze nie...). Pełne otwarcie również stoisk gastronomicznych jest planowane od 20 grudnia, czyli długo otwarte nie pozostaną, bo podobno w tym roku nie ma w planach przekształcania niektórych jarmarków świątecznych w noworoczne, czynne do 6 stycznia. Tyle teorii, a w praktyce? Przecież jarmarki w większości i tak sprzedają jedzenie i picie na wynos! Zatem chwilowo jedyna różnica jest taka, że polikwidowano stoliki, przy których można było na spokojnie stanąć z grzańcem czy czymś do jedzenia. A teraz po prostu trzeba spacerować między stoiskami lub stanąć gdzieś na uboczu, co w sumie i tak zazwyczaj robiłam :). Chyba dla zachowania pozorów kubeczki przykrywane są plastikowymi pokrywkami na wynos, a jedzenie pakowane w dodatkowe opakowania - i jedne i drugie masowo trafiają do kosza na śmieci już trzy kroki od miejsca zakupu. Dla mnie to tylko niepotrzebne generowanie tony śmieci, ale dla sprzedawców to faktycznie jedyna szansa, by rozruszać te jarmarki...
Weihnachtsmarkt am Stephansplatz, czyli jarmark pod katedrą
Jarmark na Stephansplatz, czyli placu pod katedrą, był jednym z pierwszych, które wystartowały w tym sezonie i pierwszym, który odwiedziłam - dokładnie w dzień otwarcia ;). To jeden z tych jarmarków, które miały odgrodzoną strefę gastro, gdzie sprawdzano certyfikaty, a wolny wstęp do stoisk z dekoracjami i lokalnymi produktami. Gdy dodać do tego centralne położenie jarmarku, nie powinno dziwić, że zawsze przewijają się tu tłumy ludzi. Naturalnie z czerwonymi kubeczkami w kształcie bucików ;).
Adres: Stephansplatz 1
Adres: Stephansplatz 1
Weihnachtsmarkt Am Hof, czyli jarmark na placu Am Hof
Kolejny listopadowy weekend, kolejne wizyty na jarmarkach! Tym razem nie tylko na grzane wino w śmiesznych, zielonych kubeczkach w misie polarne, ale też i grzany aperol z bitą śmietaną - na jarmarkach nie liczy się kalorii ;). Am Hof to jarmark wręcz historyczny, bo - choć z przerwami - odbywa się już od 1842 roku (a na samym placu to i już dużo wcześniej odbywały się różne targi). Mnóstwo tu różnorodnego rękodzieła i wszelkiego rodzaju przysmaków (także alkoholowych ;) ). Cały jarmark jest terenem ogrodzonym i certyfikaty covidowe są sprawdzane przy wejściu na plac.
Adres: Am Hof ;)
Adres: Am Hof ;)
Weihnachtsdorf am Maria Theresien Platz, czyli wioska świąteczna na placu Marii Teresy
Z Am Hof przeniosłyśmy się z koleżanką na Maria Theresien Platz, gdzie spotkałyśmy się z resztą ekipy. Tutaj, podobnie jak przy katedrze, odgrodzone były tylko stanowiska gastronomiczne, a wejść na teren jarmarku mógł każdy - z drugiej strony prawie przy każdej budce była informacja, by pokazać paszport covidowy przed rozpoczęciem zakupów. Miałam wrażenie, że tutaj najbardziej pobieżnie wszystko sprawdzali, rzut okiem na certyfikat, nikt nie prosił o dowód, tylko welcome, idźcie pić. Znów z czerwonych bucików, a rozbroiło mnie, że choć informacja o obowiązkowej kaucji za kubeczek była przetłumaczona na różne języki, po polsku napisali depozyt za każde cup ;) Standardowe 4 €, jak zwykle. Sama wioska świąteczna ciągnie się od Burgringu, dookoła pomnika Marii Teresy, pomiędzy potężnymi budynkami muzeów.
Adres: Maria Theresien Platz
Wintergarten in Museumsquartier, czyli zimowy ogród w Dzielnicy Muzealnej
Z ogrodem to może za dużo wspólnego nie ma, ale skoro już byliśmy tuż obok, odwiedzając poprzedni jarmark... ;) Jako że to ogród zimowy, a nie świąteczny, jest też czynny najdłużej ze wszystkich jarmarków - wystartował już 4 listopada i pozostanie otwarty do 9 stycznia. Wejście na obszar MQ nie wymaga paszportu covidowego, ale musimy go okazać i dostać opaskę, jeśli chcemy skorzystać ze strefy gastronomicznej. Szczerze, to nie jestem wybitną fanką tego miejsca - kubeczki mają zwykłe, różne przygotowane przez artystów instalacje do mnie nie trafiają, a ze względu na niewielką ilość stoisk, kolejki były tam najdłuższe ze wszystkich odwiedzonych przeze mnie jarmarków. Nie moje klimaty ;).
Adres: Museumsplatz 1
Adres: Museumsplatz 1
Schloss Belvedere Weihnachtsdorf, czyli wioska świąteczna przy Belwederze
Jedyny jarmark, na którym dość luźno podchodzono do sprawdzania certyfikatów, bo sporo ludzi po prostu przechodziło przez jarmark do ogrodów pałacowych, więc ochrona machała na to ręką. Inna bajka, że Belweder jest położony trochę na uboczu, więc tłumów tu i tak nie było. Była za to karuzela - dodatkowa atrakcja dla dzieci, grzane wino w czerwonych bucikach, sporo pięknych ozdób świątecznych (sama nie mogłam się oprzeć i kupiłam tu bombki!), a nawet bursztyny prosto z Gdańska. Warto pamiętać, że na terenie Belwederu obowiązuje zakaz wprowadzania psów i dotyczy to też jarmarku świątecznego.
Adres: Prinz Eugen-Straße 27
Altwiener Christkindlmarkt auf der Freyung, czyli jarmark starowiedeński na Freyungu
Pierwszy świąteczny jarmark starowiedeński wystartował jeszcze na Michaelerplatz (w tym roku na placu pod Hofburgiem nie ma, niestety, jarmarku...) w 1987 roku, po dwóch latach przeniesiono go na Freyung. Zresztą pod kościołem szkockim odbywały się targi świąteczne już od końca XVIII wieku, więc miejsce było zdecydowanie dobrze dobrane :). Przy wejściu na jarmark sprawdzane są certyfikaty i wręczane opaski - bez opaski można jednak też swobodnie przejść między straganami, wymagana jest jedynie do zakupów. Kubeczki mają tu dość proste, więc na wino się nie zatrzymałam, ale z przyjemnością przeglądałam stoiska z rękodziełem - moim skromnym zdaniem na Freyungu są sprzedawane najpiękniejsze dekoracje - zarówno bożonarodzeniowe, jak i wielkanocne (oczywiście na jarmarkach wielkanocnych, a nie teraz ;) ). W ogóle na Freyungu ciągle się coś dzieje, mają mnóstwo świątecznych wydarzeń, więc warto się przed wizytą zapoznać z programem.
Adres: Freyung
Weihnachtsdorf Altes AKH, czyli wioska świąteczna na kampusie uniwersyteckim
Wioska świąteczna na terenie dawnego szpitala (AKH to Allgemeinen Krankenhaus), a obecnego kampusu uniwersyteckiego to jeden z większych i bardziej klimatycznych jarmarków. Byłam tam w tym roku po raz pierwszy, mając w końcu okazję poznać dziewczyny z From Love To Travel ;). To już były ostatnie chwile przed lockdownem i ludzi faktycznie było dużo. Główny teren jarmarku był ogrodzony i sprawdzano przy wejściu certyfikaty. Między 27 listopada a 19 grudnia miały być dodatkowo otwarte jeszcze stoiska ze współpracy wiedeńsko-moskiewskiej, których byłam ciekawa, ale chyba nie zdążę tam już skoczyć ;). Dzieciaki będą szczęśliwe, jeżdżąc na karuzelach, pociągach i konikach, a dorośli - pijąc grzane wino z przepięknych kubeczków. Pierniczkowy wzięłam do domu, takiego jeszcze nie miałam ;).
Adres: Campus der Universität Wien - Hof 1
Adres: Campus der Universität Wien - Hof 1
Alm Advent, czyli jarmark przy Messe Wien
Dziewczyny zaproponowały, by z kampusu przenieść się na Prater, na jarmark zorganizowany dopiero po raz drugi przy halach Messe Wien. Zgodziłam się chętnie, bo też tu dotąd nie byłam, a - jak się właśnie okazało - jarmark nie otworzy się z powrotem po lockdownie. Większość stoisk tutaj to gastronomia, a do tego odbywały się tu różne wydarzenia, głównie dla dzieci. Skoro do 20 grudnia stoiska z jedzeniem i napojami mogą funkcjonować tylko na wynos, zdecydowano, że ponowne otwarcie na takich warunkach nie ma już sensu. Szkoda, ale decyzję rozumiem, bo tutaj było i tak bardzo pusto i spokojnie przed lockdownem, czyli w obecnych warunkach raczej nie mieliby zbyt wielu odwiedzających... Ale miejsce było naprawdę urocze i trzymam kciuki, by za rok jarmark mógł wystartować w pełni, jak przed pandemią :).
Adres: Messeplatz 1
Weihnachtsmarkt Schloss Schönbrunn, czyli jarmark pod pałacem Schönbrunn
Oczywiście, mieszkając w tej okolicy, musiałam też zajrzeć pod Schönbrunn. I - dla odmiany od zwykłego grzanego wina - napić się trochę Glühmost, napoju w stylu cydru jabłkowego na ciepło (bardzo polecam!). Kubeczki spod Schönbrunnu nigdy mi się szczególnie nie podobały, choć mają swój niezaprzeczalny styl. Około sześćdziesięciu stoisk z rękodziełem, dekoracjami świątecznymi i wszelakimi przekąskami (i grzańcami ;) ), a do tego ogromna choinka... no i sam pałac, który znów jest otwarty dla zwiedzających - nic dziwnego, że tutaj zawsze są tłumy, choć do centrum stąd kawałek. Ogrody przypałacowe wyglądają przepięknie w śniegu, więc mam nadzieję, że jeszcze trochę popada w Wiedniu, zanim skończy się sezon jarmarkowy :). Cały jarmark jest ogrodzony, na wejściu sprawdzane są paszporty covidowe i rozdawane bransoletki na rękę. Do tego na teren pałacu nie można wchodzić z psami i rowerami, więc zakaz ten dotyczy również jarmarku.
Adres: Schönbrunner Schloßstraße 47
Adventmarkt im Palais Liechtenstein, czyli jarmark adwentowy pod pałacem Liechtenstein
Jarmark pod pałacem Liechtestein to kolejny z tych, które w tym roku odwiedziłam po raz pierwszy - trudno, żeby było inaczej, skoro jarmark w tym miejscu odbywa się w ogóle po raz pierwszy ;). Łatwo tu dojechać linią U4 spod Schönbrunnu, a potem w ten sam sposób wrócić do centrum. To jest w ogóle dość niewielki jarmark, znajdziemy tu zaledwie dwadzieścia pięć stoisk, a położenie na uboczu sprawia, że tłumów tu też nie doświadczyłam. Kubeczki, choć proste, mają całkiem fajne, a dzieciaki mogą się też pokręcić na karuzeli. Teren jarmarku jest ogrodzony, certyfikaty 2G sprawdzane są tuż przy wejściu. Całkiem fajna tu atmosfera i zakładam, że w najbliższych latach ten jarmark się mocno rozkręci, bo w ogóle ogrody przy pałacu Liechtenstein to piękne miejsce.
Adres: Fürstengasse 1
Adventmarkt vor der Karlskirche, czyli jarmark adwentowy pod kościołem Karola Boromeusza
No dobra, czas wrócić do klasyków, od których w sumie powinien był zacząć się ten wpis ;). Wróciłam do metra U4 i wysiadłam na stacji Karlsplatz, już po chwili trafiając na dość zatłoczony plac pod kościołem. Jarmark jest niby ogrodzony i sprawdzają certyfikaty na wejściu, ale dość łatwo tu przejść obok - dlatego też w paru miejscach na terenie jarmarku też można pokazać paszport covidowy i dostać opaskę, bez której nic tu nie kupimy. Opaska okazała się taka sama jak pod Schönbrunnem, więc pan sprawdzający, widząc, że już taką mam, machnął ręką, bym przeszła dalej - no chyba, że chcę drugą? ;) Jarmark pod kościołem Karola Boromeusza stawia głównie na sztukę i rękodzieło, więc fani takich ozdób na pewno znajdą tu coś dla siebie. Sceny koncertowej w tym roku tu nie ustawiono, ale wciąż jest zagroda z żywymi zwierzętami i różne atrakcje dla dzieciaków.
Adres: Karlsplatz
Christkindlmarkt am Rathausplatz, czyli jarmark pod Ratuszem
W tym zestawieniu nie mogło naturalnie zabraknąć największego i najsłynniejszego jarmarku w Wiedniu! Oczywiście całkowicie ogrodzonego i z kontrolą paszportów covidowych przy wejściu, nie spodziewajcie się tu niczego innego ;). Ponad setka stoisk z jedzeniem, napojami, słodyczami, zabawkami, dekoracjami świątecznymi, ubraniami, rękodziełem, pamiątkami... Tu jest wszystko, naprawdę! Po zmroku również tłumy, dlatego jarmark pod Ratuszem akurat bardziej polecam za dnia, na spokojnie - zwłaszcza, jeśli faktycznie chce się przyjrzeć stoiskom i zrobić zakupy. Dodatkowo wokół jarmarku park przyratuszowy został zamieniony w świąteczną krainę, pełną pięknych dekoracji - to zdecydowanie lepiej oglądać po zmroku... :)
Adres: Rathausplatz
Weihnachtsmarkt am Spittelberg, czyli jarmark na Spittelbergu
Na ten jarmark dotarłam dopiero wczoraj, już po zakończeniu lockdownu. Choć wstęp tutaj jest wolny (jarmark odbywa się na trzech uliczkach: Schrankgasse, Spittelberggasse i Gutenberggasse, więc trudno byłoby zablokować przejście), to wszędzie krzyczą plakaty, że wymagana jest opaska na rękę - dostępna w specjalnie oznaczonych punktach - by móc coś kupić, zjeść czy wypić. Kubeczki tam są chyba najbrzydsze ze wszystkich jarmarków (nic dziwnego, że kaucja to tylko 2 € :P ), za to same stragany zdecydowanie nadrabiają. Wąskie uliczki, mnóstwo dekoracji i światełek - to miejsce zdecydowanie zyskuje po zmroku. Choć niezbyt to widać na pierwszy rzut oka, jarmark jest dość spory, te stoiska się ciągną i ciągną, a nad wszystkim unosi się zapach prażonych orzechów... :)
Adres: zacznijcie od Spittelberggasse 1 i idźcie dalej... :)
Adres: zacznijcie od Spittelberggasse 1 i idźcie dalej... :)
Wiedeń w okresie przedświątecznym zmienia się w jedną wielką wioskę bożonarodzeniową, gdzie na jarmarki trafimy na każdym zakręcie niemalże ;). A pomyślcie sobie tylko, że ani ja nie odwiedziłam wszystkich otwartych, ani nie wszystkie się odbywają w tym roku przez pandemię! To co tu się dzieje w normalnych czasach... Pełną listę tegorocznych jarmarków z informacjami dot. godzin otwarcia czy dojazdu znajdziecie u dziewczyn z From Love to Travel: tutaj. Uwielbiam przedświąteczny Wiedeń i bardzo się cieszę, że nie przedłużono lockdownu, tylko pozwolono jarmarkom się ponownie otworzyć :).
0 Komentarze