Tak się ciekawie złożyło, że w wieczór przed wyjazdem wielkanocnym oglądaliśmy ostatni odcinek Sexify. I w końcowej scenie para bohaterów włączyła telewizję na losowo wybranym kanale, gdzie akurat leciał dokument o Etruskach i padł wtedy komentarz w stylu nic nie wiem o Etruskach. Pomyślałam sobie wtedy, co właściwie ja o tych Etruskach wiem (tak, na takie rozkminy mnie nachodzi, jak już zdarzy mi się coś oglądać ;) ) - no i w sumie tyle tylko, że to starożytny lud zamieszkujący tereny współczesnych Włoch. Wiedziałam też, że Perugia, do której się właśnie wybierałam, była swego czasu miastem etruskim. Kilka dni później moja wiedza była już zdecydowanie większa, a stolicę Umbrii szlakiem etruskim naprawdę warto zwiedzić :).
Kiedy dokładnie Etruskowie założyli Perugię (albo, precyzyjniej ujmując, wtedy jeszcze Perusię) - nie wiadomo, wiemy jednak, że było to jedno z najważniejszych etruskich miast w starożytności. Należała ona do tzw. Ligi Etruskiej, liczącej poza Perugią jeszcze jedenaście innych miast, a pierwsze źródła pisane wspominają o niej w IV w. p.n.e. Czyli w miarę znana historia etruskiej Perugii to ledwo ok. 300 lat, bo miasto upadło podczas wojny pomiędzy Oktawianem (jeszcze nie) Augustem a Markiem Antoniuszem. Jak to ujęła przewodniczka, która oprowadzała po podziemiach katedry, Perugia stanęła za Markiem Antoniuszem i powiedzmy, że nie był to najlepszy wybór ;). W mieście pozostały jednak fragmenty etruskich fortyfikacji, w tym potężnych murów oraz bram miejskich, a wśród nich jedna z najsłynniejszych: Porta Marzia z drugiej połowy III w. p.n.e., później pięknie wkomponowana w fortecę Rocca Paolina.
Porta Marzia była bramą południową, a po drugiej stronie Perugii, od północy, witała przybyszów Brama Etruska. To monumentalna budowla pochodząca z ok. III-II w. p.n.e. - świetnie zachowana, mimo że Etruskowie do budowy nie używali żadnej zaprawy pomiędzy kamieniami. Co ciekawe, częściowo zniszczoną bramę nakazał odbudować po zwycięstwie Oktawian August - zresztą jak i całą Perugię - a na znak swojej wiktorii wykuć nad wejściem napis: Augusta Perusia. I już wiadomo, kto tu rządził ;). Z tego też powodu bramę nazywa się również Łukiem Augusta. Spacerując po starym mieście natkniemy się też na inne bramy, m.in. Porta Cornea czy Porta Eburnea, warto mieć jednak na uwadze, że wszystkie te starożytne fortyfikacje były przebudowywane w późniejszych wiekach.
Jednak fortyfikacje to nie jedyne, co zostało w Perugii z czasów etruskich. Jedną z większych ciekawostek jest tutaj studnia etruska z III w. p.n.e., nazywana również studnią Sorbello, jako że znajduje się na terenie - naturalnie zbudowanego sporo później - pałacu Sorbello. Zewnętrzną część studni można zobaczyć na placu Piccinino i jest to część zdecydowanie nowsza - szacuje się, że pochodzi z XIV-XV w., a i potem była wielokrotnie odnawiana. Jednak można tu zwiedzać również podziemną część, a bądźmy szczerzy, kto miał okazję zwiedzać starożytne studnie od środka? Ja bądź co bądź nie, zatem musiałam skorzystać z okazji ;). Wstęp kosztuje 4 € i do środka może wejść max. 8 osób jednocześnie, bo to jednak studnia, tłumy się w środku nie zmieszczą. Pozostali czekają w poczekalni lub w niewielkiej sali, gdzie odtwarzana jest na filmiku historia studni - w kwietniu czas oczekiwania na wejście wynosił ok. 15 minut, więc trochę wolę sobie nie wyobrażać, jak to może wyglądać w sezonie... Studnia liczy sobie 37 m głębokości, w górnej części mając średnicę 5,6 m, a w dolnej 3 m.
Centrum Perugii od wieków (a właściwie od tysiącleci) stanowi tzw. wyspa św. Wawrzyńca, czyli teren, na którym obecnie znajduje się katedra. Miejsce zostało wybrane nieprzypadkowo, bo - jak to często bywało - chrześcijanie zbudowali swój kościół w miejscu dawnych kultów. Szacuje się, że pierwsza etruska świątynia mogła stać w tym miejscu jeszcze w VI w. p.n.e. Cały ten obszar w starożytności to akropolis, najwyższa i najważniejsza część miasta - nic więc dziwnego, że po dziś dzień stanowi jego centrum. Za 10 € można uczestniczyć w trasie z przewodnikiem po podziemiach katedry, gdzie cofniemy się do czasów, gdy nie tylko o katedrze się jeszcze nikomu nie śniło, ale i o religii, którą ona symbolizuje ;). Poza sezonem większość tras odbywała się po włosku (choć podobno można było dołączyć z audioprzewodnikiem), a jedynie o 16:30 organizowano anglojęzyczną, na którą kupiłam bilet. Trzeba się liczyć z tym, że po południu już wszystkie bilety mogą być wyprzedane (tak mi się trafiło w sobotę), więc nawet jeśli chcemy zwiedzać o późniejszej godzinie, dobrze kupić bilet jeszcze z rana. A do tego z paragonem ze zwiedzania studni etruskiej w podziemiach dostałam 2 € zniżki :).
Zatem chwilę po 16:30 na dziedziniec klasztorny przy katedrze wyszła przewodniczka, która sprawdziła bilety, po czym rozpoczęła godzinną trasę. Przeszliśmy przez otoczony arkadami średniowieczny klasztor i zeszliśmy schodami pod ziemię. Po chwili znaleźliśmy się na pozostałościach etruskiej drogi, jednego z głównych szlaków przecinających starożytne miasto. Choć późniejsi budowniczowie Perugii zniszczyli większość etruskich budowli (a raczej to, co zostało po zniszczeniach dokonanych przez wojska Oktawiana), to jednak czasami zadbali o to, by fragmenty ruin wpleść w fundamenty swoich budynków - dzięki temu w podziemiach katedry jest co zwiedzać :). Fragmenty dawnych fundamentów i wszechobecne ślady ognia z I w. p.n.e. - to pierwsza część wycieczki, podczas której dowiedzieliśmy się o upadki etruskiej Perugii i zwycięstwie Oktawiana Augusta.
Potem przeszliśmy do miejsca, które stanowiło granicę akropolis, czyli potężnego muru zbudowanego ok. II w. p.n.e., który miał z jednej strony podtrzymywać i powiększać zbocze, a z drugiej nadawać mu monumentalnego charakteru. Pokazywane przez przewodniczkę rekonstrukcje Perugii z tamtych czasów naprawdę wywierały wrażenie - zresztą świadomość, że ta potężna konstrukcja, obok której stałam, to tylko część tego, co istniało tu kiedyś... Wow :). Ciekawie też było przyjrzeć się fragmentom dawnej etruskiej świątyni i porównywać style budowy sprzed wieków: na samym spodzie pierwsza świątynia etruska, potem zbudowana na jej ruinach nowsza świątynia, na jej ruinach potem pierwszy kościół chrześcijański, na nim z kolei obecna katedra... Każda budowla powstawała na pozostałościach kolejnej i te wszystkie fragmenty połączone w jednym miejscu naprawdę mnie zafascynowały :).
Oczywiście Perugia to nie tylko zwiedzanie miasta starożytnym szlakiem Etrusków. To również przepiękne kościoły, średniowieczne budynki użyteczności publicznej z genialnymi freskami, niesamowite widoki na krajobraz Umbrii, pyszna włoska kuchnia... Po prostu nie da się wszystkiego pomieścić w jednym wpisie, więc postanowiłam pokazać Wam najpierw starożytną Perugię. Ciekawa jest, prawda? ;)
0 Komentarze