Advertisement

Main Ad

Zamek cesarski i Pałac Sprawiedliwości w Norymberdze

Norymberga zamek cesarski
Kiedy M. zabrał mnie na urodziny do Rothenburga, zaczął też rozglądać się za czymś, co moglibyśmy zwiedzić w drodze powrotnej. Moje zainteresowania zna dość dobrze, więc szybko wypatrzył parę historycznych zamków w okolicy. Podpytywałam - już i tak byliśmy w Niemczech, niespodzianka się udała, więc może mi równie dobrze powiedzieć, gdzie zatrzymamy się, wracając do Wiednia... ;) Zobaczymy zamek cesarski w Norymberdze. I to był ten moment, gdy rozbłysły mi się oczy, choć wcale nie tylko ze względu na zamek cesarski ;). Bo wiecie, jeśli chodzi o historię, to ja się naprawdę mocno interesuję pewnym okresem tej historii, a mianowicie II wojną światową. A tutaj Norymberga kojarzy mi się jednoznacznie. No dobra, w sumie kojarzy mi się z dwoma rzeczami, bo ustaw norymberskich pominąć tu nie mogę. Ale Norymberga przywodzi mi na myśl głównie Międzynarodowy Trybunał Wojskowy i wiedziałam, że w tamtejszym Pałacu Sprawiedliwości urządzono coś pomiędzy muzeum a miejscem pamięci. No i wyszło na to, że z Rothenburga trzeba było wyjechać dość rano, żeby w Norymberdze zobaczyć zamek, pałac, zjeść obiad, a do tego jeszcze dojechać do Wiednia o rozsądnej godzinie... :)
Zatrzymaliśmy się parę minut od starego miasta, gdzie w niedzielę parking przy ulicy był darmowy. Choć Norymberga to miasto sięgające swoją historią czasów średniowiecznych, to o zobaczeniu wielu zabytków z tamtych czasów można jedynie pomarzyć - alianckie naloty niemal kompletnie zniszczyły świetnie zachowaną do tej pory średniowieczną starówkę. Choć wybór celu bombardowań nie dziwi (Norymberga ze względu na swoją historyczną rolę miała też ogromne znaczenie dla nazistów), to jednak jakoś zawsze mnie boli świadomość, że zabytki przetrwały setki lat, by ludzie zmietli je w proch w ciągu paru minut... Stare miasto jednak ładnie odbudowano, choć zapewne tylko w niewielkiej części. Mimo to chciałam przez chwilę pospacerować po tej okolicy, ale na pierwszy ogień poszedł zamek cesarski, reszta mogła poczekać ;).
Zamek znajduje się na wzgórzu, na szczęście podejście jest łagodne i nie zajmuje dużo czasu - a z centrum starego miasta to ledwo kilka minut piechotą. Ku mojemu zaskoczeniu wstęp nie jest też drogi, bilet łączony obejmujący wnętrza zamkowe, studnię oraz wieżę widokową kosztuje 9 €. Z drugiej strony wystaw też nie ma sporo, a sam zamek został zniszczony podczas wojny i dziś zwiedza się odbudowaną budowlę, więc po wnętrzach też nie ma się co spodziewać cudów... ;) Nam zwiedzenie całości zajęło ok. 1,5 godziny - bez pośpiechu, ale też bez większego zwlekania, bo mieliśmy przecież dość napięty plan dnia.
Zwiedzanie zamku zaczęliśmy od studni, bo tam akurat wchodzi się z przewodnikiem o określonej godzinie i kolejne wejście było zaledwie 5 minut po naszym przybyciu na miejsce. Chwilę potem przyszła pracowniczka i wpuściła naszą grupę do niewielkiego budynku, w którego centrum znajdowała się studnia, będąca niegdyś jedynym źródłem wody dla twierdzy. Przewodniczka powoli spuściła na dół świecznik, byśmy mogli zobaczyć, jak głęboko znajduje się lustro wody, lała też wodę z dzbanka i odliczała sekundy, zanim dobiegł nas dźwięk z dołu. Ciekawe doświadczenie, nie zaprzeczę :). W budynku postawiono też niewielką gablotę z przedmiotami wyłowionymi ze studni - cały pokaz trwa może z 10 minut, po których mogliśmy już ruszyć na zwiedzanie głównych wystaw.
Jeśli chodzi o sam zamek... Norymberga była jednym z najważniejszych ośrodków Świętego Cesarstwa Rzymskiego, a warto pamiętać, że cesarz nie miał wtedy stałej siedziby. Dwór zatrzymywał się w wielu miejscach, a zamek w Norymberdze był jednym z nich. Pierwsza twierdza powstała tutaj już ok. 1000 roku, a w ciągu kolejnych wieków była rozbudowywana i przebudowywana, podupadając na znaczeniu dopiero w XVII wieku, w wyniku wojny trzydziestoletniej. Kolejne większe zmiany przyniósł dopiero wiek XX: najpierw naziści odrestaurowali zamek, potem alianci go zbombardowali, a następnie Niemcy powoli doprowadzili ruiny do obecnego stanu.
Co można zobaczyć w środku? Kaplicę z przełomu XII/XIII wieku, miniatury zamku z różnych okresów, odrestaurowane freski, stare księgi i manuskrypty, dawną broń, zdjęcia zniszczonej twierdzy z czasów II wojny światowej oraz z późniejszej odbudowy... Jest tu trochę ciekawostek, ale szczerze powiedziawszy wnętrza zamkowe ani zgromadzone tu przedmioty nie wywarły na mnie szczególnego wrażenia. Zrekonstruowana twierdza zdecydowanie bardziej wpadła mi w oko od zewnątrz, potężne wieże i mury są ciekawsze niż dość proste wystawy ;).
Chyba najbardziej podobało mi się na wieży zamkowej - ja w ogóle lubię różne punkty widokowe na miasto, a już zwłaszcza w kolorach jesieni... :) Twierdza jest położona przy starym mieście, więc rozpościera się stąd naprawdę fajny widok. Przygotowano tutaj też zdjęcia okolicy po alianckich bombardowaniach, żeby można było sobie wyobrazić skalę zniszczeń oraz późniejszej odbudowy - to naprawdę wywarło na mnie spore wrażenie.
Jako że nie planowaliśmy zwiedzać całej Norymbergi, nie przygotowałam się zawczasu, jeśli chodzi o atrakcje tutejszego starego miasta. Dlatego też, kiedy wyszliśmy z zamku i zaczęliśmy się rozglądać za knajpką na lunch, po prostu przeglądałam Google Maps pod kątem ciekawostek po drodze - wiedziałam, że wszystkiego nie zobaczymy i tak. Nie dane mi więc było zobaczyć mostów nad rzeką Pegnitz, klimatycznej uliczki Weißgerbergasse ani wnętrza żadnego ze słynnych muzeów. Z bólem serca odpuściłam też zaglądanie do mijanych kościołów - ograniczony czas wolałam na spokojnie poświęcić Pałacowi Sprawiedliwości, zakładając, że w Norymberdze się kiedyś jeszcze zatrzymamy na dłuższy spacer :).
Jedyna świątynia, do której zajrzeliśmy do środka, to kościół św. Sebalda, patrona Norymbergi. Był niedaleko wybranej przez nas restauracji, więc nie mogłam się oprzeć ;). Wstęp oficjalnie darmowy, choć proszą o cegiełkę w wysokości choć 1 €, co z przyjemnością zrobiłam, bo wnętrze wywarło na mnie spore wrażenie. Świątynia swoją historią sięga XII wieku (po wojnie zrekonstruowana, wiadomo), od czasów reformacji jest to kościół luterański, pierwszy w mieście. Piękne, gotyckie wnętrze, a w nim sporo perełek, w tym grobowiec św. Sebalda z przełomu XV i XVI wieku czy dzieła Wita Stwosza (epitafium Pawła Volckamera, krucyfiks Mikołaja Wickla). Aż trudno uwierzyć, że kościół podnoszono z ruin, zwiedzając go naprawdę czułam się jak w średniowiecznej budowli.
Zanim skierowaliśmy się z powrotem do samochodu, odbiłam parę kroków w bok, by zajrzeć na rynek (Hauptmarkt). Liczący sobie ok. 5.000 m2 powierzchni jest miejscem organizacji różnych miejskich wydarzeń, w tym jarmarków bożonarodzeniowych. Jedną z najważniejszych atrakcji na rynku jest stara, pięknie zdobiona studnia - Schöner Brunnen. Oryginalna pochodząca z XIV wieku dziś znajduje się w muzeum, a na rynku możemy oglądać jej kopię. Przy placu stoi również ratusz oraz charakterystyczny kościół maryjny (Frauenkirche) z XIV wieku... Zwiedzę następnym razem! ;)
Zatem kierunek: Pałac Sprawiedliwości. Wiele stron internetowych odradza przyjazd tutaj autem, lepiej skorzystać z transportu publicznego. Pewnie sami byśmy tak zrobili, gdybyśmy wpadli do Norymbergi na dłużej. Spod pałacu chcieliśmy jednak jechać prosto do Wiednia, więc wsiedliśmy w samochód... i przyszło nam przez ładnych paręnaście minut krążyć po okolicy, szukając miejsca parkingowego. Poszczęściło nam się jednak, że przy kolejnym kółku trafiliśmy na miejsce kawałeczek od wejścia do budynku. Bilet wstępu (do kupienia na miejscu, nie ma sprzedaży internetowej) dla osoby dorosłej kosztuje 7,50 € i w cenie mamy audioguide'a - dostępny również w języku polskim.
Audioprzewodnik tłumaczy wszystkie elementy wystawy, które opisane na miejscu są po niemiecku i angielsku - ja trochę czytałam, trochę słuchałam, żeby odpocząć na siedząco. Żeby odsłuchać wszystko po kolei, trzeba by spędzić w środku kilka godzin. Ja na szczęście nie miałam takiej potrzeby, bo już dużo w temacie czytałam, teraz więc wybierałam raczej konkretne tematy lub jakieś nieznane sobie szczegóły zamiast odsłuchiwania ogólnej historii Procesów Norymberskich. Wystawa jest multimedialna, mnóstwo tu zdjęć i nagrań, zarówno audio, jak i video. Największe wrażenie wywarła na mnie słynna Sala 600, w której odbywały się procesy - wyobrażałam sobie to pomieszczenie jako sporo większe. Siedziałam w sali, przyglądając się jej wystrojowi i słuchając audioprzewodnika, gdy nagle pogasły światła, zamknięto drzwi, zasłonięto okna... i w ciszy rozpoczęto wyświetlanie materiałów. Najpierw na fragmenty sali nakładano dawne filmy, by odwiedzający mogli zobaczyć pracę Trybunału oraz oskarżonych, następnie obejrzeliśmy krótki film o późniejszych trybunałach wojennych i współczesnych konfliktach. W tym miejscu całość była wręcz porażająca. To miejsce pamięci urządzono w świetny sposób, informacyjny, ciekawy, pouczający i poruszający - dokładnie tak, jak powinno być. Cena też nie jest zaporowa, a audioguide w języku polskim na pewno wielu osobom ułatwi zwiedzanie. Dla mnie Pałac Sprawiedliwości to punkt obowiązkowy w Norymberdze.

Prześlij komentarz

0 Komentarze