Advertisement

Main Ad

Ötscher - w góry z Kartą Dolnej Austrii

Rzadko w tym roku jeżdżę w góry, zwłaszcza w porównaniu z rokiem ubiegłym, kiedy to w Alpach bywałam i kilka razy w miesiącu. Chodziło jednak za mną, by wyskoczyć na Ötschera, szczyt w Dolnej Austrii regularnie polecany mi przez znajomych z pracy. Blisko (w każdym razie bliżej niż Park Narodowy Gesäuse, gdzie zwykliśmy jeździć), a sporą część drogi do góry można pokonać kolejką - bilet za darmo dla posiadaczy Karty Dolnej Austrii, a tę akurat posiadają chyba wszyscy moi dzieciaci znajomi ;). No i my też kartę mamy, więc czemu by z tej możliwości nie skorzystać?
Po około dwóch godzinach jazdy z Wiednia zatrzymaliśmy się u stóp kolejki krzesełkowej Gr. Ötscher - znajduje się tu spory parking, darmowy dla osób korzystających z kolejki (jeśli więc zamierzacie wejść na szczyt pieszo, za parking trzeba zapłacić 5 €). Warto zawczasu zajrzeć na stronę internetową Ötschera, czy kolejka na pewno kursuje danego dnia - przy silniejszym wietrze czy opadach zdarza się, że ją wyłączają. W tegorocznym sezonie letnim przejazd w jedną stronę kosztuje 16,50 € (15 € przy zakupie online), a w obie strony 22 € (20 €), nie jest to więc tania przyjemność. Dlatego miło było po prostu odbić Kartę Dolnej Austrii na bramkach (nie trzeba iść do kasy po darmowy bilet) i już po chwili ruszyć do góry.
Kolejką wjechaliśmy na wysokość 1.425 m n.p.m., stacja znajduje się tuż nad restauracją Ötscherschutzhaus - my akurat zdecydowaliśmy, że zjemy potem na dole w Gaming, ale zajrzeliśmy i tu na chwilkę i wszystko wyglądało w porządku :). Ale to potem, najpierw czekał nas spacer - w końcu te 1.425 m to nie wszystko ;). Ötscher to najwyższy szczyt w regionie zwanym Mostviertel i wznosi się na wysokość 1.893 m n.p.m. Czekało nas więc jeszcze ponad 400 m przewyższenia do pokonania.
Trasa z kolejki na szczyt nie jest szczególnie wymagająca - skoro przeszli ją moi koledzy z pracy z kilkuletnimi dziećmi, to każdy zdrowy człowiek powinien sobie dać radę ;). Jasne, że mamy tu trochę przewyższenia, są nieco strome odcinki (choć dla mnie najbardziej nieprzyjemne były fragmenty ze ścieżką z małych, sypkich kamieni, które osuwały się spod nóg), z drugiej jednak strony to bardzo krótka trasa. Byłam wręcz zdziwiona, że drogę na szczyt i z powrotem telefon wyliczył mi na ledwo 5 km. Całość - z dłuższą przerwą na szczycie - zajęła nam niecałe 3 godziny. Nie jest to dużo, a biorąc pod uwagę, że jednak chwilę się tu jedzie, warto rozważyć zahaczenie też o inne okoliczne atrakcje, jak chociażby klasztor w Gaming czy Lunzer See.
Wracając jednak do samego Ötschera ;). Jest to także popularna miejscówka narciarska, choć to akurat nie moje klimaty. Znajdziecie tu aż 8 wyciągów, a stoki ciągną się na łączną długość 19 km - wszystko czynne w sezonie zimowym, od grudnia do połowy marca, przy odpowiedniej ilości śniegu (cóż, nastały takie czasy, że trzeba to zaznaczać, bo nawet w Alpach zimą nie zawsze jest śnieg…). Cennika na ten sezon zimowy na stronie jeszcze nie ma, ale i zimą bardziej opłaca się kupować bilety na kolejki przez internet, no i taniej jest zawsze w tygodniu niż w weekend.
Zatem zimą narty, a latem górskie wędrówki - Ötscher to dobry pomysł niezależnie od pory roku, byleby tylko pogoda dopisywała ;). Widoki, jak to w Alpach, piękne, temperatury odpowiednio niższe niż na dole (co latem przy ponad trzydziestu stopniach robi jednak różnicę), a i w okolicy jest co robić. Super, że w ramach Karty Dolnej Austrii można korzystać też z kolejek górskich (Ötscher nie jest jedyną - za darmo wjechaliśmy już też na Raxa, Schneeberg czy Hochkar) - przy tych cenach karta zwraca się już na dwóch-trzech kolejkach… ;) A jest to zdecydowanie przyjemniejsza opcja niż wygrzewanie się wśród wiedeńskich murów ;).

Prześlij komentarz

0 Komentarze