Advertisement

Main Ad

Kościół warowny św. Oswalda w Eisenerz

kościół w Eisenerz, Styria, Austria
Kościoły obronne łączą w sobie to, co w architekturze lubię najbardziej - potężne fortyfikacje i ciekawą architekturę sakralną ;). Kościół św. Oswalda w styryjskim Eisenerz jest tego świetnym przykładem - według Wikipedii to największa tego typu świątynia w Styrii i jedna z najlepiej zachowanych w Austrii. Przyjechaliśmy tu w pewną majową niedzielę, gdy pogoda nie pozwalała na wybranie się w góry, a coś trzeba było robić. Zwiedzaliśmy więc kościoły :). Było sanktuarium Frauenberg an der Enns, był barokowy kościółek w Radmer... Ale to, co wywarło na mnie największe wrażenie, to właśnie potężny kościół warowny w Eisenerz. Aż żałowałam, że przy słabej pogodzie tego dnia nie wzięłam ze sobą aparatu, bo widzę jednak różnicę w jakości zdjęć z telefonu... Nie są na szczęście jednak tak złe, by ich Wam tu nie pokazać - a o ufortyfikowanym św. Oswaldzie wspomnieć tu przecież muszę ;).
Nie wiadomo, kiedy dokładnie wybudowano w tym miejscu pierwszy kościół, ale pierwsza pisemna wzmianka o nim pochodzi z 1288 roku, czyli XIII wiek można zakładać całkiem bezpiecznie ;). Pierwotny był zbudowany w stylu romańskim, obecny zaś to już gotyk - budowa tego kościoła rozpoczęła się w 1470 roku. I początkowo nie miał to być wcale kościół warowny, dopiero kilkanaście lat później - w obawie przed najazdami tureckimi - cesarz Fryderyk III Habsburg nakazał również wzniesienie fortyfikacji. Po czym, wciąż jeszcze w XV wieku, większość prac strawił pożar i trzeba było zaczynać od początku... Dlatego sporo tego, co można obejrzeć dzisiaj, pochodzi z wieku XVI.
Z tym, że nie wszystko z zabytkowego wystroju wnętrza można obejrzeć w samym kościele. Tuż obok wejścia na teren fortyfikacji, w wieży Mesner, znajduje się niewielka część wystawowa, gdzie umieszczono sporo zabytkowych elementów wystroju, a także archiwalne dokumenty. Niestety, mało co tu jest opisane, wszechobecne teksty to fragmenty modlitw itp. po niemiecku czy łacinie... Niezbyt pomaga to w zorientowaniu się, co oglądamy, z jakich czasów, czyjego autorstwa...
No ale trzeba było jeszcze wejść i zwiedzić sam kościół przecież... ;) A wystrój wnętrza wskazuje, niestety, na wiele remontów, które świątynia przeszła na przestrzeni wieków. Bo o ile sam kompleks fortyfikacji utrzymał się w dobrym stanie z XVI-wieku, to z kościołem już bywało różnie. Przyszły czasy baroku i w XVIII wieku podjęto decyzję o przerobieniu świątyni bardziej na bogato - wiele rzeźb, które wtedy zdobiły kościół św. Oswalda, trafiło potem właśnie do wieży Mesnera. Bo przełom wieków XIX i XX przyniósł ponowną fascynację gotykiem i wnętrza po raz kolejny przerobiono, w efekcie dziś mamy strukturę gotycką z neogotyckim wnętrzem i paroma barokowymi elementami. Ot, miszmasz ;).
Na szczęście nie przerobiono jednego z najbardziej fascynujących elementów kościoła. Przepięknie rzeźbiona i zawierająca dwie ambony galeria pochodzi z pierwszej połowy XVI wieku. Uważa się, że to jedyna sakralna budowla w Styrii powstała w czasach reformacji, której protestanckich elementów nie zniszczono później, podczas kontrreformacji. W przedniej części kościoła, jak staniemy tyłem do ołtarza i przodem do galerii, znajdziemy tablice z opisem i wyjaśnieniem poszczególnych symboli i motywów - a sporo tu nawiązań do Lutra i głoszonych przez niego myśli... ;) Szkoda, że na samą galerię wstęp był zamknięty, bo z przyjemnością przyjrzałabym się dekoracjom z bliska.
Po wyjściu z kościoła, obeszliśmy jeszcze jego tereny w obrębie murów i można tam znaleźć trochę ciekawostek :). Jedną z nich jest kaplica św. Jana w jednej z mniejszych wieżyczek. Zbudowana w XV wieku nad znajdującym się tu ossuarium (dzisiaj czaszek się już nie da oglądać), pod koniec wieku XVI została przebudowana, a obecny ołtarz otrzymała jeszcze później, po latach służenia za... zbrojownię. Na jednej z bocznych ścian kościoła św. Oswalda wypatrzyliśmy też gotycki fresk - jeden z najstarszych w świątyni, bo datowany na ok. 1500 roku i przedstawiający Zaśnięcie Maryi
Większość murów i wież nie jest udostępniona odwiedzającym, ale można podejść wyżej przy kaplicy św. Jana. Lepiej stąd widać ogrom kościoła i znajdujące się na jego terenie zabudowania, ale można też objąć wzrokiem sporą część miasteczka. A otoczone górami Eisenerz ma swój klimat, nawet kiedy pogoda niezbyt sprzyja zwiedzaniu ;). Z drugiej strony na wzgórzu wznosi się Eisenerzer Schichtturm - wieża, pod którą jeszcze chętnie kiedyś podskoczę, gdy będzie nieco bardziej sucho i ciepło... ;)
Do Eisenerz po raz pierwszy zawitałam zimą, ale nie było wtedy zwiedzania - jedynie przedstawienie z Krampusami. Ale coś czuję, że może jeszcze nadarzy się okazja spaceru po tym miasteczku latem i przy ładniejszej pogodzie, bo na całe lato przez roboty na torach odwołali mi wszystkie pociągi pomiędzy Amstetten i Gesäuse... I jedyne sensowne połączenie w te okolice to teraz pociąg do Leoben, a stamtąd autobus właśnie do Eisenerz :).

Prześlij komentarz

0 Komentarze