Siedząc w hotelowym pokoju w Kirunie, zastanawiałam się, co właściwie można robić w tym mieście. Choć poleciałam tam na kilka dni, naprawdę nie miałam zbyt wielkiego pojęcia o Kirunie. Oczywiście, była to fajna baza wypadowa do pobliskiego hotelu lodowego, położonego w Jukkasjärvi, oraz do parku narodowego Abisko... To także świetne miejsce do wypatrywania zorzy polarnej, gdy ma się większe szczęście do jej aktywności niż ja miałam ;). Ale co robić w samej Kirunie, kiedy sezon zimowy jeszcze się nie zaczął, więc odpadają wszystkie śnieżne rozrywki?
W Kirunie wszystko kręci się wokół kopalni i - choć początkowo tego nie planowałam - skusiłam się też na wizytę pod ziemią. Podczas trasy mogłam również posłuchać o procesie relokacji miasta, o wszystkim pisałam już tutaj :). Jednak nawet spacerując po Kirunie, nie uniknie się szczegółów jasno wskazujących na to, że miasto rozwinęło się wokół kopalni. Wszędzie porozrzucane są górnicze pomniki, na ścianach niektórych budynków umieszczono zdjęcia przedstawiające historię miasta... A poza tym nie sposób nie zauważyć górujących nad Kiruną dwóch szczytów: Luossavaara i Kiirunavaara, od których pochodzi nazwa firmy zarządzającej kopalnią - LKAB.
Było jednak jedno miejsce w samej Kirunie, które bardzo chciałam zobaczyć. To drewniany kościół, który zasłynął w całym kraju w 2001 roku, kiedy to ogłoszono go najpiękniejszym budynkiem w Szwecji. Wystarczy pobieżnie przejrzeć tego bloga, by wiedzieć, że uwielbiam zwiedzać kościoły :). Jakże więc mogłabym nie zajrzeć do świątyni, którą uznano za najpiękniejszy szwedzki budynek?
Kiruna kyrka już z daleka rzuca się w oczy - drewniany kościółek o charakterystycznym kształcie znajduje się na szczycie niewielkiego wzgórza. Na początku XX wieku architekt Gustaf Wickman dostał zlecenie zaprojektowania świątyni na wzór lapońskich namiotów (lappkåta). Dodawszy do tego trochę własnych pomysłów, Wickman wybudował kościół w Kirunie w latach 1909-12. Całość pomalowano - jakżeby inaczej - farbą w kolorze czerwieni faluńskiej. Na dachu postawiono 12 złoconych rzeźb autorstwa Christiana Erikssona, przedstawiających różne ludzkie nastroje/emocje - mamy tu więc takie rzeźby jak Smutek, Zachwyt czy Miłość. Ten sam artysta stworzył posąg św. Jerzego ze smokiem, który postawiono na prawo od ołtarza. Wnętrze kościoła jest proste, ale ma swój urok - bardzo pasuje do klimatu północnej Szwecji. :)
Ponadto w Kirunie znajduje się siedziba główna szwedzkiego Instytutu Fizyki Kosmicznej (Institutet för rymdfysik), założonego w 1957 roku. Instytut nie tylko stale współpracuje z NASA oraz ESA, ale też prowadzi sporo własnych badań - głównie nad polem magnetycznym oraz aktywnością zorzy polarnej. W końcu gdzie indziej można znaleźć tak sprzyjające warunki? :)
Kiruna to zdecydowanie specyficzne miasteczko z turystycznego punktu widzenia. Spędzenie tam więcej niż jednego dnia trochę mija się z celem - no chyba, że będzie to dla nas właśnie baza wypadowa do zwiedzania Laponii. Kopalnię, kościół, centrum miasta, niewielkie muzeum poświęcone kulturze Samów - to wszystko da się zobaczyć w jeden dzień. Ponadto obowiązkowo jednodniowy wypad do Jukkasjärvi, gorąco też polecam Abisko... Ale co poza tym? Nie dziwi więc, że sporo osób wybiera zimę na wizytę w Kirunie, choć dzień jest wtedy bardzo krótki, a temperatury stanowczo za niskie. W styczniu odbywa się tu festiwal śniegu, gdy całe miasto zamienia się w galerię sztuki pełną śnieżnych i lodowych rzeźb. Można wtedy przejechać się skuterem śnieżnym lub psim zaprzęgiem, zobaczyć hotel lodowy w pełnej okazałości albo zapolować na zorzę polarną. Mimo że samo miasteczko nie porywa, to jednak na północy zdecydowanie jest co robić :).
Ponadto w Kirunie znajduje się siedziba główna szwedzkiego Instytutu Fizyki Kosmicznej (Institutet för rymdfysik), założonego w 1957 roku. Instytut nie tylko stale współpracuje z NASA oraz ESA, ale też prowadzi sporo własnych badań - głównie nad polem magnetycznym oraz aktywnością zorzy polarnej. W końcu gdzie indziej można znaleźć tak sprzyjające warunki? :)
Kiruna to zdecydowanie specyficzne miasteczko z turystycznego punktu widzenia. Spędzenie tam więcej niż jednego dnia trochę mija się z celem - no chyba, że będzie to dla nas właśnie baza wypadowa do zwiedzania Laponii. Kopalnię, kościół, centrum miasta, niewielkie muzeum poświęcone kulturze Samów - to wszystko da się zobaczyć w jeden dzień. Ponadto obowiązkowo jednodniowy wypad do Jukkasjärvi, gorąco też polecam Abisko... Ale co poza tym? Nie dziwi więc, że sporo osób wybiera zimę na wizytę w Kirunie, choć dzień jest wtedy bardzo krótki, a temperatury stanowczo za niskie. W styczniu odbywa się tu festiwal śniegu, gdy całe miasto zamienia się w galerię sztuki pełną śnieżnych i lodowych rzeźb. Można wtedy przejechać się skuterem śnieżnym lub psim zaprzęgiem, zobaczyć hotel lodowy w pełnej okazałości albo zapolować na zorzę polarną. Mimo że samo miasteczko nie porywa, to jednak na północy zdecydowanie jest co robić :).
0 Komentarze