Prognoza pogody na okolice Gesäuse nie wyglądała zbyt zachęcająco. Z rana powitało nas niebo pełne chmur, a aplikacja informowała, że można się z nich spodziewać zarówno deszczu, jak i burzy. Nie najlepiej, jeśli człowiek miał w planach dłuższy spacer po górach... Jednak szybkie spojrzenie na mapę pogodową pozwoliło się przekonać, że im bardziej na wschód, tym więcej słońca, a za Leoben to już w ogóle powinno być lato. Nad kierunkiem nie trzeba się było więc zastanawiać, bo i tak usłyszałam: w sumie to jest tam trasa, na którą cię chciałem zabrać - zatem nic, tylko wyruszyć w drogę ;).
Trasa pod nazwą Romantischer Bründlweg to ok. 10-kilometrowe kółko zaczynające się w wiosce Pogusch, gdzieś pomiędzy Leoben a Semmeringiem. Tablica informacyjna na starcie trasy podaje, że kółko to 11,4 km (wraz z odbiciem kawałek w bok do restauracji Rührer-Hof), ok. 23.000 kroków, a całość ma zająć 3,5 godziny. Fakt, że nie odbijaliśmy w bok, ale z miejsca, gdzie staliśmy, strzałka pokazywała, że to tylko 10 minut spaceru, więc powiedzmy, że odpuściliśmy sobie ten kilometr... Bądź co bądź, nam tych kroków aplikacja wyliczyła niespełna 15.000, a całość zajęła może ze 3 godziny - bez pośpiechu, na spokojnie, ale też bez dłuższego zatrzymywania się. Jednak można tu spędzić i dużo więcej czasu odwiedzając jeden (lub więcej ;) ) z kilku lokali gastronomicznych na trasie.
Jeszcze na początku szlaku odwiedzających wita... schowek na buty. Bo w zgodzie z naturą sugeruje się, by przejść Bründlweg na bosaka. Ja takie przyjemności zostawię jednak panu Cejrowskiemu, bo droga biegnie często przez las, po korzeniach, kamieniach, no generalnie żadna przyjemność, by tędy spacerować bez butów. Boso może zachęcać jedynie początkowy odcinek, gdzie urządzono fajną trasę przez sadzawkę - można skakać po wyznaczonych metalowych punktach, a można po prostu z nogami w wodzie usiąść na ławeczce i cieszyć się słońcem ;).
Romantischer Bründlweg biegnie na wysokości ok. 1000-1200 m n.p.m., co zapewnia już całkiem niezłe widoki na okolicę. Startujemy z 1054 m, a potem jest góra - dół - góra - dół, z najwyższym punktem w Hocheggerhof (1185 m). Podejścia nie są ciężkie, a na jakiejś stronie z trasami górskimi znalazłam podsumowanie, że łącznie robi się niecałe 400 m przewyższenia. Nie trzeba więc większej kondycji, żadnych specjalnych butów trekkingowych ani nic takiego - Bründlweg to idealna trasa nie tylko na romantyczne, ale i rodzinne spacery z pięknymi widokami :).
Po drodze natkniemy się na kilka restauracji - szczegółowe dni i godziny otwarcia znajdziecie tutaj, ale generalnie w sezonie można zakładać, że co najmniej w weekendy te miejscówki będą pootwierane. No chyba, że ktoś ma takiego pecha jak my... ;) Bo ja stwierdziłam, że skoro się dobrze idzie, to nie potrzebuję postojów w knajpkach na szlaku, ale przejdziemy całe kółko i zajrzymy na lunch do restauracji Steiereck przy parkingu na początku szlaku. Ale, chociaż też miało być otwarte w weekendy, jakoś tym razem otwarte nie było, a my już coraz bardziej głodni wyruszyliśmy w objazdówkę po okolicy w poszukiwaniu dobrego obiadu ;). Wracając jednak jeszcze do punktów na szlaku - przy niektórych restauracjach są też place zabaw i inne atrakcje dla dzieci, przy innej wypatrzyłam źródełko robiące za lodówkę na napoje... ;)
A dla tych, co szukają romantyzmu w szlaku, który przymiotnik romantyczny ma w nazwie, i którym nie wystarczy spacer z widokami i urocze knajpki serwujące lokalne wino... Po drodze znajdziemy kilka drewnianych chatek, żeby schować się przed deszczem lub słońcem. W środku są stoły z różnymi drobnymi dekoracjami (jak np. doniczki z kwiatkami), a niektóre chatki mają nawet wejścia w kształcie serca. Tam jednak w słoneczny weekend w sezonie nie było nawet co podchodzić, ludzi było mnóstwo. Widać romantyzm wymaga wybrania mniej uczęszczanej pory ;).
Za to jeśli ktoś chce sobie tylko przysiąść i nie potrzebuje schronienia pod daszkiem, do którego wchodzi się sercowym wejściem, zadanie ma znacznie ułatwione. Wzdłuż Bründlweg rozstawiono liczne ławeczki - wiele z nich też jest specjalnie zdobionych, a na oparciach napisano, kto to siedzisko ufundował. Najdłuższą ławkę na szlaku, na której spokojnie może przysiąść cała grupa turystów, oznaczono nawet specjalną tabliczką.
Jednym z punktów na szlaku jest też mini-muzeum łowiectwa utworzone w małym drewnianym domku i czynne w tych samych godzinach co pobliska restauracja. Generalnie to tylko jedno pomieszczenie, w którym możemy przyjrzeć się zwierzętom i poczytać krótkie teksty po niemiecku. Któremuś turyście tu się najwidoczniej nudziło, bo niektórym zwierzakom podarował papierosy... ;) Bądź co bądź, w środku spędzi się tylko chwilę i można iść dalej :).
Mapa Romantischer Bründlweg ze wszystkimi ciekawostkami po drodze jest dostępna tutaj. Oczywiście takich punktów jest zdecydowanie więcej, niż tu opisałam - my mieliśmy jeszcze w planach odbić do kapliczki, ale przegapiliśmy rozwidlenie szlaku, a potem to już mi się nie chciało wracać z powrotem pod górę... Zwłaszcza, gdy na zdjęciach zobaczyłam, że ta kapliczka to też nie jest jakieś szczególne dzieło sztuki ;). Jednak przejść się samym Bründlweg warto, to idealny pomysł na lekki spacer z ciekawymi miejscami do zatrzymania się i gwarantujący fajne widoki :).
A dla tych, co szukają romantyzmu w szlaku, który przymiotnik romantyczny ma w nazwie, i którym nie wystarczy spacer z widokami i urocze knajpki serwujące lokalne wino... Po drodze znajdziemy kilka drewnianych chatek, żeby schować się przed deszczem lub słońcem. W środku są stoły z różnymi drobnymi dekoracjami (jak np. doniczki z kwiatkami), a niektóre chatki mają nawet wejścia w kształcie serca. Tam jednak w słoneczny weekend w sezonie nie było nawet co podchodzić, ludzi było mnóstwo. Widać romantyzm wymaga wybrania mniej uczęszczanej pory ;).
Za to jeśli ktoś chce sobie tylko przysiąść i nie potrzebuje schronienia pod daszkiem, do którego wchodzi się sercowym wejściem, zadanie ma znacznie ułatwione. Wzdłuż Bründlweg rozstawiono liczne ławeczki - wiele z nich też jest specjalnie zdobionych, a na oparciach napisano, kto to siedzisko ufundował. Najdłuższą ławkę na szlaku, na której spokojnie może przysiąść cała grupa turystów, oznaczono nawet specjalną tabliczką.
Jednym z punktów na szlaku jest też mini-muzeum łowiectwa utworzone w małym drewnianym domku i czynne w tych samych godzinach co pobliska restauracja. Generalnie to tylko jedno pomieszczenie, w którym możemy przyjrzeć się zwierzętom i poczytać krótkie teksty po niemiecku. Któremuś turyście tu się najwidoczniej nudziło, bo niektórym zwierzakom podarował papierosy... ;) Bądź co bądź, w środku spędzi się tylko chwilę i można iść dalej :).
Mapa Romantischer Bründlweg ze wszystkimi ciekawostkami po drodze jest dostępna tutaj. Oczywiście takich punktów jest zdecydowanie więcej, niż tu opisałam - my mieliśmy jeszcze w planach odbić do kapliczki, ale przegapiliśmy rozwidlenie szlaku, a potem to już mi się nie chciało wracać z powrotem pod górę... Zwłaszcza, gdy na zdjęciach zobaczyłam, że ta kapliczka to też nie jest jakieś szczególne dzieło sztuki ;). Jednak przejść się samym Bründlweg warto, to idealny pomysł na lekki spacer z ciekawymi miejscami do zatrzymania się i gwarantujący fajne widoki :).
0 Komentarze