Parę miesięcy temu natrafiłam na Instagramie na filmik przedstawiający ciepłe baseny w pięknie oświetlonych jaskiniach. Lokalizacja jednak zniechęcała - do północno-wschodnich Węgier mam kawałek, na sam weekend jechać się nie opłacało. To video przypomniało mi się jednak w lecie, gdy przyszło nam planować długi sierpniowy weekend w Tokaju, stamtąd do Miskolctapolcy była już tylko godzina jazdy. Z południowej Polski też da się tu dojechać dość szybko (to niespełna 200 km od polsko-słowackiej granicy), czego dowodem był słyszany wszędzie w basenach język polski. Przygotowując ten wpis, dowiedziałam się, że zaledwie 3 tygodnie po naszej wizycie w termach w Miskolctapolcy wybuchł pożar i część kompleksu została zniszczona, a całość jest zamknięta do odwołania. Mam nadzieję, że uda im się ponownie otworzyć na przyszłoroczny sezon letni. Ze swojej strony mogę już na start dodać, że wizytę tam bardzo polecam - zwłaszcza po pożarze na pewno przyda im się przypływ turystów i ich wsparcie finansowe...
Lecznicze właściwości źródeł na obrzeżach miasteczka Miskolc były znane już od wieków - dawne, jeszcze drewniane termy opisano w pierwszej połowie XVIII wieku. Przebudowane i odnowione w kolejnym stuleciu stawały się coraz popularniejsze, czyniąc z Miskolctapolcy popularny kurort wypoczynkowy w okresie międzywojennym. Przystosowanie ośrodka do rosnącej liczby kuracjuszy wymagało kolejnych prac - nowy budynek powstał w latach 1939-41. Po wojnie termy dalej rozbudowywano, udostępniając coraz to nowe baseny w jaskiniach, a na przełomie tysiącleci nastąpiła jeszcze jedna znacząca przebudowa. I wszystko wskazuje na to, że po pożarze będzie potrzebna kolejna...
Wspomniana influencerka, której video zachęciło mnie do wizyty w termach, musiała odwiedzić je poza sezonem i pewnie o jakiejś spokojniejszej godzinie, bo na jej filmiku ludzi było jak na lekarstwo. My byliśmy tu w piątek, w środku długiego polskiego weekendu i tuż przed rozpoczęciem długiego węgierskiego weekendu... do tego w środku lata, gdy każdy szukał ochłody w wodzie. Powiem tak: jeśli będziecie mieli możliwość przyjechania tu w innym okresie, lepiej tak zróbcie ;). W termach były tłumy, a zrobienie zdjęcia z niewielką ilością osób wymagało dłuższego czajenia się. Aparatu, naturalnie, ze sobą nie brałam - na początku pobytu tutaj zeszłam z komórką do wody na kilkanaście minut, po czym zamknęłam ją z powrotem w szafce i już tylko cieszyłam się kąpielą :).
Tegoroczne ceny za bilety wstępu (nie zdziwi mnie, jeśli po ponownym otwarciu będą one wyższe) wydają mi się bardzo w porządku, biorąc pod uwagę, jak fajne jest to miejsce. Całodzienny pobyt dla osoby dorosłej kosztował 6.850 forintów (73,70 zł), a dla dziecka powyżej 4 r.ż. - 5.050 forintów (54,30 zł). Jeśli długie kąpiele nas nie ciągną, a chcemy jedynie się trochę pomoczyć w wodzie i zobaczyć same jaskinie, można wykupić wejściówki na 4 godziny - 4.800 HUF (51,65 zł) za dorosłego i 4.100 HUF (44,10 zł) za dziecko. Do tego są różne zniżki - za wstęp po godzinie 15 (3.400 HUF -36,60 zł), na bilety rodzinne, z kartą turystyczną Miskolc Pass... Warto się na bieżąco zapoznawać z cennikiem na stronie internetowej.
Termy w Miskolctapolcy są takie wyjątkowe właśnie przez obecność gorących źródeł w jaskiniach. Mamy tu kilka pomieszczeń, a temperatura wody w nich oscyluje pomiędzy 29 a nawet 35°C. Dochodziło do tego, że jak się przemieszczałam z jednego basenu do drugiego, potrafiłam przez chwilę marudzić na chłód, bo w drugim było tylko 30°... ;) Co ciekawe, woda ma niewielką zawartość soli w porównaniu z typowymi wodami leczniczymi, więc nie ma tu ograniczeń odnośnie spędzanego w wodzie czasu.
Poza gorącymi źródłami Miskolctapolca oferuje również cały kompleks spa, w tym aplikowanie leczniczego błota, relaksujące kąpiele z obciążeniem, masaże bąbelkami i nie tylko... Jak widzę nas stronie, Miskolctapolca Barlangfürdő (czyli właśnie te jaskiniowe termy) na czas prac po pożarze współpracują z pobliskimi Ellipsum Adventure Bath, gdzie przekierowywani są wszyscy chętni na masaże i inne zabiegi. A dla tych, dla których nawet ciepłe baseny to za mało, w kompleksie znajduje się też sauna - wstęp na 3 godziny kosztował 2.400 forintów (25,75 zł). My ograniczyliśmy się jedynie do kąpieli, wykupiliśmy zresztą tylko 4-godzinny wstęp, bo bardziej nam zależało na zobaczeniu term w jaskiniach i krótkim zanurzeniu się w wodzie, niż na spędzeniu całego dnia w tłumie ludzi...
Na sam koniec warto też zaznaczyć, że Miskolctapolca Barlangfürdő to baseny termalne nie tylko w jaskiniach, ale też całkiem spory kompleks na dworze. Gdyby nie to, to nie wiem, gdzie zmieściliby się ci wszyscy ludzie... ;) Trochę leżaków, dużo zieleni, gdzie można się rozłożyć na kocu czy ręczniku, no i baseny o różnej głębokości, w tym trzy przystosowane specjalnie dla dzieci. Według strony internetowej baseny te są otwarte tylko w lecie. Zarówno na zewnątrz, jak i w pawilonie wejściowym można zakupić coś do picia, jakieś przekąski, lody, a także wszystko to, czego mogliśmy zapomnieć na basen, jak chociażby ręczniki czy stroje kąpielowe. Dla mnie jednak główną atrakcją tego kompleksu były bez wątpienia same jaskinie - nigdy wcześniej nie miałam okazji kąpać się w takich warunkach i z przyjemnością bym tu kiedyś wróciła w spokojniejszym okresie, kiedy termy zostaną doprowadzone do porządku :).
0 Komentarze