Nienawidzę wszelkiego rodzaju formalności. To nie tak, że się boję czy coś, ale naprawdę odpycha mnie sama myśl o przechodzeniu przez te wszystkie procedury... zwłaszcza w obcym języku. Chociaż tyle, że Szwecja jest w Unii i nie musiałam się martwić o naprawdę wiele formalności. Na szczęście znalazłam pracę jeszcze przed przyjazdem tutaj, więc o to też martwić się nie musiałam. Ale kiedy już wylądowałam w tej Szwecji...
1. Numer personalny i dowód tożsamości
Numer personalny jest potrzebny właściwie do wszystkiego. Ogólnie, by go otrzymać, trzeba udowodnić, że zamierza się zostać w Szwecji na dłużej (chyba na co najmniej rok, o ile dobrze pamiętam) - musisz mieć umowę o pracę na dłuższy okres, być partnerem/małżonkiem osoby tu mieszkającej, itp, itd. Załączasz wszystkie potrzebne dokumenty do formularza i zanosisz to do Urzędu Podatkowego. W moim przypadku zaakceptowali oni wszystkie papiery i już następnego dnia wysłali mi list zawierający mój numer personalny, ale słyszałam, że przeciętny czas czekania w Sztokholmie wynosi ok. tygodnia.
Mając już numer personalny, można aplikować o szwedzki dokument tożsamości. Zabieram się za to od zawsze i jeszcze nigdy nie zaczęłam tego procesu, nie będąc pewną, czy tak właściwie przyjdzie mi tu zostać na dłużej. Wniosek kosztuje 400 koron, a z potwierdzeniem wpłaty należy wybrać się do Urzędu Podatkowego, gdzie następnie zrobią nam zdjęcie. Po kilku tygodniach trzeba (osobiście) odebrać dokument z urzędu. Ogólnie to myślę, że wypadałoby złożyć wniosek o to ID, bo mój polski dowód często stanowi problem w aptekach czy na poczcie, gdzie nie zawsze chcą akceptować zagraniczne dokumenty. No ale dopóki moje zdolności do wykłócania się działają ("Come on, to jest w końcu ważny europejski dokument!"), jakoś niezbyt widzi mi się zapłacenie kilkuset koron i zabawa z tymi wszystkimi procedurami...
Mając już numer personalny, można aplikować o szwedzki dokument tożsamości. Zabieram się za to od zawsze i jeszcze nigdy nie zaczęłam tego procesu, nie będąc pewną, czy tak właściwie przyjdzie mi tu zostać na dłużej. Wniosek kosztuje 400 koron, a z potwierdzeniem wpłaty należy wybrać się do Urzędu Podatkowego, gdzie następnie zrobią nam zdjęcie. Po kilku tygodniach trzeba (osobiście) odebrać dokument z urzędu. Ogólnie to myślę, że wypadałoby złożyć wniosek o to ID, bo mój polski dowód często stanowi problem w aptekach czy na poczcie, gdzie nie zawsze chcą akceptować zagraniczne dokumenty. No ale dopóki moje zdolności do wykłócania się działają ("Come on, to jest w końcu ważny europejski dokument!"), jakoś niezbyt widzi mi się zapłacenie kilkuset koron i zabawa z tymi wszystkimi procedurami...
2. Mobile BankID
Można połączyć swój numer personalny z kontem bankowym, co pozwoli na logowanie się do większości serwisów za pośrednictwem konta bankowego. Na samym początku przerażało mnie to (takie wrażenie, że nie istnieje tu żadna ochrona danych), ale po jakimś czasie stwierdziłam, że jest to całkiem użyteczne. Choć jakaś część mnie i tak się boi ;). Po zainstalowaniu w urządzeniu specjalnej aplikacji połączonej z kontem bankowym, będziesz musiał użyć jej i wpisać hasło za każdym razem, gdy chcesz się zalogować... nie tylko do swojego banku. Ale też, kiedy zechcesz się umówić na wizytę lekarską. Kiedy będziesz zmieniać adresu zamieszkania w państwowym systemie. Kiedy będziesz chciał złożyć deklarację podatkową. Generalnie nie potrzeba oddzielnego loginu i hasła do większości oficjalnych serwisów. Numer personalny jest loginem, a hasło ustawiasz w aplikacji. Szybko i łatwo. A wciąż mnie to przeraża ;).
3. Ubezpieczenia społeczne
Zarejestrowanie się w Urzędzie Podatkowym i otrzymanie numeru personalnego to nie wszystko. By otrzymać ubezpieczenie a wraz z nim prawo do wszelkiego rodzaju benefitów i zasiłków (plus zniżki na opiekę dentystyczna), należy się zarejestrować w Försäkringskassan. To znowu tylko wypełnienie odpowiedniego formularza i wysłanie go do urzędu wraz z wymaganymi załącznikami - jeśli nie pominiesz żadnego dokumentu, powinno to pójść szybko. Pisałam o tym już więcej tutaj. W sumie niewielka rzecz, ale warta uwagi... Ja zdałam sobie sprawę z tego, że sama praca w Szwecji nie zapewnia mi automatycznie ubezpieczenia w momencie, gdy akurat go potrzebowałam.
No i co z pozostałymi formalnościami? Myślę, że mam na tyle szczęścia, że nie mam za dużo problemów i nie muszę walczyć z wieloma sprawami... poza służbą zdrowia ;). Nie chcę też tu kopiować wszystkich informacji ze starych postów, więc pozwolę sobie tylko na krótkie podsumowanie z linkami do nich.
Więc zaczynając od konta bankowego - jeszcze bez numeru personalnego, a potem już w pełnej wersji, kiedy pojawimy się we wszystkich oficjalnych rejestrach ;).
Następnie... zmiana miejsca zamieszkania. Urząd Podatkowy oczekuje, że poinformujesz go o tym nie później niż w tydzień po przeprowadzce. Tu znajdziecie procedury.
Iiiii... mój ulubiony temat: służba zdrowia. Tutaj możecie poczytać o tym, jak działa ochrona przed wysokimi kosztami a tutaj - jak kupować leki na receptę.
Generalnie jeśli chodzi o formalności w Szwecji - myślę, że naprawdę nie jest źle. Większość rzeczy da się załatwić online, nawet nie ruszając się z domu. Cóż, swoją deklarację podatkową rozliczyłam przez SMSa. Droga Polsko, kiedy się tego nauczysz? ;)
Więc zaczynając od konta bankowego - jeszcze bez numeru personalnego, a potem już w pełnej wersji, kiedy pojawimy się we wszystkich oficjalnych rejestrach ;).
Następnie... zmiana miejsca zamieszkania. Urząd Podatkowy oczekuje, że poinformujesz go o tym nie później niż w tydzień po przeprowadzce. Tu znajdziecie procedury.
Iiiii... mój ulubiony temat: służba zdrowia. Tutaj możecie poczytać o tym, jak działa ochrona przed wysokimi kosztami a tutaj - jak kupować leki na receptę.
Generalnie jeśli chodzi o formalności w Szwecji - myślę, że naprawdę nie jest źle. Większość rzeczy da się załatwić online, nawet nie ruszając się z domu. Cóż, swoją deklarację podatkową rozliczyłam przez SMSa. Droga Polsko, kiedy się tego nauczysz? ;)
Ten post jest częścią Alfabetu emigracji. Kliknij na daną literę, by zobaczyć poprzednie posty: A, B, C, D oraz E... I jeśli jesteście ciekawi innych postów zaczynających się na literę F, zajrzyjcie do poniższych blogów:
- Gone to Texas: F jak family
- Obserwatore: F jak Funkcje społeczne w szanującym się włoskim domu
- Zaczynam do początku: F jak Frank
- C'est la vie: F jak Français
- Dee: F jak Falafel
- Anna Maria Boland: F jak Fazy
- Gone to Texas: F jak family
- Obserwatore: F jak Funkcje społeczne w szanującym się włoskim domu
- Zaczynam do początku: F jak Frank
- C'est la vie: F jak Français
- Dee: F jak Falafel
- Anna Maria Boland: F jak Fazy
2 Komentarze
Wszędzie to samo - kto nie musi przechodzić przez te wszystkie procedury, to nie wiem ile go omija i przez co trzeba przebrnąć by móc legalnie funkcjonować w innym kraju
OdpowiedzUsuńJa niby już legalnie funkcjonuję od roku a dalej mnie coś skręca, gdy muszę coś załatwiać :D
Usuń