Jak pewnie i wielu innym turystom, Asyż kojarzył mi się głównie z bazyliką św. Franciszka - piękną, oszałamiającą, znajdującą się na liście UNESCO. Znałam już jednak Włochy na tyle, że wiedziałam, iż w historycznym miasteczku atrakcji turystycznych na pewno nie będzie brakować i nie ograniczają się one do jednego jedynego kościoła. Zaczęłam więc sprawdzać w internecie różne przewodniki pod kątem co zobaczyć w Asyżu? i przewijając części dotyczące bazyliki. Szybko miałam gotowy plan zwiedzania na cały dzień, a myślę, że i zostając w mieście na dłużej, nie mogłabym się tam nudzić.
Do Asyżu dotarłam pociągiem z Perugii, choć właściwszym byłoby stwierdzenie, że dotarłam do miejscowości Santa Maria degli Angeli, bo to tam znajduje się dworzec kolejowi Assisi. Kawałek za dworcem znajduje się bazylika Matki Bożej Anielskiej, którą wiele osób polecało odwiedzić, jeśli do Asyżu przyjeżdża się pociągiem. Podeszłam więc, ale nie miałam szczęścia - była Wielkanoc i trwała msza, a pod kościołem był taki tłum, że ze zwiedzania zrezygnowałam natychmiast. Skierowałam się więc do starego miasta w Asyżu - to jakieś 3,5 km, więc niecała godzina spaceru, podczas której wzniesione na wzgórzu miasto stawało się coraz lepiej widoczne. Jeszcze trochę schodów do góry (mój telefon podliczył, że łącznie spacerując po Asyżu weszłam pod górę jak na 99 pięter...) i pojawiły się przede mną przepiękne uliczki starego miasta.
Asyż, podobnie jak Perugia, wyrósł ze starożytnego etruskiego miasteczka, choć jego znaczenie w tamtych czasach kompletnie Perugii nie dorównywało. Po zajęciu Asisium przez Rzymian miasto zaczęło rozkwitać, a pozostałości budowli z tamtych czasów można oglądać do dzisiaj. Asyż w dużej mierze został zniszczony przez Ostrogotów pod koniec VI wieku, ale podźwignął się z ruin i w ostatnich wiekach średniowiecza był już z powrotem prężnie rozwijającym się ośrodkiem miejskim. Zabytków tu sporo i - jak to często we Włoszech bywa - dużą ich część stanowią kościoły... ;)
Centralny (świecki) punkt Asyżu stanowi Piazza del Comune - plac wytyczony w miejscu dawnego rzymskiego forum. Zresztą nie sposób nie myśleć o starożytnych czasach, widząc fasadę świątyni Minerwy :). W centrum placu znajduje się fontanna z trzema lwami, wzniesiona w 1762 roku - otaczające ją schodki to najwidoczniej popularne miejsce odpoczynku i spotkań. Nad Piazza del Comune góruje też ratusz miejski, Palazzo dei Priori, pod którego zdobione freskami łuki warto zajrzeć.
Moją uwagę natychmiast przyciągnęła wspomniana świątynia Minerwy, czyli kościół Santa Maria sopra Minerva. W I wieku p.n.e. zbudowano tu świątynię poświęconą najprawdopodobniej Heraklesowi, ale że archeolodzy znaleźli w niej też posąg kobiety, budowlę tę przyjęło się nazywać właśnie świątynią Minerwy. Ze starożytnej budowli zachowała się fasada z sześcioma korynckimi kolumnami - to, co jeszcze zostało poza nią, wyburzono w XVI wieku, by zrobić miejsce dla kościoła katolickiego. Sam wybudowany w XVI i odrestaurowany w stylu barokowym w XVII wieku kościół nie wywiera szczególnego wrażenia, ale warto tu zajrzeć właśnie dla tej ciekawostki, jaką jest połączenie fasady starożytnej świątyni z barokową budowlą chrześcijańską. Można zwiedzać, można się modlić, można składać ofiary herosowi... no dobra, to ostatnie może jednak wyglądałoby dziwnie ;). Można też wejść na dzwonnicę, ale to sobie w wielkanocnym tłumie odpuściłam, stwierdziwszy, że Asyż z góry mogę zobaczyć ze wzgórza zamkowego.
Parę kroków dalej od głównego placu znajduje się katedra św. Rufina - choć w mieście z bazyliką św. Franciszka trudno powiedzieć, że to katedra jest głównym kościołem ;). Bazylice swoim wystrojem zdecydowanie nie dorównuje, jednak jest bardzo ciekawa z historycznego punktu widzenia i trochę perełek w środku znajdziemy. Świątynię zbudowano w XII wieku i zadedykowano św. Rufinowi, pierwszemu biskupowi Asyżu i męczennikowi, którego szczątki tutaj złożono. Choć oficjalna inauguracja kościoła nastąpiła dopiero w 1253 roku, nabożeństwa odbywały się tu już wcześniej - zresztą jeszcze w XII wieku w katedrze ochrzczono Franciszka i Klarę, późniejszych świętych. Oryginalnie romańskie wnętrza zostały przekształcone w stylu renesansowym w XVI wieku i większość elementów wystroju pochodzi właśnie z tamtych czasów.
Wielkanoc to był ciężki czas na zwiedzanie miasta tak znaczącego dla chrześcijan jak Asyż, co jednak nie znaczy, że nie dało się tu znaleźć spokojnego zakątka. Tak naprawdę cały tłum skupiał się w trzech głównych miejscach: na Piazza del Comune, przy kościele św. Klary, no i - oczywiście - przy bazylice św. Franciszka. Wystarczyło jednak odbić w którąkolwiek z bocznych uliczek i ludzie znikali jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki - w jednej chwili nie wiadomo, jak przepchnąć się przez tłum, w drugiej spaceruje się w ciszy i spokoju... Miało to swoje niewątpliwe plusy, bo te wąskie, puste uliczki to prawdziwa perełka Asyżu.
Ale i ja nie mogłam sobie odpuścić kościoła św. Klary, choć wiedziałam, że przyjdzie mi zwiedzać w tłumie - zwłaszcza, że przyszłam na miejsce na chwilę przed otwarciem świątyni i zgromadziło się już przed nią trochę ludzi. Przysiadłam na przykościelnym placu - Piazza Santa Chiara - którego centrum stanowiła niewielka fontanna. Nad placem górowało wzgórze zamkowe, świetnie stąd widoczne, a w przeciwnym kierunku rozciągał się widok na okoliczne miasteczka. Nawet jak kogoś nie interesuje zwiedzanie kościołów, warto tu podejść właśnie dla widoków.
Zatem punktualnie o 14 otworzono bazylikę św. Klary i wraz ze zgromadzonym tłumem skierowałam się do wejścia. Świątynię zbudowano w drugiej połowie XIII wieku jako miejsce kultu św. Klary, budowę rozpoczęto zaledwie dwa lata po jej kanonizacji. Gotyckie wnętrze było kiedyś najprawdopodobniej w całości pokryte freskami, do dziś zachowały się jedynie pozostałości niektórych z nich, pochodzących z XIII i XIV wieku. Jedną z największych perełek bazyliki jest średniowieczny krucyfiks w bizantyjskim stylu, który według legendy przemówił do św. Franciszka.
Po obejściu bazyliki, skierowałam się schodami do krypty zbudowanej dopiero w XIX wieku. To tutaj złożono relikwie św. Klary - i to nie tylko jej szczątki, które przyciągają tłumy pielgrzymów, ale też sporo przedmiotów kiedyś należących do kobiety (zresztą nie tylko do niej, w pomieszczeniach na dole znaleźć można np. szaty św. Franciszka). Na ścianach krypty rozwieszono tablice informacyjne z żywotem świętej - po włosku, angielsku i... polsku - widać, jacy pielgrzymi tu dominują ;).
Wyszłam z bazyliki i odbiłam w kolejne boczne uliczki. Po krótkim spacerze dotarłam do... no nie, czyżby kolejnego kościoła? ;) Jeśli wierzyć Wikipedii, Chiesa Nuova otrzymała tę nazwę, bo w tamtym momencie był to najnowszy kościół w Asyżu (w sumie, skoro dopiero skończyli go budować, to trudno byłoby o przebicie...). To XVII-wieczna, renesansowa świątynia, w której do dziś zachowały się freski z tamtych czasów. Jednak to nie wystrój, choć ładny, jest główną atrakcją kościoła. Najważniejsze znaczenie miało to, gdzie budowla ta powstała...
Bo budowę Chiesa Nuova zainicjował hiszpański franciszkanin Antonio de Trejo, podobno rozczarowany, że wraz z upływem wieków zapomina się o rodzinnym domu św. Franciszka. A dom znajdował się właśnie w tym miejscu, choć zachowało się z niego tylko jedno wejście, koło którego dziś urządzono szopkę i non stop przewijają się tam wycieczki z przewodnikiem. Przed kościołem postawiono pomnik rodziców Franciszka, a w samej świątyni znajduje się cela, w której miał młodego świętego więzić jego ojciec. A mimo to machnęli mu ten pomnik... ;)
No dobra, może przerwa od kościołów i dla urozmaicenia trochę fortyfikacji i widoków? ;) Podążyłam za strzałkami wiodącymi do góry i dotarłam na wzgórze zamkowe, do stóp fortecy Rocca Maggiore. Pierwsze wzmianki o twierdzy w Asyżu sięgają XII wieku, obecny wygląd zawdzięcza jednak odbudowie z wieków XIV i XV. Od Rocca Maggiore biegną dalej mury miejskie, łączące system fortyfikacji z mniejszą twierdzą. We wnętrzach obecnie znajduje się muzeum, bilet wstępu kosztuje podobno 3 €.
Piszę podobno, bo sama wnętrz zamkowych nie zwiedzałam - nie zostało mi już wiele czasu do odjazdu pociągu powrotnego do Perugii, a przecież czekał mnie jeszcze 3,5-kilometrowy spacer na dworzec. Zatrzymałam się jednak na chwilę na wzgórzu, skąd miałam świetny widok nie tylko na ciągnące się fortyfikacje, ale przede wszystkim na całe historyczne centrum Asyżu. Tylko masakrycznie wiało, ale cóż, nie można mieć wszystkiego ;).
Zaczęłam schodzić w kierunku dworca, ale przystanęłam jeszcze na chwilę przy kościele, którego charakterystyczna, niemal kwadratowa fasada natychmiast przyciągnęła mój wzrok. Kościół św. Piotra należy do zakonu benedyktynów i pochodzi z połowy XIII wieku (wybudowany na miejscu poprzedniego kościoła klasztornego) - w środku dominuje mieszanka stylów romańskiego i gotyckiego. Patrząc więc na tytuł tego wpisu blogowego, co zobaczyć w Asyżu poza bazyliką św. Franciszka, odpowiem... głównie inne kościoły! ;) A odwiedziłam ich więcej - tutaj opisałam tylko te najważniejsze, najciekawsze. Asyż dla miłośników architektury sakralnej to niewątpliwie prawdziwa perełka :).
0 Komentarze