Kilka dni temu pokazywałam Wam Helsinki w przedświątecznym klimacie. Przyznam, że nie planowałam już wpisu poświęconego Sztokholmowi. Sama nie wierzyłam, że uda mi się w tym roku zobaczyć tu jeszcze jakiś jarmark poza tym w Stajniach Królewskich, na który zawitałam w listopadzie. Mój kalendarz aż do wyjazdu na święta był wypełniony po brzegi, a Gamla Stan było mi zupełnie nie po drodze... A potem się przeziębiłam i wszystkie plany się pozmieniały o 180 stopni ;).
Weekend miałam spędzić pod kocem z książką w ręku, skoro i tak wszystkie plany zostały odwołane. I o ile książkę to i owszem, udało mi się przeczytać, to z leżeniem w łóżku miałam problemy. Po prostu ciągle mnie nosi ;). Wyjrzałam przez okno, a tam widok jak z obrazka - śnieg pada, na trawnikach i drzewach biało... Właściwie bez zastanowienia (czyli tak jak zazwyczaj ;) ) wzięłam aparat do ręki i skierowałam się na starówkę. I to był błąd.
Po pierwsze - temperatura była na plusie, więc choć w powietrzu widziało się płatki śniegu, to odczuwalny był tylko deszcz. Po drugie - wyleciał mi z głowy drobny szczegół: w sobotę odbywała się ceremonia wręczania Nagrody Nobla. Z tej okazji znajdujące się na Starówce Muzeum Nobla zaproponowało turystom wstęp wolny. Jeśli dodać to tego dzień wolny i jarmark świąteczny, tłumy były nieznośne. Do muzeum weszłam na chwilę, żeby się wysuszyć i rozgrzać, a także, żeby zobaczyć, ile się zmieniło od mojej ostatniej wizyty w nim 6 lat temu. Pewnie trochę się zmieniło, ale wciąż mi się nie podoba ;).
Następnego dnia było na szczęście spokojniej... A także dużo bardziej biało, bo śnieg padał też całą niedzielę i już nie topił się tak szybko. Po raz kolejny wzięłam więc aparat i skierowałam się do centrum - tym razem już po zachodzie słońca (czyli tak jakoś koło 15). Zaczęłam od Kungsträdgården, które uwielbiam niezależnie od pory roku :).
Ktoś postanowił też złożyć życzenia świąteczne turystom - sprejem na królewskim pomniku...
Na Kungsträdgården już kilka tygodni temu otworzono też darmowe lodowisko. Za każdym razem, jak o nim pomyślę, żałuję, że moje łyżwy zostały w Polsce... Niby opłaty za wypożyczenie łyżew są nieduże wg informacji znalezionej w internecie, ale mimo wszystko... Nie znam tegorocznego cennika, ale rok temu za równowartość 4-5 wypożyczeń można by już kupić własne łyżwy ;)
W Sztokholmie czuje się już świąteczną atmosferę... :)
Zawitałam też na chwilę pod Zamek Królewski, którego ogrodzenie przystrojono choinkami. Zamiast od razu odbić w niewielkie uliczki na Gamla Stan, przeszłam jeszcze kawałek wzdłuż ulicy Skeppsbron - tuż pod ogromną choinkę :)
Gamla Stan ma swój klimat i wygląda pięknie niezależnie od godziny i pory roku. Na wąskich uliczkach śnieg się natychmiast roztopił, a kałuże nie zdążyły jeszcze na szczęście zamarznąć. Biorąc pod uwagę, że spacer po sztokholmskiej starówce to ciągłe góra-dół, to w zimie nieraz najłatwiej byłoby po zamarzniętych uliczkach zjeżdżać a nie schodzić ;).
No i punkt obowiązkowy podczas zimowego pobytu w Sztokholmie - jarmark świąteczny na Stortorget. Przyznajcie, że wieczorem wygląda lepiej niż w ciągu dnia... zwłaszcza, gdy padał deszcz i były tłumy.
A ja przypominam jeszcze inne szwedzkie okołoświąteczne wpisy:
[2014] Sztokholm czuje już święta
[2014] Świąteczna atmosfera w pracy
[2015] Koncert świętej Łucji
Kurczę, aż sama jestem w szoku, ile się już tego uzbierało ;).
0 Komentarze