Advertisement

Main Ad

Krampusowy spektakl w Eisenerz

Mimo czterech lat spędzonych w Austrii jakoś nigdy dotąd nie udało mi się zobaczyć tutaj parady Krampusów. Dzień (albo bardziej precyzyjnie: noc) Krampusa - Krampusnacht - przypada dokładnie 5 grudnia, i to nie bez przyczyny. W końcu Krampus karze niegrzeczne dzieci, a następnego dnia Mikołaj przychodzi do tych pozostałych... ;) W regionie alpejskim rozwinęła się tradycja specjalnych pochodów pełnych tych demonów, które biją rózgami otaczających je widzów. Oczywiście nie zawsze odbywa się to dokładnie 5 grudnia - wiadomo, że więcej ludzi przyciągną weekendy. Sporo krampusowych wydarzeń odbywało się już w ostatni weekend listopada, no i na jedno z nich postanowiliśmy zawitać. W miejscowości Eisenerz w północnej Styrii zorganizowano Diablo Pass, na który udało się zajrzeć. 
Ale takie wydarzenia odbywają się dopiero po zmroku, a coś trzeba było robić wcześniej. Całą tę okolicę spowijały gęste chmury, a deszcz co najwyżej czasem zamieniał się w mżawkę... No, nie była to najlepsza pogoda na spacery po miasteczku. Na szczęście to Alpy... Czyli wystarczy podjechać odpowiednio wysoko i deszcz ustępuje miejsca gęsto padającym płatkom śniegu :). Podjechaliśmy kawałek dalej na przełęcz Präbichl, skąd wybraliśmy się na krótki spacer przez ośnieżony las. A gdy sypiący w twarz śnieg i niskie temperatury dały się we znaki, schowaliśmy się w niewielkiej knajpce, by przy czekoladzie na gorąco zabić czas pozostały do rozpoczęcia Diablo Pass.
Eisenerz to miasteczko liczące sobie niespełna 4.000 mieszkańców, położone jakieś 25 km na północny-zachód od Leoben. Szczerze powiedziawszy, to nawet nigdy wcześniej o nim nie słyszałam, ale kto by znał te wszystkie małe miasteczka w centrum kraju... ;) Okazało się jednak, że Eisenerz jest na tyle duże, że doczekało się nawet własnego jarmarku świątecznego, co było miłą niespodzianką na miejscu. Kręciło się tu całkiem sporo ludzi, skoro lada moment miało się rozpocząć krampusowe przedstawienie, ale to i tak pewnie nic w porównaniu z tym, co się tu dzieje na początku grudnia. Eisenerz to bowiem miasteczko górnicze (znajduje się tu jedna z największych kopalni odkrywkowych w Europie - żelazo wydobywa się tu od starożytności), a w górniczych klimatach prawdziwe świętowanie odbywa się na początku grudnia, na Barbórkę.
Przeszliśmy przez jarmark i podeszliśmy na plac, gdzie miało się odbywać Diablo Pass. Wstęp był płatny, ale opłata dowolna - trzeba było wrzucić cokolwiek do znajdującej się na stoliku skrzynki i w zamian można było spróbować shota lokalnego alkoholu (tu się nie wypowiem, bo listopad był dla mnie miesiącem niepijącym ;) ). Z brzegu rozstawiono podświetloną na czerwono scenę, w centrum placu stała niewielka szopka i choinka, a do tego ogień... :) To było tak potrzebne, bo choć przestało padać, to jednak wilgotne powietrze przeszywało człowieka na wylot. A trzeba było stać nieco dłużej, bo z powodu problemów technicznych wszystko się nieco opóźniło. W końcu jednak coś się zaczęło dziać...
Wyobrażałam sobie krampusowe wydarzenia właśnie w formie tych słynnych pochodów, a jakoś nie doczytałam, że w Eisenerz to będzie faktycznie przedstawienie. Wszystko działo się na scenie, dopiero na sam koniec Krampusy zeskoczyły z niej do ludzi. A wcześniej był kilkudziesięciominutowy spektakl z czarownicą, Krampusami i św. Mikołajem. Największy problem dla mnie w tym, że całość odbywała się w lokalnym dialekcie, który często był dla mnie kompletnie niezrozumiały. W sumie wszystko też zależało od aktora - chociażby czarownica mówiła czysto i wyraźnie, łapałam prawie wszystko, a potem wchodziła grupa bohaterów szprechających na tempo w dialekcie i zostawałam tylko z myślą o co tu chodziło...? Ale Austriacy pod sceną bawili się chyba całkiem nieźle ;). Niemniej jednak było to ciekawe doświadczenie, w końcu mogłam zobaczyć Krampusy na żywo, a tradycyjny pochód może uda się zobaczyć w przyszłym roku... :) 

Prześlij komentarz

0 Komentarze