Kiedy zdałam sobie sprawę, że mieszkam już w Wiedniu prawie sześć lat, a nigdy jeszcze nie byłam na Donauturm, uznałam, że czas najwyższy to zmienić ;). Wybraliśmy sobie słoneczny jesienny weekend, kiedy widoczność z góry powinna być całkiem niezła, i pojechaliśmy na drugi brzeg Dunaju. Wieża znajduje się w dzielnicy Donaustadt na obrzeżach Donaupark (tak, w tej okolicy połowa miejsc ma Dunaj w nazwie ;) ). Podjechaliśmy metrem na stację Neue Donau, skąd czekał nas jeszcze ok. dwudziestominutowy spacer - kierunek był oczywisty, bo Donauturm jest widoczna z daleka :).
Zbudowana na początku lat sześćdziesiątych wieża jest obecnie najwyższym budynkiem Austrii - liczy sobie 252 m wysokości. Oczywiście na samą górę wjechać się nie da, ale na wysokości ok. 170 m znajduje się restauracja, pod nią kawiarnia i platforma widokowa. Wstęp na Donauturm jest płatny - bilet dla osoby dorosłej kosztuje 18 €, są też oczywiście zniżki dla różnych grup wiekowych, a dzieci do 3 roku życia wchodzą za darmo. Taniej wejdą też posiadacze biletu rocznego na wiedeński transport publiczny, z czego sama skorzystałam.
Platforma widokowa położona jest na wysokości 150 m i to od niej zaczęliśmy zwiedzanie Donauturm. Oczywiście punkt widokowy nie znajduje się w centrum miasta, więc może nie przyjrzymy się stąd najsłynniejszym wiedeńskim zabytkom, ale widok na wszystkie strony i tak jest świetny. Przy dobrej pogodzie widoczność sięga w jedną stronę Bratysławy, a w drugą masywów Raxa czy Schneebergu. W oszklonej części platformy umiejscowiono też interaktywne ekrany informacyjne. Od minionej jesieni na Donauturm znajduje się też specjalna przezroczysta zjeżdżalnia dla tych, co lubią adrenalinę. Startuje się z wysokości 165 m i na odcinku 40 m można się rozpędzić do 18 km/h. Przejażdżka kosztuje 5 €. Jakoś się nie skusiłam, ale co kto lubi...
Na stronie internetowej Donauturm można znaleźć trochę ciekawych statystyk, a ja akurat liczby i statystyki bardzo lubię ;). Dlatego pozwolę sobie kilka z nich tutaj zacytować. Zatem czy wiecie, że...? Na górę kursują dwie windy z prędkością 6,2 m/s, osiągając poziom platformy widokowej w 35 sekund. Średnio Donauturm odwiedza 420 tys. osób rocznie, a 6 osób tygodniowo wybiera wieżę jako miejsce oświadczyn ;). Donauturm waży 17.600 ton, a jej fundamenty mają 8 m głębokości. No i przeciętny czas odwiedzin na wieży wynosi 108 minut, choć jeśli nie planujecie wizyty w restauracji czy kawiarni nie będziecie potrzebować aż tyle czasu.
No właśnie, restauracja i kawiarnia... Dodatkową ciekawostką tutaj jest fakt, że ta część wieży, w której można coś zjeść lub wypić, jest obrotowa. Było to niemałą sensacją w latach sześćdziesiątych, kiedy Donauturm otwarto. Dziś może taka atrakcja nie zaskakuje, wciąż jednak przyciąga wielu chętnych, którzy chcą zobaczyć panoramę miasta w 360 stopniach, nie ruszając się od stolika ;). W restauracji rezerwacja jest obowiązkowa, ceny nie są najniższe, ale przy tym wjazd na wieżę mamy za połowę ceny. Kawiarnia nie oferuje zniżek, ale można się tu dostać bez rezerwacji i usiąść tylko na drinka, bez konieczności zamawiania jedzenia - z czego i my skorzystaliśmy.
Na jedzenie skusiliśmy się za to już po zjechaniu na dół - w dolnej części Donauturm (tam, gdzie nie trzeba biletów) znajduje się browar i restauracja Donaubräu. Mają tu bardzo dobre własne piwo, a także spoko hamburgery - ceny zaś już nie tak wysokie jak na górze. Coś za coś, bo widoków też nie ma ;).
Czy Donauturm to punkt obowiązkowy w Wiedniu? Cóż, ja przemieszkałam tu 5,5 roku, zanim zdecydowałam się na wizytę, więc chyba niekoniecznie ;). Jest to na pewno fajna ciekawostka, szczególnie jeśli ktoś lubi punkty widokowe i trafi się na ładną pogodę - drugiej takiej platformy widokowej w austriackiej stolicy nie znajdziecie. Jeśli macie jednak ograniczony czas na zwiedzanie Wiednia, trzymałabym się raczej samego centrum i ewentualnie wieży katedralnej :).
0 Komentarze