Gdy dwa lata temu robiliśmy sobie z rodzicami objazdówkę po Chorwacji, rozważaliśmy wizytę w parku narodowym Krka połączoną ze zwiedzaniem Szybenika. Wtedy z parku zrezygnowaliśmy, bo choć wodospady kusiły, to mocno odstraszały ceny. Za Krka przyszłoby nam zapłacić więcej niż za Plitwice, no i uznaliśmy, że jednak nie tym razem - mieliśmy w planach sporo bardziej przystępnych cenowo atrakcji ;). Kolejna szansa na zobaczenie tego parku narodowego trafiła mi się teraz, na początku czerwca, i tym razem postanowiłam z niej skorzystać. Choć nie powiem, ceny dalej nie zachęcają - w sezonie (a ten trwa od czerwca do września) wstęp na teren Krka dla osoby dorosłej kosztuje 40 €. A chętnych i tak nie brakuje...
Park narodowy Krka otrzymał swą nazwę od rzeki Krka, a utworzony został w 1985 roku, by chronić nadrzeczne środowisko. Park liczy sobie 109 km² powierzchni i ciągnie się od miejscowości Knin aż za Skradin - są to tereny na północny-wschód od Szybenika. Z turystycznego punktu widzenia najbardziej interesujące są wodospady na rzece, na terenie parku jest ich aż 7, a najbardziej znany, pojawiający się chyba na wszystkich folderach reklamowych Krka, jest Skradinski buk.
Według strony internetowej na teren parku prowadzi aż 10 wejść, jednak większość turystów korzysta z jednego z dwóch - albo z obu, bo bilet upoważnia do jednokrotnego zajrzenia do każdej części parku w obrębie jednego dnia. Najpopularniejsze jest wejście, z którego i my skorzystaliśmy podczas zwiedzania, czyli Lozovac - w sezonie kursuje stąd specjalny autobus łączący parking przy wejściu z początkiem szlaku na wodospad Skradinski buk. Drugie wejście znajduje się przy samej miejscowości Skradin i stamtąd można popłynąć do wodospadu statkiem, który jest w cenie biletu. Rejsu nie można wcześniej zarezerwować i z tego, co czytam, odwiedzający park w sezonie muszą się tu uzbroić w cierpliwość, bo kolejki są podobno ogromne.
I, szczerze powiedziawszy, jestem to sobie w stanie wyobrazić... My byliśmy w Krka na początku czerwca - czyli jeszcze przed głównym sezonem urlopowym - a do tego na tygodniu. A ludzi było mnóstwo, czyli 40 € za wstęp tłumów nie zniechęca ;). Nie chcę sobie nawet wyobrażać, jak to wszystko musi wyglądać w lipcu czy sierpniu, a już zwłaszcza w weekendy - wtedy to jedyną opcją byłoby chyba oglądanie parku z samego rana lub tuż przed zamknięciem... Jak sobie przypomnę, jak puste i spokojne były Plitwice w podobnym okresie w pandemii... aż tęskni się za tym spokojem ;).
Trasa pomiędzy wodospadami liczy sobie 1,9 km długości, w większości idzie się po wąskich, drewnianych kładkach, a wszędzie wokół jest woda lub zieleń... :) Niestety, liczba odwiedzających zrobiła swoje i czasem ciężko było się gdzieś zatrzymać, by nie torować drogi, więc przerw na zdjęcia miałam mniej, niż bym tego chciała. A w efekcie te niecałe 2 km też przeszło się dość szybko... Na szczęście wody nie brakowało - maj był wyjątkowo brzydki i w Chorwacji, a przewodniczka opowiadała, że jednego dnia spadło więcej deszczu niż przez cały poprzedni rok i musieli na tydzień zamknąć park, bo kładki podtopiło. Na początku czerwca wszystko już było jednak normalnie otwarte, a po mocno deszczowym miesiącu ilość wody w wodospadach zachwycała :).
Skradinski buk wyłania się odwiedzającym najpierw od góry, jeszcze nieco przysłonięty krzewami i drzewami - już na ten punkt widokowy garnęły się tłumy ;). Jednak najpopularniejszym punktem widokowym na ten wodospad jest drewniana kładka biegnąca dołem - jest na tyle długa, że ludzie się rozchodzili po całej jej długości i dało się spokojnie przystanąć i zrobić zdjęcie. A jest co fotografować! Skradinski buk spada w dół 17 kaskadami na długości 800 m i wysokości prawie 46 m, w najszerszym miejscu sięgając nawet 400 m szerokości... To potężne wodospady i naprawdę robią wrażenie :).
Jeszcze kilka lat temu w wodzie pod wodospadem można się było kąpać, jednak w 2021 roku wprowadzono zakaz - to też był jeden z powodów, dla których nie zdecydowaliśmy się tu przyjechać w 2021 roku, bo główną atrakcją parku miała być właśnie kąpiel pod wodospadem... ;) Dziś wszędzie stoją tabliczki z zakazem kąpieli, a Skradinski buk najlepiej oglądać ze wspomnianej już drewnianej kładki. Przy wodospadzie znajduje się też strefa gastro z bezpłatnymi toaletami oraz sklepy z pamiątkami - jakby ktoś odczuwał takie potrzeby ;). Chętni na kąpiele w parku Krka mają jednak inne możliwości - tereny do pływania są wyznaczone przy wodospadzie Roški slap, do którego prowadzi oddzielne wejście, bardziej na północy parku.
No właśnie - choć Skradinski buk to zdecydowany nr 1 parku Krka, nie jest to jedyna jego atrakcja. Mając więcej czasu i podjeżdżając do innych wejść można zobaczyć też wodospad Roški slap i przespacerować się tamtejszą trasą widokową, czy też popłynąć łódką na wyspę Visovac i zwiedzić położony na niej klasztor. Warto jednak pamiętać, że choć po parku pływają różne statki, w cenie biletu mamy tylko to połączenie ze Skradinu pod Skradinski buk, za pozostałe rejsy - w tym na Visovac - trzeba płacić oddzielnie.
Trasę wokół Skradinskiego buku kończy się przy dwóch już nie przyrodniczych atrakcjach. Pierwszą są pozostałości elektrowni wodnej z końca XIX wieku, która - jak to z dumą opowiadała przewodniczka - była pierwszą na świecie zasilającą miasto. Drugą atrakcją są historyczne młyny wodne - pierwsze stały w tym miejscu jeszcze w XIII wieku, choć obecne zbudowano później na miejscu starych (najprawdopodobniej na przełomie XVII i XVIII wieku).
Nie da się zaprzeczyć, że chorwacka przyroda jest przepiękna i jeśli ktoś tak jak ja uwielbia wodospady, wyjdzie z parku Krka zachwycony. Z drugiej strony myślę, że jeśli już płaci się całkiem sporo pieniędzy - zwłaszcza w sezonie - za bilet wstępu, szkoda się ograniczać tylko do Skradinskiego buku. Lepiej już poświęcić na park narodowy cały dzień, podjechać i do innych wejść, może i popłynąć do klasztoru na wyspie... Faktycznie się tym parkiem nacieszyć :). Ja w ograniczonym czasie widziałam tylko to, na co pozwalał szlak biegnący od wejścia Lozovac, do tego w niemałym tłumie, a i tak uważam, że było pięknie :). No i warto przyglądać się wodzie z bliska, mnóstwo tam ryb i żabek... ;)
0 Komentarze