Zwiedzając Neapol, zajrzałam do tamtejszej informacji turystycznej po mapkę i standardowe zorientowanie się w tym, co warto tam zobaczyć. Podczas rozmowy wspomniałam też, że następnego dnia wybieram się do Pompejów, na co pani w informacji zareagowała stwierdzeniem: no tak, darmowy wstęp w pierwsze niedziele. A ja zamarłam. Choć czytałam już trochę o Pompejach, to informacja o darmowym wstępie w pierwszą niedzielę miesiąca mi umknęła. Tymczasem faktycznie, decyzją włoskiego Ministerstwa Dziedzictwa Kulturowego państwowe zabytki oferują darmowy wstęp właśnie w ten dzień. Zaczęłam się wczytywać w temat... i szybko pożałowałam, że przyszło mi spędzać we Włoszech właśnie pierwszy weekend sierpnia.
Można by sobie pomyśleć: dlaczego? Przecież człowiek powinien się ucieszyć z możliwości zaoszczędzenia tych ok. 20 € (bilet na same Pompeje kosztuje 18 €, wraz z pobocznymi willami - 22 €). Ja już byłam jednak nastawiona na ten wydatek, w końcu Pompeje były głównym powodem, dla którego przyleciałam do Neapolu... Zdawałam sobie sprawę, że to stanowisko archeologiczne znajduje się w czołówce najpopularniejszych atrakcji Włoch, sierpień to szczyt sezonu, a do tego dołóżmy weekend i darmowy wstęp. Powiem tak: mój mózg wyobrażał sobie najgorsze scenariusze odnośnie tłumów na miejscu. Oficjalna strona Pompejów informowała, że w ten dzień, żeby uniknąć nadmiernego tłoku (...), jeśli liczba odwiedzających przekroczy 15.000 przed godziną 12, kasy są zamykane na godzinę. Opinie ludzi zwiedzających w pierwszą niedzielę w sezonie też nie były zachęcające: kolejki na co najmniej kilkadziesiąt minut stania, tłumy nieraz jeszcze przed otwarciem, kasy zamykane częściej. Czytałam to wszystko i myślałam sobie, że ja z chęcią zapłacę te 20 €, ale pozwólcie mi tego wszystkiego uniknąć...
Stanowisko archeologiczne jest otwarte codziennie od 9 (w sezonie w weekendy od 8:30) i przez chwilę myślałam, żeby pojechać tam jeszcze przed otwarciem. Potem jednak zmieniłam zdanie - skoro i tak najprawdopodobniej przyjdzie mi stać w kolejce do wejścia, to zjem chociaż śniadanie, które mam w hotelu ;). Uwzględniając do tego rozkład pociągów, miałam być na miejscu ok. 10 - pasowało. Z Neapolu do Pompejów i położonego dalej Herculaneum kursuje specjalny pociąg podmiejski linii Circumvesuviana - podróż trwa niecałą godzinę i kosztuje ledwo 3,30 € w jedną stronę. Pierwsza stacja to Napoli Porta Nolana, jeszcze przed neapolitańskim dworcem głównym... i szczerze polecam wsiąść na tej pierwszej stacji, potem już jest tylko tłum, tłok, ścisk i koniec świata ;). Kiedy pociąg dotarł na stację Pompei Scavi, razem ze mną na peron wylał się tłum ludzi. No tak, przecież z tym się liczyłam... Ludzie szybko zaczęli ustawiać się w spore kolejki do stanowisk oznaczonych tickets, podeszłam więc, żeby podsłuchać, jak to wygląda w darmową niedzielę. Szybko się zorientowałam, że tutaj panie umawiają na zwiedzanie z przewodnikiem, więc poszłam dalej, zapytawszy się, gdzie dostanę bilety. Skierowano mnie do jakichś kolejnych kas, gdzie znów tłumom z pociągu wciskano przewodników lub audioguide'a. Próbowałam się czegoś dowiedzieć, ale pani uparcie namawiała mnie na zorganizowane zwiedzanie: z przewodnikiem omija się kolejki, a dzisiaj pierwsza niedziela, darmowy wstęp, więc i tak wyjdzie cię dużo taniej niż normalnie, wszystko super szybko, bez kolejek, dwie godziny zwiedzania! Tylko dwie godziny? Na tak ogromne miejsce? Wreszcie zostawiłam panią oburzoną faktem, że nie zapłacę za przewodnika i poszłam do głównego wejścia, bo w końcu się dowiedziałam, że to tam są te tłumy, kolejki i darmowe bilety...
Kiedy podeszłam do bramek, przystanęłam niezdecydowana. Na logikę poszłabym w lewo, ale tam było dziwnie pusto, w prawo zaś ustawiało się coraz więcej ludzi. Podszedł do mnie jeden z pracowników i wskazał kasy - po lewej. Po drugiej stronie zbierały się grupy na zorganizowane zwiedzanie i przyznam, że było ich mnóstwo, na terenie Pompejów co i rusz mijałam gromadę ludzi podążającą za mówiącymi w różnych językach przewodnikami... Ale najpierw podeszłam do kas, gdzie nie tylko nie było dużych kolejek - nie było ich w ogóle. Dalej rozglądałam się niepewnie, szukając tych oczekiwanych tłumów, ale pani przy kasie dała mi darmowy bilet i pokazała bramkę. Kilka kroków i znalazłam się na terenie stanowiska archeologicznego. I nie wiem, czy miałam szczęście, trafiając na jakiś spokojniejszy moment, czy artykuły w internecie poświęcone tłumom zniechęcają turystów... czy może większość daje się przekonać na starcie do dołączenia do zorganizowanego oprowadzania, nie idąc potem do kas indywidualnych. Bo faktycznie, później wśród ruin tłumy były niesamowite. Nieco rozproszone, bo miejsce ogromne, ale jednak. Ale że nastawiłam się na koszmarny tłok i ogromne kolejki, to i tak było lepiej, niż myślałam ;).
Pompeje... Nie skłamię, jeśli przyznam, że to było jedno z moich najbardziej wymarzonych stanowisk archeologicznych ever. Miejsce, które zasłynęło dzięki tragedii, która je spotkała - w 79 r. wybuch pobliskiego Wezuwiusza zniszczył to bogate, liczące nawet do 20 tys. mieszkańców miasto, pokrywając je grubą warstwą popiołów. Dzięki temu sporo ze starożytnych Pompejów zachowało się do dnia dzisiejszego, choć kiedy lawa ostygła, ocaleńcy próbowali odzyskać spod popiołów, co się tylko dało, a i w późniejszych wiekach grasowali tu złodzieje. Jednak ruiny odkryto na dobre dopiero z końcem XVI wieku, podczas przekopywania kanału w tym miejscu - ale nie zdawano sobie sprawy, jak wielkie jest to odkrycie. Wykopaliska archeologiczne na większą skalę rozpoczęto dopiero w XVIII wieku... i trwają do dziś :). Dlatego tak naprawdę nigdy nie wiadomo, co dokładnie na obszarze stanowiska archeologicznego przyjdzie nam zwiedzać. Co i rusz pewne obszary Pompejów są zamykane, ogradzane rusztowaniami, inne z kolei udostępniane odwiedzającym - podczas mojej wizyty niedostępny był spory fragment północno-wschodniej części parku archeologicznego... a i tak spędziłam w środku ponad 5 godzin ;).
W Pompejach regularnie odkrywane są nowe freski i mozaiki - wystarczy wrzucić w Google hasło w stylu Pompeii excavations frescoes i znajdą się dziesiątki artykułów o odkryciach tylko z tego roku. Dlatego też nie zdziwiło mnie, że na zdjęciach osób odwiedzających to stanowisko archeologiczne dwa czy trzy lata temu nie widziałam pomieszczeń, które przyszło mi zwiedzać. A zapewne odwiedzający za kolejne kilka lat znów zobaczą jeszcze więcej :). Choć warto pamiętać, że sporo budynków w Pompejach jest oznaczonych jako casa del giorno, czyli domy otwarte tylko w konkretny dzień tygodnia - jakby ktoś z góry założył, że wszystkiego i tak nie da się w jeden dzień zobaczyć, więc ułatwią turystom decyzję, zamykając część na sześć dni w tygodniu ;).
W latach 2014-23 miał miejsce ogromny projekt współfinansowany przez Unię Europejską - Grande Progetto Pompei. Łączne fundusze w wysokości 105 mln € (z czego prawie 80 mln pochodziło z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego) umożliwiły prace, w wyniku których odkryto ok. 1200 nowych przedmiotów, odnowiono 70 budynków... i niemal dwukrotnie zwiększono ilość turystów odwiedzających to stanowisko archeologiczne. Na takie mniejsze tłumy akurat bym się nie obraziła ;). Tutaj najbardziej odczułam ilość ludzi w dwóch sytuacjach: przy kranach z wodą i w kolejce na wieżę. Generalnie na terenie Pompejów znajdują się krany z wodą pitną, więc zachęca się, by wziąć ze sobą butelkę i regularnie napełniać, a nie taszczyć ze sobą kilka butelek. Dobra rzecz, nie powiem, tylko że te krany są porozrzucane niezbyt równo po całym terenie. Czasem wzdłuż krótkiej drogi były dwa, czasem łaziłam dobrą godzinę, zanim natrafiłam na kolejny. Do którego ustawiły się spore kolejki... ;) Innym razem w ogonku stałam, gdy chciałam wejść na wieżę i spojrzeć na ruiny z góry. Na szczyt wpuszczano ograniczoną liczbę osób, więc tak ze 20 minut przyszło mi czekać, zanim udało mi się tam dostać. Kolejki to nic przyjemnego, wiadomo, ale na górę i tak polecam wejść, bo dopiero stamtąd widać ogrom Pompejów.
No dobra, a co można na terenie Pompejów zobaczyć - poza pięknymi freskami, naturalnie? Po pierwsze: forum. Centrum starożytnego miasta, otoczone najważniejszymi budynkami administracyjnymi i sądowymi, to tu toczyło się życie miejskie, odbywał handel... Pozostałością tamtej świetności są ruiny bazyliki z przełomu II i I w. p.n.e. - dla precyzji, starożytne bazyliki nie miały wiele wspólnego ze współczesnym, świątynnym znaczeniem tego słowa ;). Ale świątynia przy przy forum też była, a i owszem - przy zachodnim brzegu placu wznosiło się sanktuarium Apolla.
Dalej: teatry. W południowej części Pompejów znajdowała się cała dzielnica teatralna. Jej centrum stanowił korzystający z naturalnego ukształtowania terenu Teatr Wielki, który mógł pomieścić nawet 5.000 widzów, obok zaś zbudowano odeon, zwany też Małym Teatrem, bo w nim zmieściłoby się ledwie 1.500 osób. Całości dopełniało tzw. Quadriportico, czyli otwarta przestrzeń, otoczona z czterech stron portykami - w końcu było trzeba gdzieś obgadać występy w przerwie czy po ich zakończeniu... ;)
W tak znaczącym mieście jak Pompeje nie mogło zabraknąć też amfiteatru. Co warto zaznaczyć - uchodzi on za najstarszy zachowany do dziś rzymski amfiteatr na świecie, więc wizyta tutaj to punkt obowiązkowy ;). Zbudowany we wschodniej części miasta ok. 70 r. p.n.e. mógł pomieścić nawet 20.000 widzów. Skoro szacuje się, że w samych Pompejach mogło żyć do 20.000 mieszkańców, nie trudno założyć, że amfiteatr zapewniał rozrywkę również przyjezdnym i mieszkańcom okolicznych miejscowości. W 1971 roku w amfiteatrze w Pompejach odbył się koncert Pink Floyd - akustyka była podobno świetna ;) - i temu wydarzeniu poświęcono na miejscu całkiem sporą wystawę.
Rzymskie prawo nie zezwalało na pochówki w obrębie miasta, więc starożytne nekropolie ciągnęły się wzdłuż dróg prowadzących do miast - nie inaczej było też w Pompejach. Jeśli spojrzeć na mapę stanowiska archeologicznego, cmentarze ciągną się niemal przy każdej bramie prowadzącej do miasta. Najsłynniejszy znajduje się za bramą Herculaneum - to tutaj chowano miejscową arystokrację, więc i grobowce są okazalsze. Na mnie jednak wyjątkowe wrażenie wywarł cmentarz Nocera na południe od miasta. Spoczywają tu głównie mieszkańcy z klasy średniej i niższej, jednak i tu nie brakuje pięknych nagrobków. Pod specjalnie zabezpieczonym zadaszeniem znajdują się też odlewy osób, które wybuch wulkanu zastał w tym miejscu - może uciekali z Pompejów i nie udało im się dobiec dalej niż do bramy Nocera?
No i wille oraz domostwa! Bo przecież jednak to z nich składało się głównie starożytne miasto. Ci najbogatsi mieszkali w tzw. domus, które nieraz liczyły nawet 3.000 m2 i posiadały przestronne atrium. Klasa średnia i niższa (trzymając się współczesnego nazewnictwa ;) ) musiały się zadowolić mniejszymi budynkami, nie tak bogato zdobionymi. Jednym z najbogatszych i największych pałaców na terenie Pompejów był tzw. Dom Fauna (Casa del Fauno), nazwany tak ze względu na znalezioną tu rzeźbę tańczącego fauna. Figurka znajduje się obecnie w muzeum w Neapolu, ale w atrium zrekonstruowanej willi można zobaczyć jej kopię.
Najważniejsze zabytki Pompejów są dobrze oznakowane - spacerując po kamiennych uliczkach, niemal na każdym większym skrzyżowaniu trafimy na strzałki prowadzące do forum, amfiteatru, bram, itp. Inna bajka, że często całe uliczki były nie do przejścia, bo przez renowację budynków zablokowano je rusztowaniami. Albo zamykano cały fragment wykopalisk, no i nic się na to nie poradzi ;). Myślałam sobie na początku, że będę chodziła zygzakiem, żeby niczego nie przegapić, szybko jednak okazało się to niewykonalne. Albo właśnie jakaś uliczka była zamknięta, albo nie dało się odbić w bok, a czasem wchodziłam do jakiejś willi, a wyjście z niej znajdowało się kompletnie gdzie indziej... Postanowiłam więc po prostu błądzić, czasem tylko spoglądając na mapkę. Może nie wszystko tak zobaczyłam, ale było to zdecydowanie łatwiejsze i przyjemniejsze ;).
I Wam polecam to samo :). Dajcie sobie na Pompeje czas, dużo czasu. I najlepiej nie przyjeżdżajcie w środku lata, no chyba, że niestraszne Wam zwiedzanie przy prawie 40 stopniach w cieniu ;). A potem wyruszcie na odkrywanie miasta zniszczonego, a jednocześnie zachowanego przez wulkan. Forum, teatry, świątynie, nawet burdel, łaźnie (choć akurat podczas mojej wizyty były zamknięte), piękne wille pełne mozaik i fresków... Pompeje wywołują na odwiedzających ogromne wrażenie. Dla mnie wizyta tutaj była spełnieniem marzenia tkwiącego we mnie od lat i tak sobie myślę, że mogłabym tu jeszcze wrócić za parę lat, zobaczyć, co jeszcze odkryją w między i czasie... :)
0 Komentarze